Filtra per genere
W małych miasteczkach strasznie mieszkają straszni mieszczanie. A wśród nich zbrodnie. Jedne popełniane z żądzy pieniądza, inne z pożądania lędźwi. W miasteczkach wszyscy szepcą, a nikt nie wie. Gadają, podjudzają jednych na drugich. Plują na zdradę, sami zdradzając, wzdrygają się na inność, sami uważając się za lepszych. Lachno jest takim miasteczkiem. Tam zbrodnia nie jest codziennością, ale kiedy się wydarza, jest rodzinną tragedią. Leon Pawlak, dziś sierżant, a wtedy początkujący posterunkowy uczący się fachu, opowiada o swojej codziennej służbie. Jeśli masz ochotę na dreszczyk, posłuchaj
- 120 - DZIAŁAJĄCE AUDIO - Ksiądz proboszcz z Lachna. Wielkie tajemnice małego miasteczka - #podcast #crime #tomaszpodcast
Szanowni Państwo,
bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi, że audio się posypało i przykro mi, że miało to miejsce. Oto wersja z poprawionym dźwiękiem.
Życzę miłego słuchania.
Choć był wczesny i mglisty listopadowy poranek, a całe miasteczko spowijała jeszcze zaspana cisza, pojawiali się kolejni mieszkańcy, wyciągając wysoko szyje, aby dostrzec, co to się tu u licha dzieje. W powietrzu unosił się zapach mokrych liści i dymu z kominów, a chmury kłębiły się nisko nad dachami. Z porannej mgły wyłaniały się czerwonawe cegły neogotyckiego kościoła parafii pod wezwaniem św. Stanisława Kostki w Lachnie. Jego zarys powoli nabierał kształtów w wilgotnym, szarym powietrzu i wyłaniał się z oparów jak mroczny duch z przeszłości. Choć żadne oficjalne informacje nie zostały jeszcze podane, wszyscy mieszkańcy wiedzieli, że gdzieś wewnątrz tych zimnych, neogotyckich murów, spoczywa spowite mrokiem ciało księdza proboszcza. Znane większości mieszkańcom plotki były znowu powtarzane, a martwy proboszcz zdawał się być ich potwierdzeniem. Komisarz Bagieta czuł, że pod powierzchnią tej zbrodni kryje się coś znacznie bardziej złożonego i przerażającego niż zwykły akt przemocy. Kiedy gospodyni przyszła, drzwi do zakrystii były otwarte, a światło zapalone. W rogu izby zobaczyła skulonego organistę, który, trzęsąc się cały, szeptał: ‘Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu’.
Tue, 05 Nov 2024 - 47min - 118 - Justyna K. – bestia z Wierzchowisk? – #podcast #kryminalny #tomaszpodcastWed, 17 Jul 2024 - 34min
- 117 - „Przedsiębiorcy” z Puław – Zbigniew K. Chudy, Andrzej K. Gruby, Janusz K. Kajtek
W czwartek 8 maja 2003 roku w regionalnej prasie na Lubelszczyźnie pojawiła się informacja, że wydział ds. zwalczania przestępczości Prokuratury Okręgowej w Lublinie rozbił lokalną grupę przestępczą. Zatrzymano 14 osób. „[…] z uwagi na charakter i wydźwięk społeczny sprawy – pisała Wyborcza – prokuratura po raz pierwszy zdecydowała się ujawnić nazwiska podejrzanych.” Wśród nich był Zbigniew K., któremu przedstawiono zarzut przywództwa zorganizowanej grupy przestępczej. Tego samego dnia, 8 maja 2003 roku, prokuratura wystawiła także list gończy za dwoma bandytami, którzy obławie policyjnej umknęli. Jeden z nich – Andrzej – to brat Zbigniewa, którego Państwo mogli poznać w odcinku „Zniewolona przez trzy lata”. Prokurator, który prowadził sprawę związaną z tą młodą dziewczyną, tak wypowiedział się o Andrzeju K.: – To bezwzględny bandyta, niemający najmniejszych skrupułów. Żyjący w przekonaniu, że za pieniądze można mieć wszystko. A jeżeli nie można czegoś kupić, to trzeba zastraszyć. Osoba odporna na jakąkolwiek resocjalizację. Po prostu zły człowiek, który do końca swoich dni powinien być wykluczony ze społeczeństwa. #podcast #mafia #tomaszpodcast źródła:
Wed, 10 Jul 2024 - 37min - 116 - Bandyta czy biznesmen i darczyńca? – Wiesław P. ps. Wicek
Dzisiaj znowu cofniemy się do kolorowych lat 90. , kiedy to naszym krajem rządzili na przemian ludzie z Wołomina i Pruszkowa, a w lokalnych społecznościach szefowali watażkowie z mniejszych, choć wcale nie mniej bezwzględnych grup przestępczych.
Poznamy mężczyznę, o którym chyba niewiele się mówi, choć jego nazwisko przewijało się w prasie obok takich osób jak Andrzej Pershing Kolikowski, Bogusław Bagsik z Art.-B., a ostatnio także arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Nieobcy był Wickowi też Gang Karateków z Radomia, bo to on – nawet jeśli nie bezpośrednio – prowadził z nimi specyficzne negocjacje za pomocą wiertarki, którą borował swoim interlokutorom kolana.
Jeden z karateków z Radomia wypowiadał się o naszym dzisiejszym protagoniście oraz jego kompanach następująco: – Ćwiczyłem karate osiemnaście lat. Ale jak zobaczyłem [tych] osobników […], zacząłem się bać. Wszyscy się baliśmy. Oni mieli broń, kije bejsbolowe. Byli dobrze zorganizowani. W razie konfrontacji powybijaliby nas.
Z drugiej zaś strony w 2002 roku media rozpisywały się o nim, bo za 70 tys. zł wylicytował serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, stajać się wówczas posiadaczem najdroższego w kraju złotego serduszka WOŚPu.
Zatem bandyta, czy biznesmen i darczyńca?
Poznajcie Państwo Wiesława P., ps. Wicek.
Wed, 03 Jul 2024 - 47min - 115 - Zniewolona przez trzy lata
Piątek 18 września 2015 roku. Późny wieczór. Biłgoraj.
Drzwi do mieszkania przy Placu Wolności są zamknięte od wewnątrz. Mimo pukania i nawoływania policji, nikt nie otwiera. Funkcjonariusze decydują się wejść przez balkon. Mieszkanie znajduje się na pierwszym piętrze. W oknach nie pali się światło. Za pomocą straży pożarnej udaje im się wejść do środka. W jednym z dwóch pokoi, na kanapie przed niewielkim stolikiem, znajdują ciało 25-latki.
Wezwany na miejsce lekarz nie wystawia karty zgonu. Ma wątpliwości co do przyczyny zejścia. Prokurator zarządza sekcję zwłok, która zostanie wykonana w Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Lublinie. Są przesłanki, które wskazywać mogą na to, że komuś zależało, aby młoda kobieta zeszła z tego świata.
25-letnia Justyna M. była głównym świadkiem i 55pokrzywdzoną w sprawie grupy gwałcicieli[pies], na której czele stał były członek gangu, który 20 lat wcześniej pomagał Pershingowi borować kolana karatekom.
Sun, 30 Jun 2024 - 55min - 114 - Najpotężniejsza MAFIA w Polsce wyrzuca mieszkańców na bruk #patodeweloperka
Dzisiaj opowiemy sobie historię, która rozpoczęła się w 1994 roku, chociaż jej najwcześniejsze korzenie sięgają lat 30 ubiegłego wieku. Pomówimy o mieszkańcach, których losem żonglują między sobą włodarze miasta i siły nietajnej, choć niejasnej organizacji – najpotężniejszej korporacji w tym kraju.
Pomówimy sobie o ludziach, którzy zaufali państwu i miejskim decydentom, a ostatecznie zostali pozostawieni sami sobie. O ludziach, którzy w każdej chwili mogą zostać wyrzuceni ze swych domów na bruk. Z domów, w których mieszkali od pokoleń, w których mieszkały ich matki i babki.
A wszystko to w imię ogromnych pieniędzy – bo czemuż by innemu?
Jedna ze stron nawet się z tym za bardzo nie kryje.
Za to miasto, jako włodarz, gospodarz, władza wykonawcza ma tutaj też niewiele do powiedzenia.
Ta historia nie tyle wydarzyła się naprawdę, co dzieje się naprawdę. I zdaje się nikt nie jest zainteresowany rozwiązaniem, które przyniosłoby jak najmniej szkody ofiarom tego konfliktu – czyli mieszkańcom osiedla Maltańskiego w Poznaniu.
#podcast #mafia #crime #tomaszpodcast
Thu, 23 May 2024 - 28min - 113 - Czy Pershing wciąż żyje? - Andrzej Kolikowski i jego droga do ucieczki - Podcast Kryminalny
Zakopane 5 grudnia 1999 roku. Karetka pogotowia ratunkowego znalazła się przy domniemanym ciele Pershinga już koło szesnastej. – Zaczęliśmy reanimację, podłączyliśmy go do kroplówki – opowiadał jeden z lekarzy. – Do szpitala przywieźliśmy go w stanie agonii. Nie odzyskał przytomności, zmarł kwadrans przed 17.00. Ale czy lekarze potwierdzili jego tożsamość? Czy reanimowany człowiek był rzeczywiście Pershingiem? Czy są na to jakieś dowody? Mecenas Jacek Wasilewski, obrońca Pershinga, opowiadał, że chwilę po rzekomym zab***stwie dostał telefon od nieznanego mu mężczyzny, który powiedział, że Andrzeja zast***lono. Tutaj rodzi się kolejne pytanie: Po co ktoś miałby anonimowo dzwonić do adwokata Pershinga? Czy to nie był telefon tylko po to, aby rozdmuchać plotkę? Aby stworzyć jedynie wrażenie, że Pershing rzeczywiście został zamo***wany? Bo przecież nie ma ani jednego zdjęcia, na którym moglibyśmy zobaczyć Pershinga po strzelaninie. Nie ma nagrań z jego pogrzebu. Nie ma żadnych dowodów na to, że Pershing odszedł. Źródła: Alfabet Mafii, Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski Pershing. Król życia - Filip Czerwiński, Piotr Szatkowski https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG... • Krzysztof Jackowski: Przewidziałem za... Linki: • Wariat - Wróg publiczny Nr 1 AKA Dzia... • PERSHING w Zakopanem 5 grudnia 1999 -... • Samozwańczy KRÓL ŻYCIA - Andrzej Pers... #tomaszpodcast #true #crime #podcast #mafia
Tue, 07 May 2024 - 52min - 112 - W dole z wapnem – Zgorzelecka wojna spirytusowa cz. 2. || Podcast Kryminalny
0:00 Wstęp
11:07 Azja w Görlitz i Ali Yosuf Ilerina
22:51 Azja poszukiwany listem gończym
36:26 Jarosław J. czyli Jakubek
49:14 Jakubek mecenasem nauki
55:53 Azja i Jakubek znowu razem
Dzisiaj pozostaniemy przy temacie zgorzeleckich bandytów lat 90, jednak tym razem nie będziemy skupiać się na liderach, ale wejdziemy trochę głębiej w dalsze szeregi, chociaż przyznać trzeba – będziemy trzymać się wierchuszki.
Znowu jednak zmuszeni jesteśmy mówić o socjopatii a nawet bestialstwie mężczyzn, którzy zatrzymani przez policję uwielbiają złorzeczyć na niesprawiedliwy wymiar sprawiedliwości, narzekać na złe traktowanie i powtarzają w kółko frazesy o sześćdziesiatkach i konfidentach.
Dzisiaj skupimy się, w porządku alfabetycznym, na Azji – rodzonym bracie i wspólniku Carringtona, oraz na Jakubku, któremu udało się uniknąć wrzucenia do studni, co spotkało jego kolegę Pomyka, i który ma duży wpływ w Polską naukę jako jej mecenas i nie mówię tego ironicznie.
Pomówimy sobie o ter***rystycznej działalności Azji po zachodniej stronie Nysy Łużyckiej, będzie też o grubej pomyłce, kiedy to na zlecenie Azji bandyci napadli na nie tego gościa, bo komuś pomyliły się strony. Wspomnimy też inną pomyłkę, która uratowała życie niejakiemu Pedro, synowi Grubego Janka.
Powiemy sobie też o rewolucyjnym wynalazku, tzw. „zderzaku Łągiewki”, którego mecenasem był Jakubek i czym zajmował się Jakubek po wyjściu na wolność. No i na czym polegały przekopki oraz co znaleźli policjanci w zeszłym roku, kiedy zaczęli kopać w lesie pod Jędrzychowicami nieopodal Zgorzelca.
Źródła:
Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii, Poznań 2013
Zuzanna i Patryk Szulcowie, Świadek Koronny, Warszawa 2019
https://elka.pl/content/view/80417/80/
https://gazetawroclawska.pl/gdzie-sa-gangsterzy-z-tamtych-lat/ar/80361
https://gloswielkopolski.pl/bili-mlotkiem-i-przypalali-grozili-ze-utna-palce/ar/10381579
https://jbc.jelenia-gora.pl/Content/15419/nj_2011_43.pdf
https://jeleniagora.naszemiasto.pl/czeka-na-wyrok/ar/c1-6347043
https://tudolnyslask.info/wojny-gangow-na-dolnym-slasku-policja-prowadzi-sledztwo-i-poszukuje-zwlok/
https://wiadomosci.wp.pl/azja-bedzie-sadzony-w-jeleniej-gorze-6109079386244225a
https://wroclaw.naszemiasto.pl/szantazowal-i-zagrazal/ar/c1-5217195
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,1227781.html
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29967398,wyborcza-ujawnia-rozwiazana-zagadka-zabojstwa-z-lipca-1997.html
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29979588,ciezki-sprzet-i-haldy-ziemi-tak-cbsp-szukalo-ciala-pod-zgorzelcem.html
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,30680259,po-samobojstwie-lelka-prokuratura-i-cbsp-rozwiazaly-sprawe.html
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1597960%2Csledczy-wyjasnili-sprawe-zabojstwa-mezczyzny-sprzed-26-lat-byl-ofiara
https://www.youtube.com/watch?v=1hyL_OOcsa0
https://www.zgorzelec.info/news/25116
https://www.berliner-zeitung.de/archiv/nach-drei-anschlaegen-auf-einen-unternehmer-drohen-taeter-nun-mit-weiteren-attentaten-bombenserie-versetzt-goerlitz-in-angst-li.493161
https://www.saechsische.de/zweiter-goerlitzer-bombenleger-gefasst-364020.html
https://www.saechsische.de/strafe-wird-neu-verhandelt-410736.html
https://www.saechsische.de/ali-yusuf-laesst-goerlitz-zittern-71724.html
https://taz.de/Bomben-und-Milchschnitten/!1361477/
#mafia #podcast #true #crime
Tue, 12 Mar 2024 - 1h 11min - 111 - Krótka piłka i do piachu – Zgorzelecka wojna spirytusowa – Carrington vs Lelek
0:00 Wstęp 4:17 dziki zachód przy granicy 13:31 początki grupy zgorzeleckiej 28:32 konflikt Carringtona z Lelkiem 46:09 koniec Carringtona 58:44 Pasza i pierwszy koniec Lelka Źródła: Ewa Ornacka, Piotr Pytlakowski, Nowy alfabet mafii Zuzanna i Patryk Szulc, Świadek koronny https://www.youtube.com/watch?v=w5tNQOX4fCQ&t=839s https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/1002514/Areszt-Albo-Sad https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/1114866/Smiertelne-pomylki https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/496189/Kilka-Hipotez https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/543107/Kolejne-Ofiary-wojny-Gangow https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/814977/Kosz-Za-Zycie https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/9250535/Zatrzymani-gangsterzy https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/trup-scielil-sie-w-polsce-gesto-nieznani-zabojcy-polskiej-mafii/tnmyp38 https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,30676984,historia-gangstera-lelka-przezyl-zamach-za-skrzywdzonych.html https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1809524,1,wojna-o-granice.read https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1824252,1,onbspjeden-most-za-duzo.read https://www.rmf24.pl/fakty/news-sadowa-nieudolnosc-czyli-carrington-na-wolnosci,nId,225576#crp_state=1 https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-proces-carringtona-bez-glownego-oskarzonego,nId,790942 https://zgorzelec.naszemiasto.pl/jeden-z-najgrozniejszych-gangsterow-w-polsce-zostal-skazany/ar/c1-6617009 #podcast #mafia #true
Mon, 26 Feb 2024 - 1h 09min - 110 - NIEWINNY – czyli to inny Mariusz Trynkiewicz – historia wyparcia || cz. 3/3
Cytuję: https://www.youtube.com/watch?v=mz6e52MvaYg Radio Naukowe - https://www.youtube.com/watch?v=S_Sjr2IaOcA Cichy, spokojny, reportaż Magdaleny Majewskiej z 1989 roku Eugeniusz Iwanicki, Proces szatana, Łódź 1990 Justyna Kopińska, Polska odwraca oczy, 2016 Ewa Żarska, Łowca: sprawa Trynkiewicza, Kraków 2018 #true #crime #podcast
Sun, 07 Jan 2024 - 1h 13min - 109 - Czy spisek wokół zbrodni połanieckiej?Sun, 31 Dec 2023 - 1h 08min
- 108 - Czy NAPRAWDĘ było tak, jak nam się wydaje? NIE OŚWIADCZAM SIĘ–zbrodnia połaniecka wśród nocnej ciszy
Jestem przekonany, iż się Państwu wydaje, że znają doskonale tę zbrodnię z 24 grudnia 1976. Pozwólcie jednak, że zakwestionuję Państwa wiedzę i pokażę Wam tę historię w innym świetle i z nieco innej perspektywy. Bo jak się okazuje, nie wszystko jest takie jednoznaczne, jak próbuje się nam to przez lata wmówić. Kiedy pierwszy raz zapoznałem się z historią zbrodni połanieckiej pomyślałem, że to najciekawsza sprawa jeśli nie w historii kryminalistyki w Polsce, to na pewno w PRL. I zadałem sobie słuszne pytanie: Cóż Ty, Tomaszu, masz tu jeszcze do powiedzenia? Zwłaszcza, kiedy zobaczyłem mnogość artykułów i podcastów w tym temacie, bo znalazłem je także na portalach dla kobiet czy nawet w Auto Świecie. Ale wtedy zobaczyłem wywiad ze Zbigniewem Dyką, adwokatem oskarżonych, a potem wpadła mi w ręce książka Wiesława Łuki „Nie oświadczam się” – monografia tej zbrodni, a zarazem główne źródło, do którego będę się odwoływać inni autorzy. I kiedy ją czytałem, coraz bardziej uświadamiałem sobie, że jest ona pełna luk, zaprzeczeń i niespójności. I coraz bardziej podzielałem zdanie wypowiedziane przez Władysław Siłę-Nowickiego, wybitnego prawnika, byłego żołnierza AK, sędziego Trybunału Stanu w postpeerelowskiej Polsce: „Najbardziej ponure zabójstwo[pies] w powojennej Polsce dokonało się wyłącznie w wyobraźni milicji, prokuratora i świadków, którzy składali zeznania, bo ich bito.” A zaczniemy od faktów. W nocy z 24 na 25 grudnia, choć już było po północy, więc można by powiedzieć, że w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia z Mszy Pasterskiej, zwanej powszechnie Pasterką, kościół św. Marcina w Połańcu opuściła 18-letnia Krystyna Łukaszek, z domu Kalita, jej maż, 25-letni Stanisław Łukaszek oraz jej brat, 12-letni Mieciu Kalita. Z kościoła do wsi Zrębin, w którym cała trójka mieszkała i do której zmierzała, jest około 3,5 kilometra. Krystyna była przy nadziei, podobno w piątym miesiącu. Zima w 1976 nie przypominała listopadowej pogody, jaką my doświadczamy od lat, przekonując samych siebie, że globalne ocieplenie to mit. Wtedy śniegu było po kolana, cały horyzont przykryty był białą pierzyną, a z nieba nieustannie prószyło. Pługarki w tamtych czasach nie śmigały po ulicach tak często jak dzisiaj, a zwłaszcza w zapomnianej gminie Połaniec w połowie drogi między Tarnobrzegiem a Pacanowem. Droga ta, którą w lato zdrowa osiemnastolatka przebyłaby w nieco ponad 30 minut, musiała tej trójce zająć więcej czasu. A przeszli ją prawie całą, bo znaleziono ich, zgodnie z aktem oskarżenia, 120 metrów przed Zrębinem. Pod kościołem stały zaparkowane dwa autobusy, którymi mieszkańcy Zrębina przyjechali na pasterkę i którymi mieli wrócić do domu – niemiecki san i czerwony autosan.
Sat, 30 Dec 2023 - 49min - 107 - Samozwańczy KRÓL ŻYCIA - Pershing i grupa ożarowska
10 sierpnia 1994 roku. Gorąca letnia noc. Na granatowym niebie, upstrzonym migotliwymi gwiazdami, świeci srebrzyście sierp księżyca. Fale nieprzenikliwie czarnego morza rozbijają z głuchym łoskotem o pale, na których trzyma się sopockie molo. Z oddali dochodzą stłumione dźwięki nocnych uciech, radosny gwar rozmów, taneczna muzyka disco polo, śmiechy młodzieży i elektroniczne dźwięki maszyn do gier. Na molo nie ma zakochanych par, które chciały popatrzeć w nieodgadnioną toń czarnej wody, nie ma spacerujących emerytów, nie ma też bawiącej się młodzieży. Wszystkich ich przegonili chłopaki z miasta, bo chcą tu ubić interes. Co ciekawe nie są to chłopaki z Wybrzeża, to chłopaki ze stolicy. Jest ich ze dwudziestu. Każdy z nich przypomina tura ogolonego na łyso, choć na niektórych głowach lśni żel, wklepany we włosy. Lśnią też łańcuchy na szyjach i na nadgarstkach. W niektórych pięściach lśnią klingi, na innych kastety, za pasem jednego tkwi ukryta giwera. W grupie są też sportowcy, którzy zabrali ze sobą swoje kije bejsbolowe. Wśród tej wesołej ekipy, przynajmniej jeśli wierzyć mediom, znajdują się takie postaci jak Ryszard zwany Kajtkiem, Wojtek Budzik, Darek Bysio i ten najważniejszy – Andrzej Kolikowski czyli Pershing. Chłopaki, ewidentnie, przyjechali tutaj na jakąś konfrontację. Ale czas mija, a ziomów z Trójmiasta nie widać. A zbliża się już wpół do drugiej. Aż tu nagle, znikąd jak w amerykańskim filmie, pojawiły się światła, koguty i grupa uzbrojonych kominiarzy, którzy w mgnieniu oka zakuli turystów z Warszawy. Bandyci nie zdążyli się nawet bronić, tak bardzo byli zaskoczeni tą zasadzką. Przecież nikt poza Nikosiem nie wiedział, że przyjeżdżają jacyś kozacy ze stolicy.
Wed, 13 Dec 2023 - 1h 00min - 106 - Czy koniec gangsterów w Polsce? Pershing. 5 grudnia 1999. Zakopane]
Jest 5 grudnia 1999 roku. Za niecały miesiąc rozleje się pluskwa milenijna, przestaną działać komputery i cały świat pogrąży się w chaosie. Tego dnia w Zakopanem bawi się 46-letni Andrzej Kolikowski, zwany szerzej jako Pershing.20 lat później panowie Filip Czerwiński i Piotr Szatkowski napiszą o nim „Król Życia”.
Nawet jeśli rzeczywiście nim był, jego panowanie nie trwało długo, a zakończyło się właśnie 5 grudnia 1999 pod stokiem narciarskim.
Był już zmierzch, kiedy Pershing zjechał ze stoku. Łuny świateł rozświetlały niebo i przybrało ono brudnopomarańczwy kolor, jakby chmury płonęły od wewnątrz. Przyjaciel Pershinga, Krzysztof Jackowski, mógłby skojarzyć to z jakimś niebezpieczeństwem albo złym omenem. Ale jego wtedy nie było na miejscu.
Widzieli się z Andrzejem kilka dni przed wyjazdem do Zakopanego. Pod koniec listopada byli w Atlantic City na walce Andrzeja Gołoty, któremu z ogromnym zaangażowaniem Pershing kibicował, a później pojechali do Las Vegas. Pershing nie mógł się jednak wyluzować, ciągle chodził spięty, odbierał jakieś niepokojące telefony, zbladł i nie chciał jeść, ani się bawić.
Już wtedy mówiło się na mieście, że traci wpływy w Warszawie, że są ludzie, którzy życzą mu źle i dybią na jego życie. Niektórzy znajomi radzili mu nawet, aby został w Stanach, nie wracał do Polski, bo teraz to bardzo niebezpiecznie. Dwa tygodnie przed wyjazdem do Stanów ktoś wysadził w powietrze samochód Florka – osobistego kierowcy Pershinga, który nie tylko go wszędzie woził, ale i wziął na siebie kilka kul za swojego szefa (ale o tym później).
Tue, 05 Dec 2023 - 19min - 105 - GRUPA PRUSZKOWSKA – Na początku był BARABASZ
zanim rozpoczniemy zgłębianie okołopruszkowskich klimatów, przyjrzyjmy się najpierw najbardziej tajemniczemu dla opinii publicznej prawilniakowi, który miał podłożyć podwaliny pod gangi lat 90., choć sam pod koniec swojego życia został od nich odsunięty. Stał się persona non grata, oskarżano go o strzelanie z ucha i donoszenie na innych.
Zacznijmy od kilku cytatów na jego temat:
"Otwierał nam wszystkie drzwi. Jak uderzył pięścią, to leciały z framug. Bicie to była jedyna rzecz, którą robił naprawdę dobrze, więc tłukł z całego serca" — mówił Jarosław Sokołowski w książce "Masa o bossach polskiej mafii".
„Trzymał się grypserskich zasad, zgodnie z którymi w ferajnie obowiązywała swoista lojalność i sprawiedliwość. Główna zasada brzmiała: kto kapuje, ten nie żyje. Ale w rzeczywistości był to dość podły typek, a do tego ponoć miał zwyczaj kapować na kumpli.”
„Śmieszy mnie, kiedy wspomina się tego śmiecia Barabasza. W roku 1978 ta już zdechła szmata sprzedała Parasola, Alego, Dzikusa, Liska, Sorka, Kajtka i wielu innych. To było grube bydlę mające 4 klasy szkoły podstawowej. Nawet pisać nie potrafił.” Marek D.B.
„Troglodyta, prymitywny kryminalista.”
Ireneusz P., czyli Barabasz (lub Barabas), urodzony w latach 50. na Żbikowie, Pruszków, jest legendą Pruszkowa. Dziś już nieco zakurzoną, nieszanowaną, a być może i zupełnie zapomnianą. Ale jednak postacią, przy której przestępczego fachu uczyli się późniejsi bossowie polskiej mafii:
Zbigniew K. Ali, Wojciech Kiełbiński Kiełbacha, Czesław B. Dzikus, Ryszard Sz. Kajtek, Ryszard P. Krzyś, Dariusz Ś. Śledź,
Fri, 01 Dec 2023 - 35min - 104 - Czterech niewinnych chłopców i bestia – Mariusz Trynkiewicz – czy porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Na wschodniej krawędzi Piotrkowa Trybunalskiego, na osiedlu Wierzeje, znajduje się jezioro Bugaj, które od dekad w okresie wakacyjnym nawiedzane jest przez rzesze piotrkowian i mieszkańców pobliskich miejscowości. Na zachód od jeziora, za niewielką łąką znajduje się stadion Polonii – piotrkowskiego klubu piłkarskiego, a kawałek dalej rodzinne ogródki działkowe.
W poniedziałek 4 lipca 1988 13-letni Wojtek Pryczek był z mamą na działce. W pewnym momencie stwierdził, że pójdzie nad Bugaj się wykąpać. Nie był to pierwszy raz, kiedy samemu szedł tam popływać. Zwłaszcza że zawsze było tam wielu znajomych, kolegów ze szkoły, czy z ulicy. A z działki nad jezioro jest nieco ponad kilometr, a na skróty nawet mniej.
– Cały czas mam tę chwilę przed oczyma – wspominała pani Zofia, mama Wojtka wiele lat później. – Wojtuś powiedział: mamo idę się wykąpać. I poleciał. Pamiętam, jak wybiega w koszulce na ramiączkach, przepasany bluzeczką, w ulubionych spodenkach – takich ciemnych, w jakich chodził na wuef. I te jego trampki pamiętam. Nawet latem nie chciał zakładać sandałów, tylko ubierał wiązane buty.
Mon, 20 Nov 2023 - 1h 13min - 103 - SZATAN z Piotrkowa albo NAUCZYCIEL z siódmej klasy – Mariusz Trynkiewicz
Osiem lat temu, 30 października 2015 roku, w ośrodku w Gostyninie, Mariusz Trynkiewicz poślubił kobietę, która mimo jego ponurej przeszłości postanowiła zostać jego żoną.
To wydarzenie wywołało powszechne oburzenie opinii publicznej, bo kto nie zna Mariusza Trynkiewicza?
Przez ostatnie 35 lat, od kiedy popełnił cztery najstraszniejsze zbrodnie, powstały o nim setki artykułów, napisane zostały książki i nagrane reportaże oraz oczywiście podcasty.
Można by rzec, że wszystko zostało o nim powiedziane.
Ale czy na pewno?
Przecież nadal nie wiemy, co tak naprawdę popchnęło go do tej katastrofalnej w swoich skutkach zbrodni.
Kim tak naprawdę jest ten człowiek, który w chwili popełnienia czterech mor*** był zaledwie 26-letnim chuderlakiem? Czy to nauczyciel szkoły podstawowej, który, jak sam twierdzi, kocha dzieci? Czy też Szatan, jak okrzyknęły go media, który bez mrugnięcia okiem potrafi zam***ć trzech chłopców na raz?
Sąsiedzi mówili o nim, że był cichy i spokojny. Koledzy z pracy nazywali go kulturalnym i koleżeńskim, choć nieśmiałym flegmatykiem. Koledzy ze studiów zapamiętali go jako introwertyka i samotnika. Zaś psychologowie i psychiatrzy dostrzegali u niego rozgoryczenie i gniew na otoczenie. Widzieli w nim irytację, porywczość i wreszcie wrogość wobec innych.
W opinii dla sądu, biegli napisali między innymi, że:
„Pacjent ma zdolność planowania, jest jednostką o sporych ambicjach i potrzebie prestiżu. Uczuciowość pacjenta jest silnie egocentryczna, w małej mierze kontrolowana intelektem. O ile jego uczucia pozytywne, takie jak dzielenie się z innymi, są powierzchowne, o słabej intensywności, o tyle negatywne są bardzo silne, o dużym ładunku agresji do świata.”
Profesor Lew-Starowicz nazwał jego zbrodnię mor*** z lubieżności, który wynikać miał z wypierania i tłumienia jego potrzeb.
Spróbujmy raz jeszcze zajrzeć w duszę Mariusza Trynkiewicza. Może dostrzeżemy coś, co do tej pory nam umykało.
Tue, 31 Oct 2023 - 1h 12min - 102 - PANDORA GATE w realu, czyli Czy tylko STUU? DUBIEL? BOXDEL? FAGATA? A może ktoś jeszcze? – ze świata poza internetem. #pandoragate
Co najmniej od dwóch tygodni, a może i dłużej, polskie media huczą od plotek, faktów, niby faktów i podejrzeń na temat znanego, zwłaszcza młodszej widowni, youtubera o ksywie Stuu, który to miał się dopuścić co najmniej niewybrednych propozycji wobec młodych dziewcząt. Być może bawet propozycji, które stały się czynami. A niektóre z tych dziewcząt nie miały nawet ukończonych 13 lat.
Pierwszy film w tym temacie nagrał Sylwester Wardęga i jego Wataha, ostatnio Konopskyy rozszerzył temat o kolejne fakty, wypowiadali się w tym temacie naczelni komentatorzy polskiego internetu czyli Gimper i Revo, a poza wspomnianym Stuu w całej tej aferze padają takie nazwiska i ksywy jak Marcin Dubiel, Fagata, Boxdel, a w nieco innym, choć podobnym kontekście: Gargamel czy nawet Gonciarz, który przez niemal wszystkich był uważany za postać wręcz wzorową.
Sprawa stała się tak głośna, że wypowiedział się w niej sam premier Mateusz Morawiecki, a nawet Karolina Korwin-Piotrowska. Maciej Dąbrowski vel Człowiek Warga z Dvpy pojawił się nawet w RMF FM u Roberta Mazurka, aby przedstawić tę racjonalną, jaśniejszą stronę polskiego Youtube’a. Ale jeszcze tego samego dnia on sam został scancellowany przez Krzysztofa Stanowskiego:
[Stano]
Jednym słowem: Zawrzało.
I jako że każdy znaczący i nieznaczący Youtuber wypowiedział się w tym temacie, ja nie będę już powielał rzeczy, które albo Państwo wiecie, albo możecie posłuchać u innych, o wiele większych ode mnie twórców.
Ja zajmę się co do materii taką samą kwestią, ale w jakiś sposób mniej medialną, nie chcę powiedzieć: zamiataną pod dywan. A chodzi też o wielokrotnego gwał*** i pedo*** – przynajmniej tak wynikałoby z zeznań poszkodowanych, a któremu do tej pory dziwnymi meandrami udaje się uniknąć sprawiedliwości.
Fri, 13 Oct 2023 - 45min - 101 - Piwniczne Kaszuby – Polski Fritzl – czyli historia okrucieństwa cz.2.
97 tygodni, czyli prawie dwa lata Ewa spędziła w piwnicy. Żyła tam o chlebie i wodzie, załatwiała się w kącie i spała na starym stole, przykrywając się stęchłymi płaszczami z poprzedniej epoki.
Jedynym oknem na świat był niewielki lufcik pod sufitem, przez który z rzadka widziała słońce. Jej jedynym przyjacielem był szczur, z którym czasem rozmawiała i który bronił ją przed myszami.
Kiedy się stamtąd wydostała, ważyła 39 kg.
Ale to wszystko, to tylko tło tej historii. Prawdziwy dramat zaczynał się wtedy, kiedy słyszała otwierające się drzwi i kroki po trzeszczących schodach. Potem głosy. Dwa, trzy, czasem cztery.
Źródła:
Sun, 24 Sep 2023 - 25min - 100 - Piwniczne Kaszuby – Polski Fritzl – czyli historia okrucieństwa cz.1.
97 tygodni, czyli prawie dwa lata Ewa spędziła w piwnicy. Żyła tam o chlebie i wodzie, załatwiała się w kącie i spała na starym stole, przykrywając się stęchłymi płaszczami z poprzedniej epoki.
Jedynym oknem na świat był niewielki lufcik pod sufitem, przez który z rzadka widziała słońce. Jej jedynym przyjacielem był szczur, z którym czasem rozmawiała i który bronił ją przed myszami.
Kiedy się stamtąd wydostała, ważyła 39 kg.
Ale to wszystko, to tylko tło tej historii. Prawdziwy dramat zaczynał się wtedy, kiedy słyszała otwierające się drzwi i kroki po trzeszczących schodach. Potem głosy. Dwa, trzy, czasem cztery.
Źródła:
Sun, 17 Sep 2023 - 52min - 99 - Chodźcie no tu, dziewczynki! – Tadeusz Ensztajn – rzekomy Wampir z Łowicza
Kto z słuchaczy podcastów true crime nie słyszał o Wampirze z Łowicza? O bestii, która odebrała cnotę, ale i życie siedmiu, a może i dziesięciu kobietom! O cynicznym potworze, który zręcznie unikał władz II RP? Kto wreszcie z Państwa nie słyszał o fortelu, jaki zastosował sąd, przebierając wampira w łachmany, dzięki czemu świadkowie go wreszcie rozpoznali?
Lecz, czy aby na pewno to wszystko miało w ogóle miejsce?
Czy też może rzekomy wampir jest tylko wymysłem prasy lat 30?
Może Tadeusz Ensztajn (Einstein? Ensztejn?) nie miał z tymi zbrodniami nic wspólnego, a zatrzymany został przez policję na skutek zbiegu okoliczności, ogólnej psychozy, którą rozdmuchała prasa, i zemsty dziewczynki, którą unieszczęśliwił?
Dziś zdekonstruujemy media lat 30, które tak bardzo przypominają współczesne media z krzykliwymi tytułami, cklickbaitami i szczątkowymi informacjami, z których można wyciągnąć wnioski jakie się chce.
Mam zatem nadzieję, że znacie Państwo tę historię z innych źródeł, bo wtedy dekonstrukcja wyjdzie najlepiej.
Więc jeśli jesteście Państwo zainteresowani tą historią i chcecie posłuchać, jak działają portale plotkarskie, zapraszam do wysłuchania odcinka.
Wed, 06 Sep 2023 - 1h 05min - 98 - Szczery gangster. Ale czy skruszony? - Krzysztof M. Bajbus, Grupa Mokotowska || Podcast Kryminalny
Redaktor tygodnika Polityka Piotr Pytlakowski zaczyna swój artykuł pt. Dramat skruszonego gangstera następującymi słowami: „Krzysztof M. ps. Bajbus to sprawca i ofiara. On za swoje przestępstwa odpokutował, ale ci, którzy zabili mu żonę, pozostają bezkarni.” I owszem, Bajbus jest postacią niejednoznaczną. Choć chciałoby się potępić go w czambuł, to tłumaczy swoje zachowania z pewną logiką, z którą ciężko dyskutować. I choć wiadomo, że będzie się wybielał, bo taka jest nasza ludzka natura, to jednak kłamstwa zarzucić mu chyba nie można. W swoich wypowiedziach zdaje się być szczerym, choć często sam nie rozumie, że świadczy przeciwko sobie. Bo z jednej strony opowiada o tym, że napadał tylko na złodziei, „nie gnębiłem uczciwych” – mówi, a jednak dokonywał tych zbrodni i, choć pośrednio, zarabiał na tym, że ktoś inny coś ukradł. Niejasna jest też weryfikacja, na podstawie której Bajbus wiedział, czy okrada uczciwego człowieka, czy też złodzieja. Posłuchajmy najpierw co do powiedzenia na temat Bajbusa ma Andrzej H. ps. Korek, czyli facet, który przez lata uważany był za głównego, jeśli nie jedynego szefa grupy mokotowskiej. – Przyjął go do pracy Żyd. To było w 1998 roku, wszystko legalnie, wziąłem Bajbusa do maszyn. Jego żona prowadziła mały pub, gdzie można było wstawić kilka automatów do gier. […] Do 2004 roku, czyli przez 6 lat, Bajbus był w mojej firmie operatorem maszyn. Nawet kiedy mnie zamknęli, wszyscy kojarzyli go ze mną. Nikt mu maszyn nie psuł, bo „był od Korka”[…]. Rozwinął skrzydła, gdy już byłem w więzieniu. W życiu bym przecież nie dopuścił, aby tak urósł! Nadawał się wyłącznie do przenoszenia maszyn. Na prokuraturze Bajbus zeznawał, że widywał się z Korkiem codziennie. – Zapomniał dodać, że od zaplecza firmy mnie widywał – oburza się Korek. – Jako operator maszyn przebywał z robolami. „Cześć, nieroby, próżniaki” – krzyczałem na ich widok z daleka, gdy przyjeżdżałem do firmy. „Dzień dobry, panie Andrzeju” – odpowiadał Bajbus, wyciągając ręce z kieszeni. Taka to była znajomość. Posłuchajmy jeszcze, co w temacie Bajbusa miał do powiedzenia posterunkowy Steryd, policjant, który był na pasku gangusów, w zeznaniach wypowiadał się następująco: „Grupa Krzysztofa M. Bajbusa wchodziła w skład szeroko rozumianej grupy mokotowskiej. Początkowo wydawało się, że była ona kontrolowana przez Korka, ale zmieniło się to po wyjściu Bajbusa z więzienia w połowie 2005 roku. Wówczas Bajbus zapragnął samodzielności. Był to bardzo mądry człowiek, bezwzględny, silny, wszyscy się go bali. Zawsze chciał pokazać, że to on rządzi, i oczekiwał od wszystkich nadzwyczajnego posłuszeństwa. Lubił się przechwalać, jak bardzo jest mocny w świecie przestępczym, ilu to ludzi mu się opłaca. Władza Krzysztofa M. Bajbusa nad pozostałymi członkami grupy polegała na tym, że musiał on być o wszystkim informowany”. Źródła: Ewa Ornacka, Kombinat zbrodni. Grupa Mokotowska, Poznań 2017 https://archiwum.rp.pl/artykul/665493-Zabojstwo-gangstera.html https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/4593426/MIASTO https://forum.gazeta.pl/forum/w,51,57911470,57911470,Policja_zatrzymala_Daxa_szefa_gangu_Mokotowskiego.html https://tvn24.pl/polska/zastrzelono-zone-gangstera-o-pseudonimie-bajbus-ra45855-285 https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/spowiedz-bajbusa/zpspwx https://www.policja.pl/pol/aktualnosci/689,KSP-Grupa-Bajbusa-rozbita.html https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1571479,1,dramat-skruszonego-gangstera.read https://www.rp.pl/kraj/art16385251-cztery-kule-w-plecy-dla-zony-gangstera https://www.tvp.info/12593091/bajbus-zabili-mi-zone-za-wspolprace-z-prokuratura https://www.wprost.pl/tygodnik/102880/Scigani-niescigani.html Wideo: https://polsatgo.pl/wideo/programy/tajemnice-polskiej-mafii/5024663/tajemnice-polskiej-mafii-gang-bajbusa/3b838e13e857f631b391300b6464ba40 https://vod.tvp.pl/informacje-i-publicystyka,205/miasto-gniewu-odcinki,280150/odcinek-26,S01E26,287141 https://www.youtube.com/watch?v=RrvOEKzYd_E #podcast #crime #life
Sun, 20 Aug 2023 - 1h 15min - 97 - Przemyt 400 kg koksu i szef grupy Mokotowskiej – Andrzej H. Korek || Podcast kryminalny
W marcu 2023 roku media obiegła wieść, że niejaki Andrzej H., zwany Korkiem, spotkał się z producentem filmowym Emilem S., który ma być zamieszany w jakieś niejasne interesy. Pan Emil miał przywłaszczyć mienie ponad 40 inwestorów o wartości około 8,5 mln złotych, a następnie, aby uniemożliwić egzekucję zobowiązań wierzycieli, założył spółkę na Malcie i tam przeniósł swój majątek o łącznej wartości 12 mln zł. Pan Emil S. krótko po tym spotkaniu został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, a pod koniec czerwca areszt ten przedłużony został o kolejny kwartał z uwagi na grożącą podejrzanemu surową karę oraz obawę matactwa procesowego z jego strony, a także, „że materiał dowodowy zebrany w tej sprawie przez Prokuraturę wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów przez podejrzanego” – powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jednak, choć może to być ciekawy materiał na jakiś odcinek, nas ciekawi dzisiaj bardziej postać drugiego mężczyzny, Andrzeja H. aka Korka, a zwłaszcza jego przeszłość, gdyż zgodnie z doniesieniami medialnymi trzymał za mordę trzy czwarte polskiego półświatka. – Niegdyś rozdawał karty w grupie mokotowskiej – wspomina Rutkowski. – Znam tego człowieka, bo pomagałem policji rozbijać grupę mokotowską. Jest to znana postać wśród gangsterów, ale jego czas już przeminął. Nasz dzisiejszy bohater, jak już wspomniałem, też jest już na wolności. Za swoje czyny przesiedział piętnaście lat, co wydaje się niemało w stosunku do Wańki, Malizny, Parasola czy Słowika, ale i tak ten wyrok ma w sobie coś z absurdu, ale o tym opowiemy sobie nieco później. Teraz zacznijmy od początku, czyli od kolorowych lat 90, które charakteryzowało z jednej strony zachłyśnięcie się Zachodem, kolorowe reklamówki, roztańczone dico-polo i bazary pełne wszystkiego, oraz z drugiej strony wysyp wszelakich grup bandytów i rzezimieszków, które organizowały się w szajki tak potężne, że raczkująca wtedy polska policja ledwo co dawała sobie z nimi radę. Jednak pod koniec tej dekady i na początku XXI wieku doszło do pierwszych przełamań gangsterskich struktur przez policję, do pierwszych tąpnięć wśród samych gangusów, a za sprawą koronnego świadka celebryty prokuratura miała obciążające materiały na szefów, bossów i watażków tychże grup. Pruszków został rozbity, Wołomin sam się powystrzelał, Dziad trafił za kratki. Policja rozbiła też gangi Oczka na Pomorzu Zachodnim, Krakowiaka na Górnym Śląsku oraz Carringtona na Dolnym Śląsku. Źródła: https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/6030617/Mokotowskie-rozbojehttps://newsbook.pl/2019/02/06/moje-chlopaki-z-mokotowa-2/https://sadyba24.pl/jcontentxmipsum-potenti-leo-malesuada-amet-sociis-nascetur-variusxm/item/2902-na-sadybie-tez-buzowalo-gangsterskie-zyciehttps://warszawa.naszemiasto.pl/grupa-mokotowska-najgrozniejszy-gang-w-warszawie-co-stalo/ar/c1-4554112#kim-byl-krol-mokotowahttps://wiadomosci.onet.pl/kiosk/mafia-scisle-tajna/874c5https://www.fakt.pl/plotki/emil-s-spotkal-sie-z-korkiem-z-grupy-mokotowskiej/g87egqnhttps://www.fakt.pl/wydarzenia/emil-s-byly-maz-dody-i-andrzej-h-korek-spotkali-sie-w-warszawie/bp2v3h2https://www.pudelek.pl/emil-s-spotkal-sie-z-bylym-mafijnym-bossem-byli-w-restauracji-i-przegladali-tajemnicze-dokumenty-zdjecia-6872486040705760ghttps://www.tygodnikprzeglad.pl/wojna-gangow-stolicy/https://www.wprost.pl/tygodnik/11755/trzecia-wojna-gangow.htmlhttps://www.wprost.pl/tygodnik/41311/mokotowska-osmiornica.html Ewa Ornacka, Kombinat zbrodni. Grupa Mokotowska, Poznań 2017 (Małgorzata Tryc-Ostrowska, Trudna sztuka nietykalności, „Rzeczpospolita” 28.12.1994), za: Kombinat-zbrodni-Grupa-mokotow-Ewa-Ornacka. Janusz Szostak, Komando śmierci, Warszawa 2019
Sun, 06 Aug 2023 - 1h 25min - 96 - Czy powiedział ostatnie słowo? Listonosz śmierci - Emil „Betoniarz” Pasternak
Pod koniec lutego 1991 roku, w Krakowie na wylocie ulicy św. Tomasza przy placu Szczepańskim, policja odnalazła zabetonowaną beczkę, w której znajdował się poszukiwany od blisko miesiąca Mariusz Kuzaj, niespełna 30-letni przedsiębiorca budowlany.
Bardzo szybko organy ścigania skierowały światła śledztwa na Emila Pasternaka, wielokrotnego recydywistę, oszusta i złodzieja.
Jednak zanim policja zorientowała się, kogo szuka, Emil Betoniarz (jak nazwą go media) rozpłynął się w powietrzu.
Jeśli Emil Pasternak żyje, ma dzisiaj około 86 lat.
Jeszcze niedawno, dosłownie kilka lat temu, odgrażał się, że jeśli wyjdzie na wolność (a miało mieć to miejsce w 2017 roku), zemści się na tych, przez których trafił do więzienia. Wśród jego przyszłych ofiar miał znaleźć się redaktor Michał Fajbusiewicz, znany nam chyba wszystkim twórca i prowadzący Magazynu Kryminalnego 997, który prowadził prawie nieprzerwanie od października 1986, nieprzerwanie do 2017 roku.
W roku 2000 z Emilem Betoniarzem spotkał się Edward Miszczak, kręcąc odcinek programu Cela nr. Emil liczył wtedy jeszcze na to, że niedługo opuści zakład karny za dobre sprawowanie, ale być może bojąc się powrotu do nowej rzeczywistości, której już nie rozumiał, sam się sabotował, aby nie wyjść na wolność. Otóż wraz z prośbą o skrócenie kary wysłał do Fajbusiewicza list z pogróżkami. Za to nie tylko nie został wcześniej zwolniony, ale do jego kary sąd dorzucił półtora roku…
Podczas całej rozmowy z redaktorem Miszczakiem Pasternak waży każde słowo, które wypowiada, bacznie pilnuje mimiki swojej twarzy, choć od czasu do czasu można dostrzec błysk w oku, kiedy sobie coś przypomina. A zaczyna od ckliwej historii, jak to w wieku 14 lat uciekł z domu, bo mama chciała go wysłać do zakonu. Ale czy to prawda? Czy można wierzyć w choć jedno słowo Emila Betoniarza?
Żródła:
https://dziennikpolski24.pl/tajemnica-sprzed-22-lat/ar/3130644
https://gazetakrakowska.pl/morderca-i-jego-beczka/ar/255485
Cela Nr – odc. 16 – Emil Pasternak
https://player.pl/programy-online/cela-nr-odcinki,1001/odcinek-16,S01E16,15208
Zabetonował zwłoki w beczce, potem szykował zemstę | MORDERSTWO (NIE)DOSKONAŁE #70 -
https://www.youtube.com/watch?v=sdCg94wrMnQ
Duszniki Zdroj-skarby,zagadki,ciekawostki – posty | Facebook
Sun, 30 Jul 2023 - 1h 21min - 95 - Co się wydarzyło w Poznaniu?
https://twarzedepresji.pl/wazne-telefony-szukac-pomocy/
W przypadku depresji należy szukać pomocy w następujących placówkach:
– Poradnie Zdrowia Psychicznego,
– Centra Zdrowia Psychicznego,
– Ośrodki Interwencji Kryzysowej,
– Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne (dla dzieci i młodzieży),
– Szpitale psychiatryczne.
Telefon Zaufania Fundacji „Twarze Depresji” 22 290 44 42 Całodobowa Linia Wsparcia 800 70 2222 Antydepresyjny Telefon Forum Przeciwko Depresji (22) 594 91 00 Telefon zaufania dla dzieci 116 111 Telefon dla Rodziców i Nauczycieli 800 100 100 Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka To są instytucje funkcjonujące w całej Polsce, udzielające bezpłatnych usług. W Fundacji „Twarze depresji” realizujemy doraźną pomoc psychologiczną: Programy bezpłatnej, zdalnej pomocy psychologicznej Fundacji „Twarze Depresji”
W Telefonie Zaufania Fundacji „Twarze Depresji” dyżuruje psycholog dla osób dorosłych we wtorki i środy od 9.00 do 11.00. Więcej o telefonie: TELEFON ZAUFANIA TWARZY DEPRESJI
Linia Wsparcia 800 70 2222 jest linią całodobową i bezpłatną dla osób dzwoniących. W Centrum Wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. Więcej na: https://czp.org.pl/index.php/course/centrum-wsparcia-dla-osob-w-stanie-kryzysu-psychicznego/
Antydepresyjny Telefon Zaufania (22) 484 88 01
„Antydepresyjny Telefon Zaufania” prowadzi Fundacja ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych pod numerem (22) 484 88 01. Dni i godziny na przestrzeni lat się zmieniały, dlatego najlepiej sprawdzić szczegóły na stronie: http://stopdepresji.pl/
Forum Przeciw Depresji prowadzi Antydepresyjny Telefon pod numerem (22) 594 91 00 czynny w każdą środę i czwartek od 17.00 do 19.00 (koszt połączenia jak na numer stacjonarny wg taryfy operatora telefonicznego).
Więcej o projekcie na stronie: https://forumprzeciwdepresji.pl/wazne-telefony-antydepresyjne
116 111 to pierwszy bezpłatny i ogólnopolski telefon zaufania dla młodych ludzi, który prowadzi Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę”. Z konsultantami Telefonu Zaufania 116 111 można się podzielić swoimi troskami i problemami. Celem naszego działania jest również poprawa samopoczucia, a często – bezpieczeństwa dzwoniących. Kontakt z konsultantami Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 jest dla wielu młodych osób pierwszą szansą na powiedzenie o swoich problemach, m.in. depresji, samookaleczeniach czy obniżonym nastroju, uzyskanie wsparcia w trudnych chwilach i dostrzeżenie dorosłych – rodziców i profesjonalistów, którzy mogą pomóc w rozwiązaniu kłopotów.
Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 jest czynny codziennie od 12:00 do 22:00, a z jego konsultantami można się również skontaktować wysyłając anonimową wiadomość online przez www.116111.pl/napisz. Więcej informacji: www.116111.pl
Telefon dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie Bezpieczeństwa Dzieci 800 100 100 prowadzi Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę”. To bezpłatna i anonimowa pomoc telefoniczna oraz online dla rodziców i nauczycieli, którzy potrzebują wsparcia i informacji w zakresie przeciwdziałania i pomocy dzieciom przeżywającym kłopoty i trudności wynikające z problemów i zachowań ryzykownych takich jak: agresja i przemoc w szkole, cyberprzemoc i zagrożenia związane z nowymi technologiami, wykorzystywanie seksualne, kontakt z substancjami psychoaktywnymi, uzależnienia, depresja, myśli samobójcze, zaburzenia odżywiania.
Więcej informacji: www.800100100.pl.
800121212 – Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka jest bezpłatny i czynny od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.15 do 20.00. Każdy, kto zadzwoni po godzinie 20.00 lub w dni wolne od pracy może przedstawić swój problem i zostawić numer kontaktowy. Pracownik telefonu zaufania na pewno oddzwoni. Więcej informacji: www.brpd.gov.pl/telefon-zaufania
Sat, 22 Jul 2023 - 24min - 94 - Unabomber nie żyje! Ted Kaczyński i jego manifest "Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość"
Blisko dwa tygodnie temu, tj. 10 czerwca, świat obiegła wieść, że Ted Kaczynski, znany szerzej jako Unabomber, został znaleziony bez ducha w swojej celi. Mimo że Kaczynski miał w momencie zgonu 81 lat, nie odszedł z przyczyn naturalnych, choć śledztwo w tej sprawie jeszcze się toczy.
Nie sądzę, aby komukolwiek ze słuchaczy mojego podcastu Theodore Kaczynski był nieznany, ale skoro poruszyliśmy jego temat, przybliżmy także historię tego jednego z najbardziej znanych na świecie Polaków, zaraz za papieżem Janem Pawłem II oraz Lechem Wałęsą.
Świat usłyszał o naszym rodaku 3 kwietnia 1996 roku, kiedy do jego chatki pośrodku lasu w Montanie wdarła się grupa operacyjna FBI. Śledczy przeprowadzili operację aresztowania Kaczynskiego z dużą ostrożnością, ponieważ wiedzieli, że mają do czynienia z osobą odpowiedzialną za szereg wypadków z niebezpiecznymi ładunkami, które robią dużo huku i powodują zniszczenia.
Według raportów, Theodore Kaczynski nie stawiał jednak oporu podczas aresztowania przez FBI.
W chatce śledczy odnaleźli dowody łączące go z serią wspomnianych przed chwilą ataków z wykorzystaniem materiałami pirotechnicznymi. Wśród tych dowodów były narzędzia do produkcji ładunków, ręcznie napisane notatki dotyczące zamachów[pies], a także oryginalny rękopis jego manifestu, o którym powiemy sobie jeszcze kilka słów później.
Sat, 24 Jun 2023 - 43min - 93 - Stalker z Tindera – dziesiątki oszukanych kobiet, milion skradzionych złotych
Ludzie opowiadali o nim niestworzone historie. Jedni przekonywali, że pracuje dla tajnych służb, że jest agentem, jak James Bond, i jeździ po świecie, wykonując misje dla polskiego rządu. Był ponoć w Iraku i w Afganistanie. Inni temu zaprzeczali. Szeptali, że zajmuje się przemytem, że ma konszachty z gangusami. Widywano go nie raz z takim jednym, co to kieruje jedną z najgroźniejszych szajek.
Jeździł drogimi samochodami, a wymieniał je co kilka miesięcy. Ubierał się w markowe ciuchy, przypominając przy tym amerykańskiego biznesmana na wakacjach. Kardigan, koszula w kratkę, skórzana kurtka. W okresie letnim koszulki polo i drogie zegarki na nadgarstku, które wymieniał równie często, co samochody.
On sam, przy pierwszych kontaktach, był skromny. Nie przyznawał się do bycia agentem ani gangusem, mówił, że jest budowlańcem. Miał własną firmę, która tworzyła Wrocław na nowo. Na telefonie miał zdjęcia swoich inwestycji, którymi często, choć skromnie się chwalił. Kiedy jeździł z którąś z pań po mieście, wskazywał czasem na jakiś piękny budynek i z melancholijną dumą mówił, że to jego, że on to zbudował.
We Wrocławiu znali go chyba wszyscy. To znaczy ci, którzy się liczyli. Kiedy Robert zabierał jakąś kobietę na randkę do restauracji, klubu, knajpy ta odnosiła wrażenie, że każdy mu się kłania, każdy chce się z nim witać, a on, ze skromności i szacunku, tych ludzi nie zbywa. Nie był anonimowy i kiedy rozpytywało się o nim w tzw. towarzystwie, mało było takich, którzy go nie kojarzyli. Choć przyznać trzeba, że był przy tym bardzo tajemniczy, jak Wielki Gatsby.
Wed, 07 Jun 2023 - 48min - 92 - Grzech pokoleniowy i babcia, która zgotowało dzieciakom piekło
„11 października, kilka minut przed godziną 14:00, dyspozytorka pogotowia ratunkowego w Stargardzie Szczecińskim odebrała telefoniczne zgłoszenie o omdleniu dziecka. Kobieta, która wzywała pogotowie, była bardzo zdenerwowana i mówiła niezrozumiale. Dyspozytorka nie potrafiła pojąć, o co chodzi, ale wysłała na miejsce karetkę. Lekarz pogotowia ratunkowego, który zjawił się w kilkanaście minut po wezwaniu, znalazł w mieszkaniu dziecko leżące na podłodze.”
Natychmiast przystąpił do resuscytacji, bo nie potrafił wyczuć oddechu, ani bicia serca. Później miał zeznawać, że dziecko było zaniedbane, że było brudne, miał nawet użyć sformułowania, że cuchnęło.
Dzisiaj udamy się na północny-zachód od Lachna, do niewielkiego miasta o długiej i barwnej historii, sięgającej wczesnych lat średniowiecza, zanim jeszcze w ogóle powstało państwo Piastów. Choć my aż tak daleko nie będziemy się zagłębiać. Miasto to nazywa się dzisiaj Stargardem, tuż po wojnie było Starogrodem, a później, aż do 2015 roku Stargardem Szczecińskim. I narażając się wszystkim mieszkańcom tegoż pięknego miasta, muszę Wam wyznać, że od zawsze myli mi się ono ze Starogardem Gdańskim.Tzn. wiem, który gdzie na mapie, ale nie potrafię zapamiętać, który jest Stargardem, a który Starogardem. Zatem mieszkańcy tych okolic, komentarze są Wasze – przyjmę każdą krytykę i każdy hejt.No ale nie o mnie przecież jest ta historia. Opowiemy sobie dzisiaj o pewnej babci Jadzi, która miała bardzo poprzestawiane swoje priorytety i chyba rozumienie świata jako takiego. Miała poważne problemy z wyrażaniem emocji, z wymaganiem i egzekwowaniem pewnych zachowań, wreszcie ze zrozumieniem potrzeb innej istoty ludzkiej. A to wszystko doprowadziło do tragedii, jaka stopiła serca najzimniejszych kryminalnych.
Najbardziej dotknięci patologicznym sposobem myślenia i postępowania babci Jadzi zostały jej wnuki, ale najprawdopodobniej także ich matka, a córka pani Jadwigi, Nadia też przeżyła gehennę, nie tylko jako dziecko, ale także jako nastolatka i najpewniej, kiedy była już dorosłą kobietą, ale tych szczegółów raczej nigdy nie poznamy.
Opowiadanie to powstało na podstawie rozdziału „Babcia de Sade” z książki o prawdziwych zbrodniach „Bestie – zbrodnie i kary” autorstwa Janusza Macieja Jastrzębskiego
Sun, 28 May 2023 - 50min - 91 - Ostatnie chwile Dziada || podcast kryminalny
Henryk Niewiadomski, o czym wspominałem już wielokrotnie, był człowiekiem, mającym się za osobę niezwykle inteligentną. I w zasadzie odmówić mu tego nie można. Jeśli weźmiemy choćby pod uwagę encyklopedyczną, czy też słownikową definicję inteligencji, która mówi, że to „zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych”, to Henryk wpisuje się tu idealnie. Na pewno też był sprytny i cwany. Choć nie tak bardzo, jak jemu samemu się wydawało. Słuchając wywiadów z nim, czy czytając jego autobiografię, widzę ogromnego megalomana, przekonanego o swoim geniuszu zbrodni. W jego przekonaniu wodził za nos policję, służby, polityków, ale także bossów konkurencyjnych grup. A zarazem próbował się kreować na szeregowego posła, tzn. szeregowego rzezimieszka. Coś tam tylko oszukał, tylko coś zachachmęcił: – Panie, jaki gangster? Jaki szef grupy? A ci uzbrojeni po zęby w długie lufy napakowani sterydami kolesie, którzy siedzą w mojej werandzie? A to tylko ochrona. - - - W materiale cytuję fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena oraz „Alfabet Mafii” odc. 6. "Dziad".
Sun, 14 May 2023 - 38min - 90 - Paweł vel Mrówa, czyli młody Dziad, Czarek Dreszcz syn Jacka i młody Ceber || Podcast Kryminalny
Na tym odcinku chciałem zakończyć ten specyficzny tryptyk o Niewiadomskich, ale zostało jeszcze kilka rzeczy do opowiedzenia, a ten odcinek i tak się już srogo przeciągnął. Dogram więc jeszcze jeden, krótszy odcinek, który zamknie całą tę historię. Więc zasubujcie, aby Wam nie uciekł, zwłaszcza że, jak się okazuje zaledwie 10% słuchaczy subsrkrybuje. No i ponawiam pytanie o kolejny temat podcastu kryminalnego. Chciałem o mutantach, ale ubiegły mnie już dwa kanały, więc do tego wrócę za kilka miesięcy. Rzucajcie pomysłami, może coś się z tego ciekawego wyłowi. - - Pierwsza, udokumentowana próba zarobienia przez Mrówę pieniędzy miała miejsce 28 grudnia 1994 r. Trzech mężczyzn ukradło mieszkańcowi Legionowa vw passata wartego blisko ćwierć miliarda[!] starych złotych, więc dzisiejszych 25 tysięcy. Biorąc jednak pod uwagę zarobki i inflację, to myślę, że na dzisiaj byłoby to równowartość stu pięćdziesięciu, może nawet dwustu tysięcy złotych. - - - Niemniej panowie nie zamierzali przerobić auta na części zamienne czy też opchnąć go gdzieś na wschodzie, ale kulturalnie zaproponowali właścicielowi, że je oddadzą i to za śmieszne 4 tys. dolarów. - - - 23 sierpnia ad 2007 w Areszcie śledczym przy ul. Wolanowskiej 120 w Radomiu, w jednej z cel przebywał Henryk Niewiadomski. Odliczał dni do wyjścia na wolność, aż pewna informacja od jednego z klawiszy, zwaliła go dosłownie z nóg. Jego syn, Paweł, został postrzelony. - - - Jarosław S., czyli sławny Masa wspomina, że Czarek był bokserem, a poza tym prawdziwym ulicznym wojownikiem. Twierdzi nawet, że Czarek, cytuję, „wychlastał po pysku Gołotę”. Możemy sobie zatem wyobrazić, że był to naprawdę silny i odważny chłop. A jednak, przynajmniej ze wspomnień Dziada, wyłania się człowiek zagubiony, zahukany, zastraszony przez własnego ojca Jacka Dreszcza, który potrzebuje opieki, jakiegoś drogowskazu, mentora. I tym wszystkim miał się właśnie stać Henryk. - - - Był 30 listopada 1997 roku, impreza andrzejkowa w dyskotece Acapulco w 20-tysięcznym wówczas miasteczku Wesoła, dziś dzielnica Warszawy. Tutaj przyjechało sześcioro znajomych, trzech młodych, dwudziestokilkuletnich mężczyzn oraz ich partnerki, aby sobie podensić na parkiecie. W pewnym momencie zaczęło się robić nieprzyjemnie. Ktoś kogoś potrącił, ktoś kogoś popchnął, nawiązała się ostra wymiana zdań, padły jakieś obraźliwe wyzwiska. Oczywiście jedna strona będzie się upierała przy tym, że to ją sprowokowano, druga będzie utrzymywać to samo, a przecież w istocie nie ma to żadnego znaczenia. Istotny w tej historii jest dalszy rozwój wypadków. W materiale cytuję fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena, „Alfabet Mafii” odc. 7. "Wołomin" oraz odcinki serialu dokumentalnego "Miasto gniewu" z 10.10.2017 i 24.10,2017, no i naturalnie książkę Henryka Niewiadomskiego "Świat według Dziada". Pozostałe źródła: https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://classic.wyborcza.pl/archiwumG...https://dziennikpolski24.pl/wojna-gan...https://vod.tvp.pl/informacje-i-publi...https://vod.tvp.pl/informacje-i-publi...
Thu, 04 May 2023 - 1h 15min - 89 - WARIAT - Wróg publiczny Nr 1 AKA Dziad AKA Wiesław Niewiadomski || Podcast Kryminalny
#true #crime #podcast Dziś opowiemy sobie o człowieku, który choć nie pojawiał się zbyt często w prasie, był de facto najbardziej niebezpiecznym i znienawidzonym człowiekiem Warszawy lat 90. To on w dużej mierze odpowiadał za atmosferę lęku, jaka panowała w stolicy. Szalał po mieście prując w swoich wrogów ze skorpiona, nie zważając na ludzi postronnych. W zemście podkładał ładunki pod samochody, restauracje i domy konkurencji. Być może to on, swoją bezwzględnością, wymazał wszelkie reguły, jakie dotychczas obowiązywały gangusów. Ponadto w jego ciriculum vitea znajduje się największa w Europie fabryka fety, która biła na łeb wszelkie inne produkty eksportowe kraju, zalewając zachodni rynek tą białą śmiercią, zbierającą wielkie żniwo wśród kwiatu młodzieży. Wyprodukował też papier, na którym można było drukować ruble. I gdyby tylko udało mu się wprowadzić te podróbki na rosyjski rynek, podkopałby znacznie gospodarkę tego wielkiego molocha, doprowadzając go być może do bankructwa. W materiale cytuję następujące źródła: https://www.youtube.com/watch?v=h810Kpk905k&t=1098shttps://online-mafia.pl/mafijne-porachunki-04-zamach-na-pershinga-w-multi-pubie/https://kultura.onet.pl/wiadomosci/dziadowskie-interesy/k7803my oraz fragmenty z wywiadu z Henrykiem Niewiadomskim: „Dziad domniemany” autorstwa Tomasza Lengrena, „Alfabet Mafii” odc. 6 „Dziad” i 7 "Wołomin". no i naturalnie książkę Henryka Niewiadomskiego "Świat według Dziada".
Mon, 17 Apr 2023 - 1h 01min - 88 - Dziad i wariat – Wiesław i Henryk Niewiadomski
Na warszawskiej Pradze przy ulicy Płowieckiej panował już mrok. Pojedyncze i słabe latarnie rzucały brudne pomarańczowe światło na rozmiękły śnieg zmieszany z błotem. Mżyło. Było mokro i ślisko. Z pobliskich delikatesów wyszedł niepozorny mężczyzna z reklamówką, w której brzęczały dwie butelki. Mężczyzna zacisnął swój kaszkiet niżej na oczy, osłaniając się przed siąpiącym deszczem ze śniegiem, i podszedł do swojego auta, zaparkowanego nieopodal. Z kieszeni swojej kufajki wyciągnął klucze i włożył je go zamka białego, nowego Chevroleta, który na pierwszy rzut oka nie pasował do niego, do faceta w gumofilcach, drelichowych portkach i tureckim swetrze w brzydkie wzorki.
Kiedy przekręcił klucz i pociągnął klamkę, usłyszał za sobą pisk opon i zanim zdążył się odwrócić, seria wystrzałów zmiotła go z nóg. Poczuł jakby dwa silne uderzenia, jedno w ramię, drugie w żebro, a wtedy nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zgięły się pod nim jak scyzoryk, a mężczyzna padł na zimny, brudny asfalt, w rozmiękły śnieg z błotem.
Oczami powiódł za samochodem, z którego padły strzały. Rozpoznał kierowcę. Rozpoznał też tego, który strzelał i poprzysiągł im zemstę, podnosząc ściśniętą pięść do góry. Potem stracił przytomność.
Już nigdy jej nie odzyskał.
Nigdy też nie dowiedziano się, kto jechał samochodem, z którego padły strzały. Kto trzymał karabin i kto strzelał.
Sun, 02 Apr 2023 - 1h 14min - 87 - Pierwszy taki wyrok w Polsce. Ksiądz Woźnicki skazany za antysemityzm
Kochani,
wybaczcie cenzurę, którą wprowadziłem w tym nagraniu. Jest jej dużo. Spowodowana jest ona jednak tym, że język księdza Woźnickiego, który jest niechlubnym bohaterem tego podcastu, nadaje się do rynsztoku i nie potrafiłbym sobie spojrzeć w twarz, gdybym opublikował to bez cenzury.
Zrozumiem jednak, jeśli komuś się to nie spodoba.
Wszystkich innych zapraszam do wysłuchania.
Wed, 08 Feb 2023 - 46min - 86 - Zatrzymanie bezdomnego Marycha || Audiopowieść Lilith, rozdział 9.Sun, 29 Jan 2023 - 37min
- 85 - 37 lat bezkarności – Bieszczadzka zmowa milczenia – śledztwo Marka Pomykały część 2.
22 listopada 2022 roku, 37 lat i jeden dzień od wypadku w Łączkach policja zatrzymała Tadeusza P. na ulicy w Zabrzu. Trzy dni później szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie Rafał Babiński poinformował o postawieniu podejrzanemu trzech zarzutów: zab*jstwa milicjanta Krzysztofa Pyki, zab*jstwa dziennikarza Marka Pomykały oraz usiłowania zab*jstwa byłej żony Ewy, którą, jak wynika z ustaleń śledczych, były milicjant próbować otruć. Dodatkowy zarzut to posiadanie nark*tyków.
„W nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku w Polańczyku, Tadeusz P., pozbawił życia milicjanta posiadającego wiedzę o prawdziwym przebiegu i okolicznościach wypadku drogowego. Zepchnął go z pomostu do cumowania łodzi, w wyniku czego pokrzywdzony zmarł na skutek utonięcia” – poinformowała prokuratura.
Jedną z poszlak, wskazującą na Tadeusza P. było choćby jego przyznanie się do winy. Raz w liście od wydawnictwa Ruthenus w 2016, drugi raz podczas wywiadu dla Telekuriera we wrześniu 2020 roku.
– Miałem na myśli fikcję literacką – tłumaczył się potem. – Znaczy fikcję, jeśli chodzi o mnie, ale cała reszta: wypadek Krajnika, śmierć Pyki, zaginięcie Pomykały to już historie, które wydarzyły się naprawdę.
Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podstawie tych materiałów Jan Joniak popełnił tekst pt: „Sierżant Pyka, co nikogo nie zamyka”, który ukazał się na łamach miesięcznika „Puls Bieszczadów”.
We wrześniu 2020 roku do sprawy powrócili redaktorzy poznańskiego Telekuriera oraz Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 1992 roku zajmuje się prawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary.
W listopadzie 2020 roku pojawiły się dwa reportaże telewizyjne w cyklu Magazyn Śledczy Anity Gardas.
W 2021 sprawą zajęła się Martyna Sokołowska, redaktorka rzeszowskiej gazety Super Nowości i 4 maja 2021 roku opublikowała artykuł To miała być zbrodnia doskonała, opisując szczegółowo tajemnice trzech zabójstw.
11 maja 2021 pojawił się kolejny telewizyjny reportaż w Magazynie Ekspresu Reporterów, autorstwa Katarzyny Handerek.
19 października tegoż roku Tomasz Ławnicki opublikował w swoim podcaście Morderstwo (nie)doskonałe pierwszy z trzech odcinków w tym temacie, a 22 listopada sprawą zajął się także Dawid Serafin, współtwórca podcastu Polskie Archiwum X, publikując także pierwszy z trzech odcinków.
Sun, 22 Jan 2023 - 1h 04min - 84 - Bieszczadzka zmowa milczenia – śledztwo Marka Pomykały w sprawie Krzysztofa Pyki i Edwarda Krajnika || Kronika Kryminalna Podcast
"Składam propozycję współtworzenia książki będącej moimi autentycznymi wspomnieniami o czynach przestępczych, jakich się dopuściłem, pracując w resorcie MSW. Jestem emerytowanym oficerem policji. Pracowałem w Bieszczadach. Historia tych spraw jest do dnia dzisiejszego żywa i bulwersująca w tym regionie. Nastąpiło przedawnienie, więc może ujrzeć światło dzienne".
"W 1985 r. byłem zastępcą komendanta ówczesnego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych [...]. Będąc w stanie silnego upojenia alkoholowego, potrąciłem pieszego ze skutkiem ostatecznym. Jechałem również z pasażerem — również zastępcą komendanta. Pomimo tego na miejscu wypadku został przywieziony mój ojciec. Jako sprawca wypadku. Liczne postępowania procesowe w tej sprawie zostały umorzone. Całe skręcenie zostało wykonane przy wybitnej pomocy resortu MSW. Dysponuje i podam nazwiska osób związanych z tym. Z opisem roli prokuratora, późniejszego szefa prokuratury, milicjantów oraz przełożonych, ówczesnego aplikanta prokuratorskiego, a późniejszego prezesa sądu".
"Właśnie z uwagi na przedawnienie w dniu dzisiejszym bez obaw o pociągnięcie do odpowiedzialności można opowiedzieć i zrzucić z siebie jarzmo tych czynów i 30 lat jarzma życia w oczekiwaniu na karę lub przedawnienie. Mogę bez obaw podać nazwiska wszystkich osób związanych [z tą sprawą] i żyjących do dnia dzisiejszego.”
Przetoczone przed chwilą słowa to fragmenty mejla, jaki otrzymało krośnieńskie wydawnictwo Ruthenus w 2016 roku. Autorem mejla jest emerytowany dzisiaj milicjant Tadeusz P.
O jakich przestępstwach mówi ten milicjant?
Aby się tego dowiedzieć i poznać historię o władzy, bezwzględności i cynizmie, cofnijmy się do połowy lat 90. i zacznijmy tę historię od środka…
Pierwszy na tę sprawę po 27 latach natknął się Jan Joniak, kiedy przeglądał zasoby IPN w poszukiwaniu materiałów dotyczących lokalnych spraw. W pewnym momencie natrafił na teczkę podpisaną „Zajazd”, w której znajdowały się materiały dotyczące wypadku z 1985 roku w Łączkach. Na podstawie tych materiałów Jan Joniak popełnił tekst pt: „Sierżant Pyka, co nikogo nie zamyka”, który ukazał się na łamach miesięcznika „Puls Bieszczadów”.
We wrześniu 2020 roku do sprawy powrócili redaktorzy poznańskiego Telekuriera oraz Krzysztof M. Kaźmierczak, który od 1992 roku zajmuje się prawą porwania i zabójstwa Jarosława Ziętary.
W listopadzie 2020 roku pojawiły się dwa reportaże telewizyjne w cyklu Magazyn Śledczy Anity Gardas.
W 2021 sprawą zajęła się Martyna Sokołowska, redaktorka rzeszowskiej gazety Super Nowości i 4 maja 2021 roku opublikowała artykuł To miała być zbrodnia doskonała, opisując szczegółowo tajemnice trzech zabójstw.
11 maja 2021 pojawił się kolejny telewizyjny reportaż w Magazynie Ekspresu Reporterów, autorstwa Katarzyny Handerek.
19 października tegoż roku Tomasz Ławnicki opublikował w swoim podcaście Morderstwo (nie)doskonałe pierwszy z trzech odcinków w tym temacie, a 22 listopada sprawą zajął się także Dawid Serafin, współtwórca podcastu Polskie Archiwum X, publikując także pierwszy z trzech odcinków.
Sun, 15 Jan 2023 - 1h 01min - 83 - Pozbyła się męża i najbliższych
Dzisiaj opowiemy sobie historię, jaka miała miejsce w końcówce lat 90. – a przynajmniej wtedy wydarzyła się pierwsza zbrodnia, która spowodowała lawinę kolejnych, z pozoru nie tak niezwykłych wydarzeń.
I gdyby nie portal plotkarski, w którym rozpoznałem na zdjęciu jedną z osób, mających z tą sprawą związek, może w ogóle bym o tej sprawie nie pamiętał. Pozwólcie zatem, że przemilczę nazwę miejscowości, w której doszło do tej tragedii, zwłaszcza że to niewielkie miasteczko i wszyscy się tam znają. Nie chcę też ani rozgrzebywać ich ran, ani tym bardziej ich piętnować, bo, jak się z czasem miało okazać, oni też mają się czego wstydzić.
Zapraszam więc na opowieść o czarnej wdowie, która dla własnej wygody nie wahała się pozbyć najbliższych.
#true #crime #podcast
Wed, 28 Dec 2022 - 35min - 82 - Zabiła dziecko z zemsty? Mariola M.
Podczas sprzątania czy robienia obiadu lubię puścić sobie jakiś podcast. Rzadko, bo rzadko, ale słucham też czasem trukrajmów, a ostatnio, z dużą przyjemnością, Historii Kryminalnych. Bardzo często zgadzam się z opinią Autorki i mam wrażenie, że wpuszcza jakąś świeżość do powtarzających się produkcji. I bardzo ten podcast polecam, choć wiele z Was zna go pewnie lepiej niż mój.
A jednak… W jednym z ostatnich, które słuchałem, pod tytułem „Zrobiłeś ze mnie zwierzę” coś mnie dotknęło, coś szarpnęło moje nerwy, jednak nie umiałem znaleźć konkretnej przyczyny tego dyskomfortu.
Przeczytałem masę „artykułów” o tej sprawie i uświadomiłem sobie, że uwierało mnie to romantyzowanie, czy bardziej idealizowanie postaci Marioli. A jednocześnie demonizowanie faceta, z którą kobieta miała romans.
I choć nikt nie pytał, postanowiłem się w tej sprawie wypowiedzieć.
Dla zainteresowanych:
Materiał Moniki https://www.youtube.com/watch?v=J2tDw-dn36M&t=282s
Materiał Justyny https://www.youtube.com/watch?v=Fp_Rj465h7c&t=612s #true #crime #podcast
Sun, 25 Dec 2022 - 46min - 81 - NIE ŻYCZĘ Wam Świąt idealnych i perfekcyjnych
Życzę Wam przede wszystkim odpoczynku i odetchnięcia. Żyjemy w dziwnych, chaotycznych czasach, gdzie wszystko ma podwyższoną temperaturę. Niech ten czas świąteczny będzie wytchnieniem od tego. Życzę Wam, żebyście przez te kilka dni się niczym nie przejmowali, tylko cieszyli się sytuacją. Niech rozlany barszcz na biały obrus nie będzie pretekstem do złości, ale refleksją, że jest z Wami ktoś, kto ten barszcz rozlał, a Wy go kochacie.
Życzę Wam, abyście nie mieli perfekcyjnych i idealnych Świąt. Bo takie rzeczy nie istnieją. Niech Wam się przypali karp, niech choinka nie będzie wystrojona jak w galerii handlowej, niech Wam skapnie barszcz na białą bluzkę, niech prezenty nie będą trafione i niech nie gada się o polityce.
Życzę Wam spokoju i nieprzejmowania się rzeczami, które w gruncie rzeczy nie mają znaczenia.
Sat, 24 Dec 2022 - 09min - 80 - Jak zarobić na nadziei? – Sprawa Iwony Wieczorek
Nie dalej jak 10 grudnia policja opublikowała nowy i przełomowy materiał filmowy, na którym widać tajemniczego mężczyznę z ręcznikiem, poszukiwanego od lipca 2010 roku w związku z głośnym zaginięciem Iwony Wieczorek. Mężczyzna ten rozpoznał się na nagraniu i zgłosił się na komisariat policji w Chorzowie, gdzie został przesłuchany.
W niespełna dwa dni po jego przesłuchaniu miał nastąpić niespotykany dotąd przełom w sprawie zaginionej dwanaście lat temu Iwony i na polecenie małopolskiej Prokuratury Krajowej zatrzymano dwie osoby z kręgu jej znajomych, którym po przesłuchaniu postawiono zarzuty.
W zeszły czwartek, tj. 15 grudnia 2022 roku, na antenie radia RMF FM wiceminister sprawiedliwości Michał Woś oznajmił:
"Mamy przełom w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Są wielkie efekty gigantycznej pracy śledczych. Ostatnie zeznania dają taki materiał dowodowy, który pozwala mówić o wielkim przełomie w śledztwie. Są twarde dane, które pozwolą prokuraturze wyciągać konsekwencje."
I choć ten mężczyzna na pewno nie jest podejrzanym, a świadkiem okazał się nędznym, to krótko po jego przesłuchaniu w mediach zawrzało i o sprawie Iwony Wieczorek znowu zrobiło się głośno. Zwłaszcza że w poniedziałek 12 grudnia zatrzymane zostały dwie osoby, które miały mieć z tą sprawą coś wspólnego, w czwartek zostały przesłuchane, a w piątek 16 grudnia postawiono im zarzuty, a przynajmniej jedna z tych dwóch osób znalazła się w pierwszym tomie akt.
No ale może opowiedzmy sobie tę historię od początku.
Mon, 19 Dec 2022 - 59min - 79 - Rzeźnik z Niebuszewa. Robił mielone z latorośli Józef Cyppek
Historia, o której dziś sobie opowiemy miała miejsce w 1952 roku, siedemdziesiąt lat temu, siedem lat po wojnie. Dziś możemy psioczyć na inflację i drożyznę, ale w tamtych czasach bieda była nie tylko codziennością, ale dotyczyła prawie wszystkich. Nie że ktoś nie miał na wakacje, czy na prezent na gwiazdkę, ale nie było na chleb, ba nie było chleba. Cały kraj był dosłownie zrujnowany przez Niemców z jednej strony i przez radziecko-imperialnych Rosjan z drugiej.
Szczecin, bo dzisiaj do niego się przenosimy, był wtedy miastem, które przypominało dziki zachód, gdzie obowiązywało prawo pięści. Często dochodziło do napadów, a niejeden kończył się tragicznie.
Wiele kamienic było w tym czasie wciąż zniszczonych po dywanowych nalotach brytyjskich RAF i amerykańskich sił powietrznych. W fasadach zionęły pustką otwory okienne. Dachy były podziurawione, nie działało ogrzewanie, nie było prądu.
Z podobnymi problemami borykają się dzisiaj nasi sąsiedzi ze wschodu…
Najgorszy jednak był wtedy głód. Jedzenie było wydzielane, zwłaszcza mięso. Prawdziwej kawy się nie uświadczyło i ludzie prażyli ziarna jęczmienia i żyta, aby wypić napój kawopodobny. O słodyczach można było jedynie pomarzyć.
I oczywiście mówimy o większości społeczeństwa, o masach pracujących, nie zaś o warstwach uprzywilejowanych, które i w tamtych czasach przecież istniały.
Nic zatem chyba dziwnego, że w tych warunkach rozwijał się nielegalny handel i spekulacje. Cwaniacy zdobywali towar znanymi sobie kanałami i sprzedawali go po zawyżonych cenach. A sprzedawali np. dary, które państwo dostawało z zagranicy. Sprzedawali też mięso, a legenda, mniej lub bardziej potwierdzona mówi, że nie zawsze było ono pochodzenia zwierzęcego.
Thu, 08 Dec 2022 - 53min - 78 - Rzeźnik z Niebuszewa. Robił mielone z latorośli?
Niedawno opowiadaliśmy sobie o Jeffreyu Dahmerze, który zajadał się mięsiwem wiadomego pochodzenia. Jeśli nie widzieliście, to tutaj podlinkowuję.
Jednak przy naszym dzisiejszym bohaterze, Jeffrey wydaje się harcerzykiem. Gdyż Józef Cyppek, o którym dzisiaj mowa, nie tylko robił mielone i bigos, ale potem je sprzedawał – tak że pół Szczecina zajadało się ludziną.
Lecz, czy na pewno?
Historia, o której dziś sobie opowiemy miała miejsce w 1952 roku, siedemdziesiąt lat temu, siedem lat po wojnie. Dziś możemy psioczyć na inflację i drożyznę, ale w tamtych czasach bieda była nie tylko codziennością, ale dotyczyła prawie wszystkich. Nie że ktoś nie miał na wakacje, czy na prezent na gwiazdkę, ale nie było na chleb, ba nie było chleba. Cały kraj był dosłownie zrujnowany przez Niemców z jednej strony i przez radziecko-imperialnych Rosjan z drugiej.
Szczecin, bo dzisiaj do niego się przenosimy, był wtedy miastem, które przypominało dziki zachód, gdzie obowiązywało prawo pięści. Często dochodziło do napadów, a niejeden kończył się tragicznie.
Wiele kamienic było w tym czasie wciąż zniszczonych po dywanowych nalotach brytyjskich RAF i amerykańskich sił powietrznych. W fasadach zionęły pustką otwory okienne. Dachy były podziurawione, nie działało ogrzewanie, nie było prądu.
Z podobnymi problemami borykają się dzisiaj nasi sąsiedzi ze wschodu…
Najgorszy jednak był wtedy głód. Jedzenie było wydzielane, zwłaszcza mięso. Prawdziwej kawy się nie uświadczyło i ludzie prażyli ziarna jęczmienia i żyta, aby wypić napój kawopodobny. O słodyczach można było jedynie pomarzyć.
I oczywiście mówimy o większości społeczeństwa, o masach pracujących, nie zaś o warstwach uprzywilejowanych, które i w tamtych czasach przecież istniały. Nic zatem chyba dziwnego, że w tych warunkach rozwijał się nielegalny handel i spekulacje. Cwaniacy zdobywali towar znanymi sobie kanałami i sprzedawali go po zawyżonych cenach. A sprzedawali np. dary, które państwo dostawało z zagranicy. Sprzedawali też mięso, a legenda, mniej lub bardziej potwierdzona mówi, że nie zawsze było ono pochodzenia zwierzęcego.
#true #crime #podcast
Wed, 07 Dec 2022 - 53min - 77 - OJCIEC NIE WIDZIAŁ, co MADKA nosiła – Dzieci z beczki z Czerniejowa – Kronika Kryminalna Podcast
19 sierpnia 2003 roku wspomniani chłopcy, 16- i 18 latek, zresztą rodzeni bracia, zostali poproszeni przez ojca, aby przenieść dużą, niebieską, plastikowa beczkę do kiszenia kapusty z piwnicy za stodołę, aby ją opróżnić, bo coś od niej zalatywało. Była ciężką, ale wynieśli ją z piwnicy i zaczęli toczyć przez pole. Z beczki wydobywał się straszny smród, ni to zgniłe, ni kiszone. Najpewniej było w niej coś zepsutego. Jeden z chłopaków zażartował sobie nawet, że coś w tej beczce chyba umarło. Nie podejrzewał jednak, że mogłoby to być coś większego od szczura. Jednak kiedy mocniej pchnęli beczkę, ta podskoczyła na kamieniu, a jej wieko odpadło. Z zewnątrz wyleciała reklamówka, a z niej główka, lecz nie kapusty, jak by się można było tego spodziewać. Zaraz po puszczeniu pawia, nastolatkowie pobiegli co tchu w płucach nazad do domu, aby poinformować ojca o tym makabrycznym znalezisku. Zaskoczony i nieco wystraszony ojciec (przynajmniej robił takie wrażenie) bez zbędnej zwłoki wykręcił numer alarmowy i zawiadomił o tym policję. Funkcjonariusze z Lublina pojawili się już po kilkunastu minutach. Wraz z nimi przyjechał też biegły lekarz, w USA powiedzieliby koroner. I to on wyciągał z beczki pięć reklamówek, a z każdej z nich wyjmował latorośl wielkości lalki. Na pierwszy rzut oka ocenił, że wszystkie mają ze dwa, może trzy miesiące. A na świat przyszły poza szpitalem. Policja zatrzymała ojca, Andrzeja K., oraz jego dzieci, aby przesłuchać ich w tej sprawie. I może w tym miejscu warto zaznaczyć, że poza dwoma chłopakami, pan K. miał jeszcze dwie córki, 12- i 14-letnią. Jest to o tyle ciekawe, że w prasie zachodziła pewnego rodzaju metamorfoza tych dzieci, przypominająca tę, jakiej dokonały siostry Wachowskie. Otóż w pierwszych artykułach, zaraz po odnalezieniu zawartości beczek, prasa pisała, że dokonali to rzeczeni bracia. Po kilku latach miało to być rodzeństwo, a w najnowszych artykułach, opisujących tę historię, pisze się często, że to córki odkryły to makabryczne znalezisko. Odmładnia się je obecnie także, podając, że młodsza miała lat osiem, a starsza 12. No i nie pobiegły z tym do ojca, ale do babci, co ona sama zeznawała przed sądem. #true #crime #podcast
Mon, 07 Nov 2022 - 51min - 76 - HALLOWEEN jako JEFFREY DAHMER – dlaczego chcą się za niego przebierać? || Kronika kryminalna podcast
Zapraszam Was na historię Jeffreya Dahmera, a jak doskonale wiecie, ta historia wydarzyła się naprawdę…
Był 18 czerwca 1978 roku, kiedy osiemnastoletni Jeffrey Dahmer wracał samochodem ze sklepu i po drodze ujrzał autostopowicza. Był to młody, przystojny chłopak z dłuższymi, ciemnymi włosami, w sandałach i dzwonach z jeansu, bez koszulki, z gitarą w dłoni. Jeffowi nie umknęła uwadze jego wyrzeźbiona, opalona klatka piersiowa. Bez chwili zastanowienia zatrzymał się przy autostopowiczu.
Nigdy wcześniej tego nie robił i tak naprawdę nie wiedział, dlaczego się zatrzymał. Poczuł po prostu taką wewnętrzną potrzebę. Nie miał planu, co powie autostopowiczowi, nie wiedział, co z nim zrobi. Chciał po prostu na niego patrzeć, chciał z nim rozmawiać, być przy nim.
Chłopak, jak się dowiemy tak naprawdę za trzynaście lat, nazywał się Steven Hicks i wybierał się na koncert do Chippewa Lake Park w Ohio.
Jeffrey Dahmer powiedział, że i on wybiera się tam na koncert i chętnie podwiezie Stevena. Ale najpierw, zaproponował mu, wpadną do niego do domu, wypiją sobie piwo, zapalą zioło. Steven, który był bardzo pozytywnie nastawiony do świata i otwarty na nowe znajomości, zgodził się na to i to całkiem chętnie.
Chłopacy pojechali do domu Dahmera, w którym, jak się okazało, Jeff mieszkał sam. Puścili głośno muzykę, rozsiedli się na kanapie i pili piwo z puszek, paląc do tego marihuaninę.
W pewnym jednak momencie Steven przypomniał Jeffreyowi, że muszę się powoli zbierać, bo nie zdążą na koncert. Ale Jeff wcale nie chciał tam jechać. On chciał spędzić czas ze Stevenem, sam na sam. Więc kiedy tamten powiedział wreszcie, że w takim razie on idzie sam, Jeffrey chwycił hantel i trzepnął nim Stevena. Trudno powiedzieć, czy świadomie, czy nieświadomie, ale na tyle mocno, że Steven już nigdy się nie podniósł.
Można by tu zadać skądinąd słuszne pytanie – jaki był motyw Jeffreya? Odpowiedź jest zaskakująca. Jeffrey po prostu nie chciał, aby Steven go opuszczał, nie chciał zostać w domu sam.
Widok leżącego na podłodze bezbronnego Stevena, który teraz, bez ducha w piersi, był całkiem oddany Jeffreyowi, podniecił go. Przytulił się do niego, dotykał go, masturbował się.
To było jego pierwsze intymne zbliżenie.
#true #crime #podcast
Mon, 31 Oct 2022 - 1h 16min - 75 - ZAMACH NA KOMENDANTA POLICJI W JANOWICACH - Kronika Kryminalna Podcast s04e06
Dzisiaj przeniesiemy się do końcówki lat 90, w okolice Jeleniej Góry, a konkretniej do Janowic Wielkich.
Jak doskonale wiecie lata 90. w Polsce to czas zmian ustrojowych, przeobrażenia się milicji w policję, to czas lustracji i pozbywania się byłych współpracowników UB czy SB. Wielu z nich było jednak dobrymi śledczymi, dobrymi funkcjonariuszami, a co za tym idzie, nowo powołana policja składała się z niewyszkolonych i niedoświadczonych mundurowych.
Na tej podwalinie wyrosło, zwłaszcza w okolicach warszawy, mnóstwo grup zajmujących się gangsterką.
Ale także okolice Jeleniej Góry, w które dzisiaj się udamy, nie były wolne od bandyckich przepychanek. Tutaj miała miejsce tzw. Wojna Zgorzelecka, w którym za łby wzięli się niejaki Carrington i Lelek o wpływy z nielegalnie przewożonej przez granicę gorzały.
Nieopodal Jeleniej Góry, w Janowicach Wielkich, komendantem policji był młodszy aspirant Marek Kliszewski. 30 kwietnia 1998 roku, około godziny 20:00 wyszedł z domu na patrol, z którego nigdy nie wrócił.
#true #crime #podcast
Mon, 31 Oct 2022 - 29min - 74 - Kryminalna #Audiopowieść "Lilith" | odc. 3 Lepkie łapki księdza Jana
Ostatni ogólnodostępny odcinek audiopowieści Lilith.
Zainteresowanych kolejnymi odcinkami, zachęcam do wspierania kanału:
https://www.youtube.com/channel/UCjp6bnRFLE-JNJh7BGqicow/join
#true #crime #podcast
Utwór The Halloween Dawn autorstwa Twin Musicom jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0. https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
Źródło: http://www.twinmusicom.org/song/248/the-halloween-dawn
Wykonawca: http://www.twinmusicom.orgUtwór Ghost Story autorstwa Kevin MacLeod jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0. https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
Źródło: http://incompetech.com/music/royalty-free/index.html?isrc=USUAN1300034
Wykonawca: http://incompetech.com/Mon, 31 Oct 2022 - 54min - 73 - Kryminalna #Audiopowieść "Lilith" | odc. 2. Bezdomny Marych, co to znalazł ciało dziewczęcia o lekkich obyczajachMon, 31 Oct 2022 - 51min
- 72 - Kryminalna #Audiopowieść "Lilith" | odc. 1. Tajemnica zabójstwa na zakrystii
Zapraszam Was do wysłuchania audiopowieści Lilith.
Utwór The Halloween Dawn autorstwa Twin Musicom jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0. https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/Źródło: http://www.twinmusicom.org/song/248/the-halloween-dawnWykonawca: http://www.twinmusicom.org Utwór Heart of the Beast autorstwa Kevin MacLeod jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0. https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/Źródło: http://incompetech.com/music/royalty-free/index.html?isrc=USUAN1100209Wykonawca: http://incompetech.com/ Utwór Chomatic3Fantasia - Classical Rousing autorstwa Kevin MacLeod jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0. https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/Źródło: http://incompetech.com/music/royalty-free/index.html?isrc=USUAN1100293Wykonawca: http://incompetech.com/
#true #crime #podcast
Mon, 31 Oct 2022 - 54min - 71 - Pierwsza Polka skazana na dożywocie! – Monika OSA Osińska || Kronika Kryminalna Podcast #s04e05
Historia, którą dzisiaj sobie opowiemy, nie jest chyba zbyt popularna, nawet wśród najbardziej wytrawnych fanów kryminalnych opowieści. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie byłem z nią zaznajomiony, aż do czasu, kiedy usłyszałem o niej w jednym z odcinków podcastu Kryminalne Historie.
W centrum tej zbrodni stała kobieta, Monika Osińska, uznałem więc, że pasuje idealnie do mojej obecnej serii o zbrodnicielkach, i zacząłem grzebać w mediach, aby sprawdzić, czy uda mi się opowiedzieć tę historię po swojemu. Zacząłem czytać artykuły o tej sprawie. Niestety współczesne. A dlaczego niestety, dowiecie się nieco później.
Zgłębiając temat posłuchałem jeszcze jednego podcastu, czego zazwyczaj staram się nie robić, tym razem Zbrodnia Jest Kobietą, który także polecam. I oba podcasty natchnęły mnie do tego, żeby pogrzebać jeszcze głębiej – u źródeł, w prasie z końcówki lat 90, aby spróbować odtworzyć prawdziwy przebieg wydarzeń.
Bo Monikę media ogłosiły bohaterką tej okrutnej i bezwzględnej zbrodni. Ale czy na pewno tak było? Czy to ona, podobnie jak Małgorzata Rozumecka czy Monika Szymańska, pociągała za sznurki? Sami oceńcie.
#true #crime #podcast
Mon, 10 Oct 2022 - 48min - 70 - Rozumecka na wolności? || Zbrodnia na dilerach Ery || Kronika Kryminalna Podcast S04E04
23 czerwca 1997 roku, kilka dni po przestępstwie, jedna z gazet opublikowała materiał, że sąd aresztował troje sprawców, podejrzewanych o zbrodnię w Komorowie.
„21-letnią Małgorzatę, której, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, prokuratura zarzuca kierowanie tą zbrodnią (wcześniej była związana z Erą GSM), zatrzymano w jej pruszkowskim mieszkaniu już dzień po zbrodni. W sobotę sąd aresztował pruszkowian: 18- i 40-letniego. Oprócz zabójstwa prokuratura zarzuca im rozbój: zabrali 34 telefony komórkowe z auta ofiar. Policja odzyskała je w piątek. Odnalazła też auto bandytów.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zatrzymani nie byli związani ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, działali na własną rękę.”
Ta wstawka jest o tyle istotna, że pod koniec lat 90, w okolicach Pruszkowa, było czymś aż dziwnym, że w przestępstwie nie brała udział żadna z grup przestępczych.
Tydzień później, bo 30 czerwca, Prokuratura Wojewódzka w Warszawie wydała list gończy za 17-letnim Krystianem, który zgodnie z zeznaniami zatrzymanych też brał udział w przestępstwie.
Natomiast trzy tygodnie po zbrodni policja zatrzymała o świcie Pawła, brata głównej podejrzanej. Z jego późniejszych zeznań wynikało, że na dzień dobry „dostał w twarz, a potem wsadzono go na kilka godzin do metalowej szafy”, żeby zmiękł. Nazajutrz go jednak wypuszczono bez postawienia zarzutu. Jeszcze dwa razy wzywany był na prokuraturę w celu składania wyjaśnień, ale nie postawiono mu żadnych zarzutów.
9 października 1997 r. Paweł wziął i wyleciał, co istotne – legalnie, razem ze swoją matką do Meksyku lub Stanów Zjednoczonych. Jakoś krótko po tym wystawiono za nim list gończy.
I nie uwierzycie! Paweł, mimo tegoż listu gończego, nie zamierzał wrócić do Polski. Z zaproszenia na rozprawę sądową też nie skorzystał. Został najprawdopodobniej w Nowym Jorku. Przynajmniej na najbliższe osiem lat.
Wed, 07 Sep 2022 - 1h 00min - 69 - I nie opuszczę cię aż do śmierci czyli Tajemnica zaginięcia męża i ojca || Kronika Kryminalna s04e03 - Niebezpieczne dziewczyny
Genialny śląski wykon piosenki o wiedźminie znajdziecie pod tym linkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=PcQfjH6PFUE
A poza tym:
11 lutego 2002 roku dziennikarka Gazety Pomorskiej spotkała się w małej wsi, której nazwy, dla spokoju jej mieszkańców nie pomnę, z 20-letnią Moniką, aby porozmawiać o zaginięciu jej ojca.
W gazetach pojawiała się wciąż jeszcze notatka policyjna: Stanisław, syn Czesława, urodzony i zamieszkały tu i tu, zaginiony przed dwoma miesiącami. Wyszedł z domu i nie wrócił.
To wszystko stało się krótko przed świętami Bożego Narodzenia. Wprawdzie nikt nie liczył na szczęśliwe święta, ale nikomu nie przyszło wtedy też do głowy, że będą to najtragiczniejsze święta w historii.
To Monika zgłosiła się do Gazety. Napisał do redakcji list:
"... miesiąc temu zaginął mój ojciec, Stanisław. Było już nawet publikowane ogłoszenie w waszej gazecie, niestety, bez odzewu. Piszę dlatego, ponieważ my, czyli moja mama, siostra i ja, najbardziej na tym cierpimy, nie mamy już życia w naszej wsi. A to za sprawą rodziny ze strony mojego ojca. Obwiniają nas o wszystko, co mu się stało...".
Wed, 31 Aug 2022 - 42min - 68 - Zbrodnia w Rakowiskach czyli Jak etos poety wejdzie za mocno
Zastanawialiście się kiedyś, co to by się stało, gdyby akcja Romea i Julii nie miała miejsca w Weronie, lecz w jakimś mieście nad Wisłą?
Niestety, rodzice 18-letniego Kamila z Rakowisk, choć nie pytali, dowiedzieli się i to w najgorszy możliwy sposób.
Większość z Was z pewnością słyszała tę historię, bo opowiadała o niej Justyna Mazur, opowiadał Marcin Myszka, było o tym głośno w mediach 6 lat temu. Jednak nigdy nie słyszeliście o niej z moich ust, więc myślę, że warto spróbować.
Zwłaszcza, że my skupimy się na dziewczynie. Na Zuzannie, nieszczęśliwej nastolatce, która przez trudności życia, przez otaczające ją zewsząd ból i cierpienie, zagubiła swój kompas moralny.
A może o cynicznej nastolatce, która stawiała sztukę, literaturę, ponad wszystko. I to literalnie. I bez kozery porównam ją do samego Nerona i podłożenia przez niego ognia pod Rzymem.
Tue, 23 Aug 2022 - 48min - 67 - Przyjaźń do grobowej deski || Niebezpieczne dziewczyny || Kronika Kryminalna Podcast s04e01
Z pewnością słyszeliście o niedawnych wypadkach w Poznaniu, kiedy trzydziestodziewięcio-letnia Paulina namówiła swoją córkę Laurę oraz kilkoro jej przyjaciół, aby podwieźli ich czternastoletnią koleżankę, bez jej zgody, do ustronnego miejsca, gdzie wspólnie bawili się bardzo brzydko.
Owa podwieziona koleżanka, którą odebrali w biały dzień spod biedronki, i dla której nie było już miejsca na fotelach, więc pojechała w bagażniku, nie była tą imprezą w najmniejszy sposób zainteresowana. A jednak to ona była jej główną atrakcją.
Bez swojej woli, a nawet ze zdecydowanym sprzeciwem, oddała się goleniu głowy oraz brwi, służyła za popielniczkę, na której można było zgasić papierosa, tarzała się w błocie i dawała się ciągnąć po ziemi w stroju Ewy. Ostatecznie odbyła stosunek z siedemnastoletnim Alanem, choć bez swojego czynnego udziału. Chyba rozumiecie o czym mówię. Czym się naraziła dziewczyna? Podobno zniszczyła wspomnianej Laurze, córce Pauliny e-papierosa. No i nazwała tę drugą bardzo brzydko. Z łaciny zakrętem, łukiem. Czyli naszą swojską …
Nieładnie – przyznacie. Ale to, co ją za to spotkało, nie mieści się normalnym ludziom w głowie. Chciałoby się rzec – czegoś takiego to w Polsce jeszcze nie było! Żeby dziewczynka (bo Laura ma też lat 14) dopuściła do tak okrutnej zbrodni! Żeby kobieta, jej matka, ją do tego zachęcała, a nawet zorganizowała to wszystko. Takie rzeczy nie mieszczą się w głowie! To przecież mężczyźni są okrutnikami.
Ale może kobiety też potrafią być bezwzględne? T
a historia sprzed kilkunastu dni zainspirowała mnie do pogrzebanie nieco w historii kobiecych zbrodni i postanowiłem zaprezentować Wam nową serię: Niebezpieczne dziewczyny. Koresponduje ona nieco z Polskimi Nastoletnimi Zbrodniarzami, którą nagrywałem w zeszłym roku. Jeśli nie znacie, to wrzucę tutaj link, bo wydaje mi się, że warto się z tym zapoznać. O Paulinie i Larze nie będę opowiadał. Jak dla mnie to zbyt świeża sprawa. Nie cofniemy się jednak bardzo daleko, a mianowicie do 2016 roku, kiedy to 14-letnia Roksana była zakochana w pewnym chłopaku. Pech chciał, że chłopak wolał Paulinę.
#true #crime #podcast
Wed, 17 Aug 2022 - 34min - 66 - Krótki odcinek o zabi… o kłusownikach - Krwawa tajemnica Białowieży || Kronika Kryminalna Podcast Specjal
Artykuł z Dziennika Białostockiego, datowany na 14 lipca, opisujący zabójstwo leśniczego, o którym będzie dziś mowa i do którego doszło zaledwie 3 dni wcześniej, zaczyna się od następujących słów:
„Puszcza ma swój byt, swoje życie i kryje wiele niezbadanych tajemnic.”
„W kniejach i uroczyskach Puszczy Białowieskiej mniej jest już dzisiaj [jednak] dzikiego zwierza, którego tępią nielitościwie kłusownicy, natomiast w gąszczach i parowach kryją się bandy zbrodniarzy i wyrzutków najpodlejszego gatunku.”
Z tymi bandami zmagała się nie tylko policja, organizując od czasu do czasu obławy, ale zwłaszcza Straż Leśnia, która na co dzień zwalczała „kłusowników i złodziei leśnych. W walce tej, cytując dalej Dziennik Białostocki, odznaczał się wytrwałością i poświęceniem szczególnem leśniczy Nadleśnictwa Narewskiego Marian Skąpski.”
Wed, 10 Aug 2022 - 20min - 65 - Nie ma ciała, nie ma zbrodni? || Kronika Kryminalna Podcast s03e18
Wiadomym nie od dziś jest, że nie należy kalać swego gniazda. A jednak postanowiłem poruszyć temat pewnego Youtubera, może podcastera, jeśli chcecie influencera, bo ta historia, którą Wam opowiem jest tak wstrząsająca, że nie można jej przemilczeć. I mimo osobistej znajomości z jej głównym protagonistą, postanowiłem ją Wam opowiedzieć. Michał Mostowiak, bo o nim mowa, zaczął nagrywać podcasty true crime zanim stały się popularne. Nagrywał długo przed Marcinem Myszką, Justyną Mazur czy Karoliną Anną. Zastanawiasz się teraz z pewnością – dlaczego ja go nie znam? Dlaczego o nim nie słyszałem? Postaram się odpowiedzieć na te pytania w dzisiejszym odcinku Kroniki Kryminalnej, jedynego, z tego co mi wiadomo, fabularyzowanego słuchowiska true crime na polskim YouTube i Spotify.
Wed, 03 Aug 2022 - 42min - 64 - Nawrócony bandyta? || Kronika Kryminalna Podcast s03e16
Chłopak, dajmy mu na imię Darek, miał zaledwie osiemnaście lat, kiedy późną nocą zaczepił nieznajomego mężczyznę i poprosił go o papierosa. A kiedy ten mu odmówił – Darek stracił nad sobą panowanie.
Lecz to był zaledwie koniec jego przestępczej drogi. Zaczęło się o wiele wcześniej, kiedy Darek miał 14 lat. Zaczęło się od chodzenia wtedy na wagary i wszczynania bójek. Później włamywał się do samochodów, żeby sobie pojeździć albo wygrać zakład z kolegami. Potem napady, pobicia – za te rozboje trafił do poprawczaka. A kiedy wyszedł na przepustkę, dokonał 17 napadów w przeciągu 3 dni. Gdyby wspomniany mężczyzna dał mu tego papierosa, być może napadów byłoby więcej.
Fri, 29 Jul 2022 - 31min - 63 - Toksyczna miłość || Kronika Kryminalna Podcast s03e17
Rodzina Sarasockich, o której dzisiaj będzie mowa, pojawiła się w Lachnie nagle i znikąd. Nikt z mieszkańców miasta ich nie znał, nikt nie wiedział, skąd pochodzą. Kupili dom na osiedlu Nadziei, które możecie znać z odcinka „Zbrodnie Miłości”, z „Naiwności w sieci” albo „Zbrodni w sąsiedztwie” – jednych z pierwszych słuchowisk, jakie przez ostatnie półtora roku popełniłem.
Tym, którzy nie słyszeli tych historii, serdecznie je polecam i podlinkowuje.
Osiedle Nadziei to zdecydowanie najbogatsza dzielnica Lachna, gdzie stoją obok siebie wymyślne wille, zazwyczaj otoczone wysokimi płotami, obsadzone tujami. Na podjazdach domów stoją drogie auta, o których większość z nas może sobie jedynie pomarzyć.
A mimo że to taka ekskluzywna dzielnica, to dochodzi i tam do wielu przestępstw, a często bywają to zbrodnie bardzo poważne. I chyba o takim wypadku będzie dzisiaj mowa.
Wed, 27 Jul 2022 - 34min - 62 - Krzysztof Pańków – Wampir z Byczyny || Kronika Kryminalna Podcast S03e15
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze,
witajcie w Kronice Kryminalnej – jedynym fabularyzowanym true crime w Polsce – przynajmniej z tego, co ja wiem…
Dziś opowiemy sobie o historii, która miała miejsce w niewielkim miasteczku Byczyna w październiku roku 1996.
Miasteczko to liczy sobie nieco ponad 3,5 tys. mieszkańców. Wszyscy tu się znają, a najpoważniejszymi przestępstwami przez wiele dziesięcioleci były bójki pod sklepem monopolowym lub kradzież roweru.
Aż do tego felernego dnia, kiedy Kasia, wzorowa uczennica 3 klasy szkoły podstawowej, zaginęła w drodze do szkoły. Znaleziono ją dopiero po kilku dniach.
Mieszkańcy miasteczka przez lata dochodzili do siebie po traumie, jaką zbiorowo przeżyli. Trudno było im uwierzyć, że w ich spokojnym miasteczku doszło do tragedii.
Lecz, jak już z pewnością wiecie – ta historia wydarzyła się naprawdę.
Aby zachować jej spójność, brak niektórych faktów wypełniony został koniekturą i presumpcją.
📷 Dołącz do mnie na Instagramie ✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/@gautama_de_mazan
📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku ✔ https://www.facebook.com/GDMazan✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398
@Kronika Kryminalna
#true #crime #podcast
Sun, 10 Jul 2022 - 32min - 61 - Milczenie owiec po polsku || Kronika Kryminalna Podcast s03e14
31 maja 1999 roku dyżurny policji odebrał z rana telefon. Roztrzęsiony mężczyzna powiedział, że u niego w domu doszło do przestępstwa i możliwe, że ktoś nie żyje. Zdążył jeszcze podać adres i rozłączył się, nie dodając żadnych szczegółów więcej.
Dyżurny nie zbagatelizował tego telefonu i natychmiast wysłał patrol pod wskazany adres. Komisarz Bagieta, który opowiadał mi tę historię, twierdzi, że był jednym z policjantów, który został wysłany na miejsce zdarzenia.
– Nie wyobrażasz sobie, co tam zastaliśmy – mówił mi z przejęciem. Jego źrenice się rozszerzyły i mam wrażenie, że pobladł, kiedy zaczął sobie przypominać tamte obrazy. – Widziałem przecież już wiele miejsc zbrodni – mówił. – Ale pierwszy raz miałem wrażenie, że jestem na planie amerykańskiego thrillera. To wyglądało jak jakieś rytualne zabójstwo. Weszliśmy do piwnicy. Panował tam półmrok i nie działało światło. Jedynie z niewielkiego okna padała szara łuna, która ledwie oświetlała jakąś bryłę przywiązaną do krat okna. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do ciemności, dostrzegliśmy, że to nogi. Zobaczyliśmy po chwili też tułów. Mężczyzna miał rozłożone ręce, jak gdyby ktoś chciał ułożyć z niego krzyż i powiesić go do góry nogami, jak świętego Piotra. W tej całej układance brakowało głowy.
#true #crime #podcast
Mon, 04 Jul 2022 - 39min - 60 - Kochanki z piekła rodem || Kronika kryminalna podcast s03e12
– Jesteś tego pewna? – zapytała Pati już po raz kolejny.
Roksi zagryzła wargi, ale kiwnęła głową.
– Robimy to – powiedziała i podniosła ze stołu ciężką klamkę, po czym wsunęła ją sobie za pasek. – Raz się żyje! – dodała.
Pati uśmiechnęła się i pocałowała Roksi w usta.
– Kocham cię – rzekła i sama też wzięła żelastwo ze stołu. Przez chwilę ważyła ciężar w dłoniach, a kiedy wreszcie wsunęła je sobie za pasek, poczuła na biodrze zimno metalu. Dreszcz przeszedł ją po plecach.
Dziewczyny zaciągnęły na głowy kaptury czarnych bluz i pojechały tramwajem na najdalej położone osiedle, aby nie narazić się na rozpoznanie przez kogoś znajomego. Zbliżała się 21:00 i ulice się wyludniały. W tramwaju znajdowało się jedynie kilkoro zmęczonych po pracy ludzi, zatopionych w swoich telefonach komórkowych, z tyłu wagonu jakaś rozgadana młodzież. Było już ciemno. W betonowej dżungli, w której się znalazły, ledwo majaczyły uliczne latarnie. W oknach odbijały się zimne refleksy telewizorów.
Dziewczyny nie odzywały się do siebie całą drogę. Nawet na siebie nie patrzyły, wlepiając wzrok w podłogę, w swoje buty, jakby w nich było coś fascynującego. Obie czuły na żołądku zimny, oślizgły ciężar, obie czuły niewypowiedzianą obawę, że może im się nie udać. Ale przecież przygotowywały się do tego od tygodni. Wszystko zaplanowały w szczegółach, każdy krok i każde słowo. Nic nie może pójść źle – przekonywały się. Dziś odmieni się ich życie!
Kiedy stanęły wreszcie przed sklepem, spojrzały sobie głęboko w oczy i pocałowały się z wielką czułością, dla kurażu, dla dodania animuszu. Roksi założyła kominiarkę na twarz, spojrzała raz jeszcze na Pati i po głębokim oddechu wparowała do sklepu.
Wymachując ekspedientce przed nosem klamką, krzyknęła:
– To napad!
#true #crime #podcast
Sun, 05 Jun 2022 - 46min - 59 - Cyklista-podpalacz. Foliarz i szur? || Kronika Kryminalna Podcast s03e11
5 sierpnia 2021 regionalna telewizja pokazała nagrania z kamer monitoringu. W jednym z domów we wsi pod miejscem zdarzenia rodzina H. zasiadła do kolacji przed telewizorem przy stole w pokoju gościnnym. Pan H. przekroił kiełbasę, nadział jej kawałek na widelec i skierował go do ust. Zanim jednak udało mu się przełknąć smakowity kąsek zmielonych podrobów z jałowcem, zakrztusił się i wypluł wszystko, co miał w ustach na stół, na czysty, biały obrus.
Jego żona siedziała blada i jakby zahipnotyzowana. Nie zwracała jednak w ogóle na niego uwagi, ale wzrok miała wlepiony w telewizor. Córka też skupiała całą uwagę na programie, który leciał w regionalnej telewizji.
– Żabciu – zapytała żona czule męża – czy to ty?
W telewizji pani dziennikarka mówiła o tchórzliwym i podłym akcie wandalizmu, który miał miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek. Sprawa była na tyle poważna, że w jej temacie wypowiedział się premier, a minister zdrowia przybył do miasta osobiście, aby złorzeczyć sprawcy na tle spalonego budynku. Wypowiadał się także komendant policji, który obiecywał znaleźć sprawcę w przeciągu najbliższych dni. Obiecywał także nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za pomoc w namierzeniu sprawcy.
Sun, 22 May 2022 - 25min - 58 - Zabójcze małżeństwo Paśnik || Kronika Kryminalna Podcast s03e10
rzenieśmy się do 7 marca 1922 roku na dworzec Wiedeński w Warszawie. Dworzec ten w połowie XIX wieku i miał służyc jako tzw. dworzec przyjazdowy dla pasażerów, którzy przyjechali do Warszawy. Ale od 1919 służył jako Dworzec Główny, choć tę funkcję miał przejąć na kilka miesięcy, aż nie powstanie Dworzec Główny z prawdziwego zdarzenia. Jak wiele prowizorek w Polsce, dworzec ten przetrwał w swojej funkcji aż do tragedii w 1939 roku.
Dworce chyba zawsze były miejscami, w których przewijały się wszelkiego rodzaju typy spod ciemnej gwiazdy. Na dworcach koczowali bezdomni, na dworcach przemieszkiwały dzieci z dworca zoo, dworce pełne były drobnych przestępców, prostytuujących się młodocianych, na dworcach grasowali doliniarze. Nie inaczej było w 1922.
7 marca na dworcu było ruchliwie jak zawsze. Ale miedzy koczujących tu migrantów wmieszali się policjanci w cywilu. Wśród nich także niejaka Feliksa Zarzycka, która lustrowała twarze przechodniów. W pewnym momencie Feliksa złapała przodownika Józefa Sikorskiego za rękaw. Przodownik to, tak na marginesie, stopień równy dzisiejszemu sierżantowi.
– To on – szepnęła, wskazując ruchem głowy niepozornego, choć szerokiego w barach mężczyznę o pooranej, kościstej twarzy.
Obiecane źródła o stanie II RP:
https://krowoderska.pl/bieda-ii-rzeczpospolitej-na-zdjeciach-mam-20-lat-pragne-pracowac-i-zyc-uczciwie/
https://krowoderska.pl/stanislaw-wyspianski-i-teodora-pytkowna-skandal-i-najdrozszy-polski-obraz/
https://wielkahistoria.pl/bezrobocie-w-przedwojennej-polsce-rzeczywistosc-byla-tak-tragiczna-ze-nawet-gus-falszowal-liczby/Sun, 15 May 2022 - 46min - 57 - Ojczym zły || Kronika Kryminalna Podcast s03e09
Chłopiec przebudził się w nocy. Był skostniały, bolały go mięśnie, kości, bolała go szyja. Spał na podłodze. Nie miał prawa się przykryć, nie mógł położyć głowy na poduszce. Przez kilka chwil zastanawiał się, co najgorszego może się stać, jeśli jednak weźmie poduszkę i wsunie ją pod głowę. I tak nie mógł już grać na komputerze, nie mógł wychodzić z kolegami na dwór, nie mógł nawet czytać. No i położył się głodny spać. Najgorsze, co może się przydarzyć to lanie i brak śniadania.
Poczuł burczenie w brzuchu. Miał wrażenie, jak gdyby żołądek zaczął trawić wewnętrzne organy, jak gdyby był przyssany do kręgosłupa. I ten potencjalny brak śniadania martwił go najbardziej. Do razów ojczyma się w jakiś sposób przyzwyczaił. Były tak regularne, że chłopiec już nawet nie wiedział, za co dostaje tym razem. Czułby się może nawet dziwnie, gdyby choć raz w tygodniu nie dostał wciry.
A jednak, kiedy tak nad tym rozmyślał, jakoś mechanicznie i nieświadomie chwycił poduszkę i wcisnął ja sobie pod głowę. Powieki znowu zrobiły się ciężkie, ziewnął przeciągle i poczuł miękkość, a później błogość i zasnął.
Obudził go bolesny kopniak. Chłopiec krzyknął i zwinął się z bólu. A potem ktoś mu wyrwał poduszkę spod głowy i chłopiec uderzył o podłogę.
– Mówiłem, żadnych poduszek – żachnął się ojczym.
Sun, 08 May 2022 - 43min - 56 - Piękna Bestia – historia toksycznej miłości || Kronika Kryminalna Podcast s03e08
Nad jezioro przyjechaliśmy z samego rana – powiedział Bagieta. – Słońce dopiero wschodziło, a nad taflą jeziora unosiła się poranna mgła, przez którą prześlizgiwały się żarzące się promienie słońca. Jak gdyby jezioro płonęło. Dym na wodzie i ogień w niebie – dodał, puszczając oko. – Dziewczyna była szara, napuchnięta, ciężko było ja zidentyfikować. Na sobie niczego nie miała i leżała w zaroślach na plecach. Chyba pierwszy raz coś takiego widziałem i zanim się zorientowałem, puściłem pawia. Niewiele lepiej wyglądał aspirant Koperek, który prowadził to śledztwo. Też pobladł i wyglądał jak meduza wciśnięta w szaroniebieski mundur policyjny. Nie lubiłem nigdy tego typka. Nie miał pojęcia o pracy operacyjnej, był takim śledczym jak ja pianistą jazzowym. A dodam, na wszelki wypadek, że nawet Do Elizy nie potrafię zagrać. Dostał tę robotę, bo był milicjantem bez charakteru, siedział w papierkach i kiedy przyszła lustracja, niczego na niego nie mieli. A że udzielał się w kościele jako zakrystian, szybko uznano, że była to działalność opozycyjna i błyskawicznie dostał gwiazdkę na pagonie. Na komisariacie nikt go nie lubił. Był człowiekiem nieprzyjemnym, a do tego leniwym. Najgorsza z możliwych mieszanek. Wysługiwał się młodszymi stopniem, wiecznie miał o coś pretensje, żądał jakichś nieludzkich nadgodzin. Aż wreszcie odszedł, w noc sylwestrową z 2000 na 2001, przytuliwszy samochodem po pijaku prawie pięciusetletni dąb, będący naszym pomnikiem przyrody. Wróćmy jednak do rzeczonego poranka. Na miejscu nie znaleziono niestety wielu tropów. Dziewczyna nie miała ubrań, nie miała dokumentów. Po obrażeniach na ciele można było wnioskować, że została spenetrowana wbrew swojej woli. Na szyi widoczne były ślady silnego uścisku. Sekcja wykazała jednak, że przyczyną zezgonienia było (cytuję) „zatkanie dróg oddechowych płynem, najprawdopodobniej wodą.” Miejsce, w którym dziewczynę znaleziono, nie było z pewnością miejscem zbrodni, bo w okolicy nie było ani śladów stóp, ani kół. W zasadzie policja nie miała niczego. Nie miała nawet zgłoszeń o zaginięciach z ostatnich dni. Postanowiono umieścić jej zdjęcie w Echu Lachna, licząc na to, że ktoś ją rozpozna. I już tego samego dnia, kiedy opublikowano tę fotografię, na policję zgłosił się ojciec dziewczyny. Okazanie potwierdziło, że to była jego córka. Nie miał z nią kontaktu od kilku dni, ale córka wyjeżdżała do Poznania do szkoły i nikt nie podejrzewał, że tam nie dotarła. 📷 Instagram https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/@gautama_de_mazan 📘 FB https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398 👨👩👧👦 GRUPA https://www.facebook.com/groups/444573436552346 🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo „ta historia wydarzyła się naprawdę”. #podcast #true #crime
Sun, 01 May 2022 - 43min - 55 - Ojciec wyciął rodzinę w pień. || Kronika Kryminalna PODCAST || s03e07
Ojciec tej nocy nie mógł spać. Już od kilku tygodni nawiedzały go koszmary i budził go ze snu zlanego potem, a później nie mógł już zasnąć do samego rana. Kiedy pierwszy kur zapiał, wstawał z łózka i przygotowywał śniadanie dla rodziny, choć pod powiekami czuł piasek, a mięśnie miał obolałe.
Żona spała twardo snem sprawiedliwej. Uśmiechała się nawet przez sen, nieświadoma tragedii, jaka spotkała ich rodzinę. Jaka spotkała jego. Wstawała co rano szczęśliwa jak skowronek, budziła synków, pomagała mężowi robić śniadanie. Włączała też czarnobiały telewizor, który od kilku tygodni emitował nowy poranny program Kawa czy Herbata. To był dla niej oddech wolności, demokracji i kapitalizmu, na który tyle lat czekała. I którą poznawała dzięki serialowi Dynastia.
Ojciec tym kapitalizmem nie był zachwycony. To przez kapitalizm stracił pracę w zakładzie. To przez kapitalizm nie mógł spać i tej nocy nie zmrużył nawet oka. I to kapitalizm zmusił go do tego, co zamierzał zaraz zrobić.
Kręcił się wiele kwadransów w łóżku, kiedy położyli się z nieświadomą niczego żoną spać. Było mu na przemian zimno i gorąco. Było mu duszno i nie mógł oddychać. Później zaczęło go męczyć sapanie synów, którzy spali w tej samej izbie. Ciepło żony było nie do wytrzymania. Wreszcie wstał i poszedł do kuchni.
Mieszkali w jednopokojowej chacie. Dziś powiedzielibyśmy kawalerka z aneksem kuchennym. Kwadratowy dom o powierzchni może trzydziestu metrów kwadratowych, bez ścian działowych, w którym mieściły się dwie wersalki, stół z krzesłami, szafa z ubraniami, zlewozmywak, nieiwelka lodówka i kuchenka węglowa. No i telewizor, o którym wspomniałem wcześniej. Wewnątrz czuć było stęchlizną i wędzarką, mimo że od kuchenki odchodził komin za okno.
Ojciec usiadł przy stole i ze smutkiem patrzył na śpiącą żonę oraz na swoich synów, śpiących w drugim posłaniu. Kocham ich – pomyślał, uroniwszy łzę. Rozpacz rozrywała go od środka. Drżał ze strachu, ale z minuty na minutę był coraz bardziej przekonany, że musi to zrobić, że nie ma innego wyjścia.
Pociągnął nosem i dostrzegł w szarzyźnie poranka, że jeden z synów się przebudził. Przetarł oczy i spojrzał na ojca. Wygramolił się z łóżka i chwiejnym, zaspanym krokiem podszedł do stołu.
– Co tam, synek? – zapytał ojciec.
– Pić mi się chce – odparł tamten, trąc piąstką oczy. Na nim zwisała stara ojcowska koszula, w której malec spał.
– Napijesz się mleka? – zapytał ojciec, a malec pokiwał głową. – Czekaj, naleję ci.
Otworzył lodówkę i wyciągnął plastikowy woreczek z mlekiem. Nalał do szklanki i podał synowi, który chwycił naczynie oburącz. Ojciec patrzył, jak syn pije mleko i pomyślał sobie, że za miesiąc, może dwa, nie będzie go już stać na mleko. Nie będzie go stać na jedzenie. O książkach czy ubraniach do szkoły nie chciał nawet myśleć. Co to za życie?
Synek dopił mleko, westchnął zadowolony i wytarł usta wierzchem dłoni.
– Wracaj spać, synek – powiedział ojciec. – Wracaj spać.
Patrzył jak malec drepcze w kierunku łóżka, które dzielił z bratem, i wskakuje na nie, wślizgując się zwinnie jak małpka pod kołdrę. Kochał tego malca. Podobnie jak kochał drugiego. Podobnie jak kochał swoją żonę.
Tue, 26 Apr 2022 - 21min - 54 - Co stało się z Magdaleną Sobczak z Łodzi? || Kronika Kryminalna PODCAST || s03e06
Zasłony były jeszcze zasłonięte i tylko szarawe światło wpadało do mieszkania. Ania dostrzegła zarysy zastawy na stole i wielkanocnych potraw. Rozpoznała szynkę, chleb, jajko, wazę, w której z pewnością stygł żurek. Kiedy zrobiła krok do przodu, coś gruchnęło pod jej stopą obutą w solidne, skórzanie pionierki. Ania wystraszyła się i cofnęła. Na podłodze leżał potłuczony wazon. Poczuła nagle tępy ból w klatce, jak gdyby ktoś położył na niej coś ciężkiego, z trudem łapała oddech, a serce zdawało się chcieć jej wyrwać się z piersi. Wtedy też dostrzegła przewrócone krzesło, a obok niego Magdę, która leżała bez ruchu, przykryta poduszką.
Kim była Magdalena Sobczak?
Z opowieści osób, które ją znały, wyłania się obraz dziewczyny mądrej, oczytanej, dobrze się uczącej. Była też sympatyczna i, choć pochodziła z dość majętnej rodziny, nie okazywała wyższości wobec swoich rówieśników. Tak samo jak inni chodziła w cerowanym szkolnym fartuszku, wraz z innymi jadła obiady w szkolnej stołówce i dzieliła twardą ziemię w namiocie na obozach harcerskich.
Wspomniałem o majątku rodzinnym Sobczaków. Ojciec Magdaleny, Stanisław, był właścicielem zakładu cukierniczego, w którym produkował czekoladki, cukierki, ciągutki i mnóstwo innych słodkich frykasów, którymi zajadała się cała Łódź. O majątku rodziny stanowić może choćby fakt, że Stanisław był właścicielem czerwonej Warszawy 201, która była wtedy autem luksusowym i dostępnym tylko dla wybranych.
Z obowiązku dziennikarskiego dodam jeszcze, że małżonka zajmowała się domem, a starsza córka pracowała w jednym z łódzkich urzędów.
Zrekonstruujmy jednak ostatnie chwile Magdy.
21 kwietnia Magdalena poszła ze swą przyjaciółką Anią do klasycystycznego kościoła pw. Zesłania Ducha Świętego z koszyczkami, w których niosły chleb, jajka, sól, ale także kawałek szynki, białą kiełbasę, chrzan, babkę wielkanocną i baranka z masła. Koszyczki były udekorowane gałązkami borówek i baziami, uściełane koronkową serwetką, a rączki przyozdobione były kolorowymi wstążeczkami. Po poświęceniu pokarmu dziewczyny rozstały się przy alei Leona Schillera, gdzie pożegnały się do wtorku, kiedy to miały wyjechać na harcerską wycieczkę do pobliskich lasów.
– Zadzwoń do mnie, proszę we wtorek o 7:00 rano i przypomnij mi, bym zabrała aparat, bo na pewno zapomnę – poprosiła Magda Anię.
Ania obiecała zadzwonić.
Porankiem nazajutrz, 22 kwietnia 1962 roku, w dzień Zmartwychwstania Pańskiego, rodzina Sobczaków zasiadła do wielkanocnego śniadania. Niewarty odnotowania, a jednak gdzieniegdzie przetaczany jest fakt, że podczas tego śniadania Sobczakowie gościli wielką łódzką aktorkę teatralną oraz jej młodego, przystojnego syna, który był lekarzem. Ludzie ci jednak nie mieli nic wspólnego z dalszymi wydarzeniami.
Następnego dnia, około 13:30, rodzice wraz z siostrą Magdy wyjechali z domu, aby spędzić ten dzień w Warszawie. Magda poszła na balkon, aby opalić się trochę przed harcerską wycieczką. Jak już zostało wspomniane, w tych dniach było bardzo gorąco, temperatura sięgała gdzieniegdzie nawet 27 stopni. Kiedy miała już dość kąpieli słonecznych, wróciła do swego chłodnego pokoju, położyła się na łóżku i wzięła do ręki Lalkę Prusa, którą niedawno zaczęła. Mieli ją omawiać po świętach na polskim. Była właśnie na IX rozdziale pt. Kładki, na których spotykają się ludzie różnych światów. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Prus opisywał okres Wielkanocny.
Sun, 17 Apr 2022 - 26min - 53 - WAMPIR z RADOMIA - czyli błędy przeszłości || Kronika Kryminalna Podcast
📷 Instagram https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/@gautama_de_mazan
📘 FB https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398
👨👩👧👦 GRUPA https://www.facebook.com/groups/444573436552346
🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo
„ta historia wydarzyła się naprawdę”.Z jakichś nie do końca zrozumiałych mi powodów, w Polsce seryjni zbrodniciele nazywani są wampirami. Nazwa ta ma dość długą tradycję i używana jest nie tylko przez media, ale pojawia się także w oficjalnych policyjnych raportach i dokumentach dotyczących śledztwa.
Najbardziej popularnymi w naszej krymi-popkulturze są wampiry z PRLu: Marchwicki, Pękalski, czy choćby Karol Kot. My natomiast zajmiemy się współczesnym wampirem, który za kratki trafił zaledwie 4 lata temu. Dokładnie 9 marca 2018 roku Radomianki mogły odetchnąć z ulgą – wampir-Sławomir został skazany na dożywocie i już nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety.
No chyba że zostanie wypuszczony warunkowo za 25 lat. No cóż, nie takie rzeczy polskie sądy robią.
Ano właśnie, warto tutaj nadmienić, że Sławomir jest recydywistą. Skazywany był jak dotąd 13 razy. Ostatni raz w 2008 roku i wyszedł po 7 latach. Nie widzę zatem powodów, aby Sławomir, który popełnił dwa kilnięcia, nie wyszedł po 25 latach za dobre sprawowanie.
– – –
Utwór Intuit256 autorstwa Kevin MacLeod jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0. https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/Źródło: http://incompetech.com/music/royalty-free/index.html?isrc=USUAN1100193Wykonawca: http://incompetech.com/
Wed, 13 Apr 2022 - 31min - 52 - Kathleen Ni Houlihan || Śniadanie po irlandzku cz.3. PODCAST
Mętne światło sączyło się przez brudne szyby w oknach skośnego sufitu na poddaszu kamienicy przy Eccles Street 7. W świetlnej smudze unosiły się pyłki kurzu, który popielato zalegał w pomieszczeniu, odbarwiając wszystko, co się tu znajdowało. Jak w Pompejach, pomyślał Leon, który przebudził się już jakiś czas temu i leżał teraz z na wpół otwartymi oczyma i obserwował swój nowy dom, stojący po środku Dublina.
Czas zatrzymał się na tym poddaszu całe dekady temu. W rogu, pod ukośnym dachem, zalegały pokryte popielatą warstwą kurzu butelki po guinnessie i whiskey. Opadała na nie srebrzysta i delikatna pajęczą woalką, w której mieniły się poranne promienie słońca. W rogu stał stary fotel o niegdyś zielonym obiciu, z którego wychodziły jakieś zardzewiałe sprężyny, obok niego, w stojaku imitującym kość słoniową, tkwiły połoamane, wykrzywione parasole, porwane już dawno przez wichury, od lat nieprzydatne, a jednak niewyrzucone przez jakiś niezrozumiały kaprys. Dalej jakiś żeliwny wieszak z powyginanymi ramionami, z którego zwisał czarno-popielaty płaszcz nieprzemakalny i wysłużony kapelusz, a pod nim para gumiaków. Jak gdyby ktoś, kto właśnie przybył do tego pokoju, rozpłaszczył się i chciał zaraz wyjść, ale zaległ i pozostał tu na wieki.
Jak w Pompejach – pomyślał znowu Leon i przypomniały u się słowa jakieś powieści Maxa Frischa: można z rękami w kieszeniach spodni wędrować po pokojach i wyobrażać sobie, jak tu dawniej żyli ludzie, nim zasypał ich gorący popiół.
Łóżko skrzypnęło boleśnie, gdy Leon się poruszył. Podniósł się i opuścił stopy na podłogę. Poczuł nagie deski i kurz, który wchodził mu między palce, jak piasek nad morzem. Czuł w sobie jaką niezrozumiałą radość i lekkość. Nie myślał o Strzelbickim, którego dostrzegł wczoraj na lotnisku, zapomniał o zmartwieniach. Wstał z łóżka i kilkoma krokami przeszedł długość pokoju do przeciwległego okna. Przekręcił zardzewiałą klamkę i pchnął je. Świeże dublińskie powietrze wtargnęło do środka i wyparło zakurzona stęchliznę. Stolica Irlandii, pomyślał Leon, wychylając głowę i patrząc na wąskie uliczki, po których przechadzali się kiedyś James Joyce, Jonathan Swift, Oscar Wilde, Samuel Beckett – – –
Sun, 03 Apr 2022 - 31min - 51 - "Daliście się zrobić w hooya" 🤗 - rzekł z drwiącym śmiechem Dominik || Kronika Kryminalna Podcast
📷 https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/@gautama_de_mazan
📘 https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398
👨👩👧👦 https://www.facebook.com/groups/444573436552346
🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo
„ta historia wydarzyła się naprawdę”.Dominik obudził się tej niedzieli z dziwnym przeczuciem, że świat jest szary i przygnebiający. Serial w telewizji nie cieszył już jak kiedyś, nawet seks jest banalny i nie kręci go.
„Mam doła” pomyślał, a w podbrzuszu poczuł powrót starych lęków. Spojrzał na swój instagram, ale nie przybyło folowersów, nie przybyło też lajków pod ostatnim zdjęciem, na którym pozuje w samych bokserkach na tle kredensu swojej babci.
Jego kariera stanęła nagle w miejscu, a sam nie był w stanie powiedzieć, co było tego przyczyną. Przecież wystąpił w programie. Ludzie go znali, powinni go uwielbiać.
– Mamo, dlaczego ludzie mnie nie ubóstwiają? – zapytał matki, która prała właśnie jego skarpetki.
Kobieta spojrzała na niego z pełną wyrozumiałości miłością, jaką tylko matka może okazać, i zapytała:
– A za co?...
#1_NA_KARCIE_NA_CZASIE_W_PRL #podcast #true_crime
Thu, 31 Mar 2022 - 10min - 50 - Samobójstwo z premedytacją - Kronika Kryminalna Podcast s03e04
Słońce już wzeszło i na niebie nie było żadnych chmur. Jak na końcówkę marca było całkiem ciepło. To był pierwszy dzień wiosny. Śniegu nie było już prawie widać, zalegał jedynie w najmroczniejszych zakamarkach, do których nie dochodziły promienie słońca. Wracaliśmy radiowozem z nocnej zmiany. Komisarz Bagieta opowiadał, że po pracy pójdzie z wnukami topić Marzannę. Ja marzyłem tylko o tym, aby położyć się spać.
Noc nie była wprawdzie uciążliwa; jakaś bójka pod pubem, pijacka awantura rodzinna, ale poza tym nic szczególnego się nie działo. Mieliśmy już wracać na komisariat, kiedy zadzwonił do nas dyspozytor, że prokurator Żebrowski zgłosił zaginięcie syna. Młody wyszedł wczoraj późnym wieczorem i do tej pory nie wrócił. W każdej innej sytuacji, gdyby ktoś zgłosił nam zaginięcie nastolatka, zasugerowalibyśmy podzwonienie do kolegów, bo pewnie zapił gdzieś i śpi u kogoś w domu. Ale z prokuratorem Żebrowskim sprawa miała się trochę inaczej. Znał się z komendantem Misieckim oraz naturalnie z burmistrzem Lachna. Miał też znajomości w partii i w samym rządzie. W ostatnich wyborach parlamentarnych zresztą kandydował, ale zabrakło mu głosów, aby być wybranym. Mieszkańcy nie przepadali za nim tak bardzo, jak decydenci.
Jakiekolwiek nie były nasze sympatie, musieliśmy jechać na to zgłoszenie. Żebrowski znany był ze swej zawiści i małostkowości. Gdybyśmy mu podpadli, dostalibyśmy pewnie jakąś naganę. Zwłaszcza Bagiecie zależało na tym, aby dociągnąć bez komplikacji do swojej emerytury.
Żebrowscy mieszkają na osiedlu Nadziei, w dzielnicy domków jednorodzinnych, gdzie od lat wyrastały nowoczesne wille ogrodzone tujami, z basenami w ogródkach, z automatycznymi bramami i monitoringiem. Mieszkają tam głównie lekarze, prawnicy, miejscowi politycy, ale także właściciel lachnieńskiej sieci sklepów. Mieszkają tam dyrektorzy firm, pracujący na co dzień w Poznaniu lub Bydgoszczy, szefowie warsztatów samochodowych i ci wszyscy inni, którzy ciężką pracą dorobili się majątków.
Mon, 28 Mar 2022 - 47min - 49 - ZIEMIA OBIECANA - Śniadanie po irlandzku cz.2 #audiobook #true #crime
📷 Dołącz do mnie na Instagramie ✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/@gautama_de_mazan 📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku ✔ https://www.facebook.com/GDMazan✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398 👨👩👧👦 Dołącz do grupy ✔ https://www.facebook.com/groups/444573436552346 📚📖 Jeśli zaś lubisz czytać i – tak jak ja uważasz – że życie jest za krótkie, aby czytać kiepską literaturę, wbij na mój kanał poświęcony literaturze właśnie (póki co jest „rozwojowy”, żeby użyć nomenklatury prokuratorskiej) ✔ https://www.youtube.com/channel/UC005CkCUtUffYgKEqbWwXfg 🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo „ta historia wydarzyła się naprawdę”. Kubek gorącej kawy przed wschodem słońca, kiedy ludzie śpią jeszcze wtuleni w swoje pościele, a Zielona Wyspa ukrywa się w mroku. Przez gęstą, mglistą szarość poranka sączy się zawiesina światła latarni, która stoi za oknem. W kuchni, na parterze gregoriańskiej kamienicy przy Eccles Street 7 w Dublinie pali się jasne, zimne światło, które razi oczy o tak wczesnej porze, bezdusznej i nikłej, kiedy właściwie noc się już skończyła, a świt nie zdążył jeszcze zacząć się na dobre. Przy ciemnym, dębowym stole, który pamięta jeszcze poprzedniego lokatora, starszego Żyda, który jadł z upodobaniem wewnętrzne organy bydła i drobiu, siedzi Aurelia i pije kawę, która ma ją nie tylko ogrzać, ale dać też złudzenie przebudzenia. Zmęczenie po nieprzespanej nocy zaległo jej na powiekach, ciągnąc je bezlitośnie w dół. Poprzedniej nocy przyleciał do nich Leon i zamiast położyć się spać o normalnej porze, gadali przez całą noc. Aurelia trzyma kubek w obu dłoniach, grzejąc się jego ciepłem i pije wolno, małymi łyczkami, cicho siorbiąc. Ciepło kawy spływa do jej przełyku, rozgrzewa żołądek, budzi w niej ciepło. Od niechcenia rozgląda się po kuchni, nie mogąc wciąż jeszcze, po czterech miesiącach spędzonych w tym mieszkaniu, nadziwić się tą chaotyczną niekonsekwencją. Jak gdyby kuchnia zbierała trofea całe swoje istnienie. Na stuletnich, ciężkich meblach, z których wspomniany stary Żyd przepędzał swoją kotkę, stoi nowiutki toster i mikrofalówka. Na wytartych i nagich deskach podłogi, w rogu kuchni stoi metaliczna lodówka, a po środku rzeczony stół obstawiony skrzypiącymi krzesłami. Starą płytę kuchenną, podgrzewaną niegdyś węglem, wymieniono na indukcyjną. Gwiazdę Dawida i menorę, jeśli kiedykolwiek tu były, zamieniono na krzyż celtycki i mały ołtarzyk ze świętą Panienką. Najnowszą zdobyczą kuchni jest wazon ze świeżymi żonkilami, wczesnozakwitłymi w tym roku, które mała Lidia zerwała wczoraj, specjalnie na przyjazd Leona. – Witamy w Irlandii – zawołał Tonio, ściskając Leona, kiedy przedostał się przez tłum ludzi. – Witamy na ziemi obiecanej.
Thu, 24 Mar 2022 - 37min - 47 - Nikoś - historia prawdziwa, czyli Jak (nie)pokochać gangstera || Kronika kryminalna podcast
Niemcy mówili o nim Polski Ojciec Chrzestny. Król Trójmiasta lub Wybrzeża – mawiali o nim tutejsi. On sam kazał na siebie mówić Nikoś. Jako pierwszy zrobił z przemytu spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Bali się go gangsterzy, a politycy chcieli robić sobie z nim zdjęcia. Wysoko postawieni hierarchowie kościoła zaopatrywali się u niego w luksusowe samochody. A on sam miał tytuł honorowego obywatela miasta Gdańsk. Pod koniec wszyscy go zostawili, najbliżsi odwrócili się plecami, ochroniarze odwrócili wzrok. Został sam, zdradzony i sprzedany jakiemuś kilerowi, który oddał do niego sześć strzałów. I tak jak spektakularnie urosła jego postać, tak szybko jego gwiazda zgasła. Ale jego legenda jest wciąż żywa. Jak z pewnością wiecie, niedawno pojawił się fabularyzowany film biograficzny o Nikosiu właśnie. To przygodowo-gangsterska wariacja na temat jego życia, wzlotów i upadków. Recenzji samego filmu nie będę tutaj robił, choć muszę zaznaczyć, że w przeciwieństwie do wielu krytyków, ja oglądałem go z przyjemnością. Choć świadom jestem, że jest nieco prze-romantyzowany, ale kino rządzi się własnymi prawami. My, w Kronice Kryminalnej, postaramy się spojrzeć na Nikosia nieco bardziej obiektywnie, nieco bardziej krytycznie i usadzimy go w kontekście czasów, w jakich żył. Zaranie polskiej mafii kojarzy się z Pruszkowem i latami 90. Nic bardziej mylnego, jak powiedziałby redaktor Kotarski. Źródeł zorganizowanej przestępczości należy szukać dużo wcześniej, bo w latach 70 i to na wybrzeżu, gdzie PRL stykał się z Zachodem, gdzie dobijały statki handlowe z zagranicznymi marynarzami, których kieszenie wypchana były dolarami, a polscy samozwańczy przedsiębiorcy robili wszystko, aby zadośćuczynić ich pragnieniom. Począwszy od napitku, a skończywszy na paniach dotrzymujących towarzystwa. Ojcem chrzestnym tego światka był wspomniany Nikoś. Wielu wypowiada, czy też wypowiadało się o Nikosiu z pewną sympatią, a przynajmniej szacunkiem. Był honorowym obywatelem Gdańska, prezesem klubu piłkarskiego, kupował policji radiowozy. Jest taka anegdotka, że Nikoś zatrzymany przez policjanta drogówki, odkręcił szybę i krzyknął (ocenzuruję tu trochę) – Ochuchałeś? Sefa mafii zatsymujes? – Bo Nikoś podobno seplenił. Na co policjant: Przepraszam panie Nikodemie, proszę jechać. – Takie miał zatem poważanie na mieście. Ale czy to znaczy, że był miłym panem, dżentelmenem, który jumał tylko auta z RFN? Trudno w to uwierzyć, skoro zbudował potężną i prężnie działającą organizację przestępczą, a w kieszeni trzymał nie tylko milicjantów, ale i esbeków oraz działaczy PZPR. Źródła: https://www.gdanskstrefa.com/maxim-w-gdyni-jak-dzisiaj-w-srodku-wyglada/ https://www.gdanskstrefa.com/maxim-lokal-sluzb-przestepcow-i-elit-prl-u/ https://www.gdanskstrefa.com/mafia-to-nie-tylko-pruszkow/ http://tygodniknie.pl/ojciec-chrzestny-ojca-chrzestnego/ https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,2811435.html?disableRedirects=true https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,152121,23325049,bandyta-celebryta-biznesmen-hojny-przyjaciel-i-dobry-ojciec.html https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,14229096,krol-trojmiejskiej-mafii.html https://kobieta.interia.pl/zycie-i-styl/news-wszystkie-kobiety-nikodema-skotarczaka,nId,5762404 https://online-mafia.pl/maxim-ulubiony-klub-trojmiejskiego-polswiatka/ https://online-mafia.pl/smierc-nikosia/ http://wieczorpomorze.pl/2020/11/24/zmarl-dr-michal-antoniszyn/ https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/szesc-strzalow-w-klatke-piersiowa-zabilo-gangstera-premiera-ksiazki-spowiedz-nikosia/xcrre8g https://gdansk.gosc.pl/doc/4766928.Krol-ktory-byl-slupem #JakPokochałamGangstera #Nikoś #podcast
Fri, 18 Mar 2022 - 1h 09min - 46 - W DRODZE - Śniadanie po irlandzku cz.1 #audiobook
Czasami, budząc się w środku nocy, myślę sobie, że mogłoby być tak:
Czarny ptak z rozpiętymi skrzydłami pojawił się na nocnym niebie. Pazurami rozdarł gęstą ciszę, która ociężale zalegała nad ziemią. Z poszumem skrzydeł i hukiem silników przedzierał się przez ciemności, niewidzialny nad warstwą chmur, pod którymi zasypiała Szmaragdowa Wyspa. W mroku nocy niknęły porośnięte trawami wzgórza i pastwiska, obrośnięte mchem kamienice, niezwyciężone janowce, żywopłoty z fuksji oraz plantacje torfu, który daje ten charakterystyczny zapach niektórym rodzajom whisky.
Moja ekscytacja, że zaraz stanę na ziemi, po której stąpał James Joyce, Samuel Beckett czy Oscar Wilde, wciskała moją twarz w okienko, mimo że znad chmur nie widziałem wyspy, tylko czerwone i zielone refleksy świateł pozycyjnych, rozbijających się o pierzastą powierzchnię. No i samolotowe skrzydło z jednym silnikiem, które drgało złowieszczo, jakby zaraz miało oderwać się od kadłuba. W duszy słyszałem dźwięki tradycyjnych pieśni irlandzkich w wykonaniu The Dubliners oraz punkowe ich wersje zespołu The Pouges.
Thu, 17 Mar 2022 - 43min - 45 - Kim jest człowiek, który napadł na Ukrainę? 💙💛 Слава Україні! 💪
Najpierw moja spowiedź – Piękny ukraiński hymn śpiewany na cztery głowy ukradłem stąd:
https://www.youtube.com/watch?v=kpCx5Iu7SJw&t=6s
Jeśli chcesz pomóc Ukraińcom, możesz skorzystać z poniższych linków:
https://pomagamukrainie.gov.pl/
https://pck.pl/na-pomoc-ukrainie/
https://www.siepomaga.pl/ukraina
I pamiętaj też, że warto oddać krew:
Mon, 14 Mar 2022 - 33min - 44 - Przebiśnieg (cz. 1.) - Powstanie Wielkopolskie - fabularyzowane słuchowisko (powtórny upload)Thu, 03 Feb 2022 - 34min
- 43 - Szajka podłych czyścicieli – mają na swoim koncie 6 x §148 KK || KRONIKA KRYMINALNA PODCAST s03e03
Są różne stopnie upodlenia się. Można jak niejaki Leksiu wysyłać fotki młodym pannom swego tłuściutkiego bebzola, na których widać drapanie się po brzydkich majtkach. Nie jest to szczyt finezji, ale poza niesmacznym widokiem, który wypala się na długo na powiekach, wielka krzywda się nie dzieje. Można, w stanie wskazującym, zrobić jakąś głupotę, a później zamknąć się na długie miesiące w ciemnym a odludnym miejscu, bo płonie się wstydu. Można nawet sprzedawać scam niepełnoletnim widzom. Można wreszcie robić pranki. Ale wciąż są to przykłady takiego upodlenia się, że można po jakimś czasie spojrzeć sobie w oczy, choć pewnie ze wstydem, i powiedzieć sobie – summa summarum niewiele różnię się od innych.
Są jednak tak podłe rzeczy, że kiedy się o nich słyszy, nie chce się uwierzyć, że popełniła je osoba ludzka. Czyny, które w jednym szeregu można postawić przy oficerach, noszących w latach czterdziestych mundury projektowane przez Hugo Bossa. Czyny, które są tak podłe jak lepkie rączki panów w koloratkach, którzy nie patrzą na metrykę urodzenia. A być może właśnie patrzą, bo lubują się w tych, co boją się odmówić.
O jakich zatem padalcach będę dziś opowiadał? O najgorszych – co do tego nie mam wątpliwości. O takich, co żerują na ludzkiej biedzie, na słabościach, na samotności, a zwłaszcza ograniczeniach intelektualnych. Ludzkie hieny – to byłoby w tej sytuacji określenie adekwatne. Ale co ja tam będę się wypowiadał? Opowiem Wam po prostu historię, a Wy sami ocenicie. Może ja jestem zbyt surowy…
O metodzie na wnuczka lub na policjanta słyszał pewnie każdy. Nie będę nawet wdawał się w szczegóły tych metod, są już tak oklepane. Ale metoda na wódkę z wkładką jest sposobem względnie nowym. Choć być może powinienem powiedzieć – dziś już zapomnianym, bo przecież ten sposób pozbycia się kogoś dla nas niewygodnego znany był już od starożytności. Cykuta, na ten przykład, została nawet oficjalnie wprowadzona do systemu kar w Atenach, w 404 r. p.n.e. w czasie rządów Trzydziestu Tyranów, narzuconych Ateńczykom przez Spartan. Pięć lat później sam Sokrates został skazany na karę ostateczną przez właśnie spożycie tej mieszanki alkaloidów, którą sławny filozof wypił w pucharze wina.
---
Utwory:
Utwór Healing autorstwa Kevin MacLeod jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0.
https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
Źródło: http://incompetech.com/music/royalty-free/index.html?isrc=USUAN1200048
Wykonawca: http://incompetech.com/Utwór Land on the Golden Gate autorstwa Chris Zabriskie jest dostępny na licencji Licencja Creative Commons – uznanie autorstwa 4.0. https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
Źródło: http://chriszabriskie.com/stuntisland/
Wykonawca: http://chriszabriskie.com/Źródła:
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1047307%2Cwyludzali-mieszkania-i-truli-wlascicieli-6-osob-nie-zyje.html http://www.policja.waw.pl/pl/dzialania/aktualnosci/58438,Usmiercali-wlascicieli-podstepnie-przejetych-mieszkan.html https://www.rp.pl/przestepczosc/art19271111-truli-ofiary-izopropanolem-by-przejac-ich-majatek-sa-zarzuty-dla-czlonkow-szajki#podcast #audiobook #truecrime
Mon, 17 Jan 2022 - 24min - 42 - PAN TADEUSZ – PIERWSZY praski WAMPIR || Kronika kryminalna PODCAST || s03e02
Noc w Wielki Czwartek 6 kwietnia była bardzo ciepła. Tadeusz Ołdak, bo o nim mowa, który wracał po robocie do domu, oddychał pełną piersią wiosennym powietrzem. Kurtkę zdjął ze swojego grzbietu i przerzucił ją sobie przez ramię. Szedł pogwizdując wesoło i nie przeczuwając nawet, co się za chwilę wydarzy. Był wprawdzie pijany, ale wydawało mu się, że jest trzeźwy. Rozpierającą go radość tłumaczył sobie powiewem wiosny, a nie flaszką siwuchy, którą obalił wraz z kolegami z szychty. Nie przeszkadzało mu w tym momencie życia także, że przez wiele ostatnich lat przezywano go "Fajtłapą" i "Wariatem”. W jednym i drugim przezwisku było coś prawdziwego.
Tadeusz od niecałych dwóch miesięcy pracował jako strażnik w obozie pracy na Służewcu i był z siebie dumny. Miał wrażenie, że po latach różnych perypetii wychodzi wreszcie na prostą. Robota niby nie była nadzwyczajna, a jednak miła odmiana po latach pracy przymusowej w Niemczech. A co najważniejsze – co miesiąc dostawał swoje wynagrodzenie i nie musiał już kombinować, aby wyżywić swoją żonę oraz ich dwuletniego synka.
Szedł wzdłuż torów kolejowych przecinających Pragę Północ i Południe. Niebo było bezchmurne i księżyc świecił mocnym światłem, oświetlając swoją srebrzysto-niebieską łuną milczące wagony, stojące na zajezdni oraz budynki Polskich Kolei Państwowych. Świat był tak piękny, że Tadeuszowi chciało się tańczyć i śpiewać. Sam nie rozumiał, skąd ta radość. I wtedy, ku swojemu zadowoleniu, spotkał niestarą, bo czterdziestoletnią kobietę, która, jak się zdawało też wracała do domu z popołudniowej zmiany.
Źródła:
Stanisław Szczepaniak, „Wampir” z Warszawy, w: Problemy Kryminalistyki nr 54
J.M. Jastrzębski, Krwawy „fajtłapa”, w: Bestie. Zbrodnie i Kary
https://histmag.org/Tadeusz-Oldak-Wampir-z-Warszawy-7100
https://www.rmf.fm/magazyn/news,36281,tadeusz-oldak-wampir-z-warszawy-w-sposob-okrutny-dusil-i-gwalcil-kobiety.html#kronika_kryminalna #podcast #audiobook
Mon, 10 Jan 2022 - 34min - 41 - ZAGINĘŁA w NOWY ROK. Znalezione CIAŁO nie należało do niej.
Do wydarzenia, które dzisiaj opiszę, doszło w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia kilka lat temu. Dwa dni po nowym roku ojciec zgłosił zaginięcie swojej córki Ewy. Po jakimś czasie prawie wszystkie (nie tylko lokalne) gazety opublikowały opis zaginionej:
Ewa ma tyle a tyle cm wzrostu, waży tyle a tyle kilogramów, ma rude włosy do ramion, owalną twarz, lekko skrzywioną przegrodę nosową oraz taki a taki tatuaż na stopie. Policja prosi o pomoc w ustaleniu miejsca pobytu zaginionej i o zgłoszenia od osób, które mają informacje o jej losie. Zgłaszać można się na Komisariat Policji lub dzwonić pod podany nr telefonu albo skontaktować się z dyżurnym tego komisariatu pod numerem takim a takim.
Ewa zaginęła 1 stycznia. Tego dnia miała odebrać od swoich rodziców córkę, którą przekazała dziadkom pod opiekę, bo sama wybierała na zabawę sylwestrową. Zadzwoniła jeszcze krótko po północy, aby zapewnić, że niedługo będzie, ale się nie pojawiła. Jej matka próbowała kontaktować się z nią telefonicznie, lecz Ewa nie odbierała połączeń.
Policja ustaliła do tego czasu, że Ewa nie spędzała nocy sylwestrowej z mężem, bo krótko przed imprezą pokłóciła się z nim.
Źródła:
Thu, 30 Dec 2021 - 24min - 40 - Przebiśnieg (cz. 6.) - Powstanie Wielkopolskie - fabularyzowane słuchowisko
Ogromny wpływ na wydarzenia, jakie zaszły wieczorem tego dnia, miały flagi. Jak psowate zaznaczają swoje terytorium, tak też ludzie, za pomocą flag właśnie, zaznaczali swoje. Polacy, poza własnymi, białoczerwonymi flagami, rozwieszali flagi znienawidzonej przez Niemców koalicji państw alianckich. Niemieckich Poznaniaków raziły w oczy poziome czerwone i białe pasy oraz pięćdziesiąt gwiazd na niebieskim tle flagi amerykańskich bankierów, drażniła ich konstrukcja czerwonego krzyża świętego Jerzego angielskich kupców i przecinającego go krzyża świętego Patryka pijanych Irlandczyków, wkomponowanych w biały krzyż świętego Andrzeja na niebieskim tle skąpych Szkotów. A jakby jeszcze mało było czerwieni, bieli i niebieskiego, powiewały też trójkolorowe flagi francuskich żabojadów.
Nie powinno zatem dziwić, że niczym horda rozwścieczonych psów niemieccy samce alfa zaczęli zrywać te flagi z masztów przytwierdzonych do fasad domów, sklepów i słupów ulicznych latarni.
Tak samo jak dziwić nie powinno, że rozsierdzało to polskich samców alfa, którzy nie tylko przepychali się z niemieckimi, ale na powrót te flagi przytwierdzali, gdzie ich zdaniem, było ich miejsce.
I tak jedni flagi wieszali, aby zaznaczyć swój teren, a drudzy, ogarnięci frustracją i złością, te flagi zrywali. A im więcej zrywali, tym więcej flag wieszali ci pierwsi. A wraz z nowymi flagami, powiewającymi nad Poznaniem, rosła frustracja Niemieckich nacjonalistów. I rósł sprzeciw nacjonalistów polskich, kiedy one znikały.
Tak więc flagi i złość pchnęły historię do przodu.
Mon, 27 Dec 2021 - 39min - 39 - Przebiśnieg (cz. 5.) - Powstanie Wielkopolskie - fabularyzowane słuchowisko
Jak grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że do Poznania zmierza Ignacy Jan Paderewski, a w raz z nim generał Józef Haller ze swoją Błękitną Armią. Już prują do Gdańska przez smarkozielone wody Bałtyku na pokładzie okrętu bojowego Royal Navy. Już gotują się na uwolnienie Polaków z niemieckiego jarzma! Już ostrzą bagnety, czyszczą karabiny i wdziewają hełmy.
Premier Paderewski ze swą czupryną siwych, choć niegdyś płomiennorudych włosów, stoi na dziobie okrętu Concordia. W czarnym futrze, którego poły powiewają na wietrze jak skrzydła drapieżnego ptaka. A przy nim, na gniadym koniu, na czystej krwi arabie (choć polskim!), siedzi dumny i wyprostowany generał. Spod swej błękitnej rogatywki z polskim orłem patrzy w dal wzrokiem przenikliwym, widząc już brzeg polskiej ziemi. Głaska wąs swój czarny i kozią bródkę na modę francuską.
Oczy cieszy już sam widok polskiego generała Józefa Hallera von Hallenburg. Wygląda niczym książę, hetman polny albo co najmniej marszałek. Kołnierz munduru ma wysoki pod samą brodę, ozdobnie haftowany złotymi nićmi, guziki złote z orłem jagiellońskim, a na ramionach płaszcz błękitny obszyty grubym futrem. Szabla przy boku ze złotą rękojeścią, a na niej wygrawerowana inskrypcja „Za wolność naszą i waszą”.
A za nimi, za przyszłym premierem Polski i marszałkiem, siedemdziesiąt siedem tysięcy żołnierzy polskich umundurowanych w jasnoniebieskie uniformy, z rogatywkami z daszkiem i orłem w koronie, uzbrojeni po zęby w broń palną i białą. L’Armée bleue – nazywali ją Francuzi: Błękitna Armia!
Nikt na świecie nie widział takich żołnierzy. Niezwyciężeni żołnierze Hallera. Legendy mówiły o ich skuteczności i niezłomności. I każdy wyobrażał sobie, jak ta niebieska fala płynie. Jak zalewa najpierw Gdańsk, wyrywając go niemieckiemu zaborcy, a potem Wisłą, pod prąd, w górę rzeki. I zdobywa Grudziądz, a potem Bydgoszcz, i Toruń, a potem jeszcze kolejną falą ruszą na zachód, aby uwolnić Poznań.
I oto wjeżdża generał na swoim gniadym rumaku do Poznania. Miasto wiwatuje! Owacje, zimne ognie, fajerwerki! Dziewice rzucają mu kwiaty pod nogi, białe i czerwone. Cały Poznań udekorowany jest w biało-czerwone flagi i proporce. Ludzie krzyczą i wiwatują. Niech żyje generał Haller! Niech żyje!
Sun, 26 Dec 2021 - 40min - 38 - Przebiśnieg (cz. 4.) - Powstanie Wielkopolskie - fabularyzowane słuchowisko
Ratajczak to nazwisko w Poznaniu bardzo dobrze znane. Chyba każdy słyszał o Franciszku, którego ulica przecina poznańską starówkę od placu Wolności aż po Aleje Niepodległości. Nieznane są jednak wspomnienia młodego Eryka Ratajczaka, syna Franciszka, w których ten opisywał dni poprzedzające wybuch Powstania Wielkopolskiego. Miał wtedy osiem, może dziesięć lat i jego odkrycia mogą wydawać się czasem banalne i oczywiste, ale były szczere.
Nie przeciągając zatem, oddajmy mu głos:
Byłem bardzo podekscytowany, kiedy z mamą i Cecylią wsiedliśmy do pociągu, bo jeszcze nigdy nie jechałem pociągiem. A mieszkaliśmy przecież blisko dworca i czasami chodziliśmy z kolegami na skarpę, żeby sobie popatrzeć na przejeżdżającą kolej żelazną.
Pamiętam zwłaszcza te pociągi, które kilka lat temu, zanim poszedłem jeszcze do szkoły, jechały na zachód owieszone flagami i popisane kredą „Von Berlin über Köln nach Paris“ albo „Ausflug nach Paris”, czy też „Auf Wiedersehen auf dem Boulevard”. Czyli: Z Berlina, przez Kolonię do Paryża. Wycieczka do Paryża. Do zobaczenia na Bulwarach. A w każdym z tych pociągów jechali uśmiechnięci żołnierze i machali do nas z wagonów, i rzucali nam jakieś smakołyki.
Nie rozumiałem wtedy, dlaczego mamie nie podobają się te pociągi. I dlaczego zabrania mi chodzić na skarpę, aby machać żołnierzom. Przejeżdżające przez Wanne wagony były przecież takie radosne. A połowa naszego miasteczka, zwłaszcza młode, bardzo piękne panie, też przychodziły, aby machać tym żołnierzom. Rozdawały im kwiatki i całowały czasem w usta. A my klaskaliśmy im wszyscy i śpiewaliśmy piosenki.
Żołnierze, przejeżdżający przez Wanne, wyglądali, jakby jechali na jakąś wycieczkę. I pomyślałem wtedy, że kiedy ja dorosnę, też pojadę na taką wycieczkę. Takim samym radosnym pociągiem i będę machał do ludzi na dworcach. Ale mamie ten pomysł się nie spodobał. A kiedy tata też pojechał takim pociągiem do Paryża, mama się rozpłakała i od tego czasu płakała prawie bez przerwy.
Sun, 26 Dec 2021 - 38min - 37 - Przebiśnieg (cz. 3.) - Powstanie Wielkopolskie - fabularyzowane słuchowisko
Ojciec Antoniego, szewc Jan Andrzejewski, wydawał właśnie piękne buty pani Zweig, która zamówiła je była kilka tygodni wcześniej, zanim jej syn, Rudolf wrócił i okazało się, że ubyło mu nogi.
– Takie protezy się w dzisiejszych czasach robi, pani Zweig – mówił szewc Andrzejewski – że nie będzie widać różnicy. Pod spodniami proteza będzie wyglądać jak noga. A buty na niej jak ulał.
Pani Zweig dawała sobie robić buty u Andrzejewskiego od lat, zawsze też u niego je naprawiała. Dla siebie, dla męża, dla obu synów. Bo Rudolf miał także młodszego brata,. Oskara, który jeszcze chodził do gimnazjum i bardzo był oburzony na fakt zakończenia wojny, bo mu całe bohaterstwo umknęło.
Czego Oskar jeszcze nie wiedział, a zapisane było już na kartach przeznaczenia, za dwadzieścia lat też miał założyć mundur niemiecki, ale służył już zupełnie innym Niemcom, innej polityce i innym zamiarom.
Wróćmy jednak do roku 1918, do przedednia Wigilii, do zakładu szewca Andrzejewskiego, gdzie pani Zweig odbierała buty dla Rudolfa. Była przyniosła też rogala, które wypełniała białym makiem. Zresztą pani Zweig zawsze przychodziła z czymś słodkim do szewca Jana, jak nie z rogalem, to ze szneką z glancem albo windbeutlami ze schlagsahną.
– Bóg pani zapłać – mawiał szewc.
– Należy się panu coś od życia, skoro całymi dniami w ten ponurej komorze pan siedzisz, wśród smrodu kleju i papierosów.
Bo i pan Jan palił jednego po drugim.
Pani Zweig stała przed ladą, trzymając w obu dłoniach nowe buty, a przez jej twarz przemykały promienie radości i cienie smutku. Jej oczy szkliły się łzawo i nie wiedziała, czy cieszyć się, czy płakać nad losem syna.
Pan Jan pamiętał Rudolfa, kiedy ten był jeszcze ejbrem i chodził do klasy razem z Piotrem. Był miłym i energicznym chłopcem, a i Piotr się chyba z nim przyjaźnił.
Piotry był najstarszym synem pana Andrzejewskiego. Przed wojną terminował u ojca, uczył się zawodu i pomagał przy naprawie butów. To on był tym synem z szyldu nad zakładem „Andrzejewski i syn”. On miał przejąć zakład, kiedy szewc Jan odejdzie. Jednak los chciał inaczej. Kajzer chciał inaczej i powołał go na front, gdzie już w pierwszym miesiącu wojny Piotr odszedł. To było gdzieś pod Paryżem. Tydzień po jego śmierci dostali widokówkę, że u niego wszystko dobrze i na Święta wróci do domu.
W zakładzie pojawiła się nagle pani Andzrejewska, wchodząc od zaplecza, od ich mieszkania, które znajdowało się zaraz za pracownią.
– Dobry wieczór, pani Zweig – powiedziała. – Czy ja dobrze słyszę, że syn pani wrócił?
– Kilka dni temu przyjechał – odparła z ulga na twarzy. – Jest ranny i bardzo zmęczony, ale żyje.
– Chwała Bogu – powiedziała pani Andrzejewska i przeżegnała się. – My czekamy na Pawła – dodała po chwili. – Przetrzymują go gdzieś na Ukrainie. Podobno układają się z Wojskiem Polskim. Nie wiadomo kiedy ich puszczą. Przez mundur pruski nie chcą zwolnić – dodała jeszcze, a potem zamilkła, bo jakaś gula w gardle nie dała jej mówić dalej.
Sześć lat temu, przed wojną, była ich siedmioro w trzech izbach kamienicy przy ulicy Strzeleckiej. Szewc Jan Andrzejewski, jego żona, matka jego żony i pięciu synów. Piotr odszedł, Paweł odszedł, a Przemysław, który z frontu wrócił, jest jak warzywo.
Sat, 25 Dec 2021 - 24min - 36 - Przebiśnieg (cz. 2.)- Powstanie Wielkopolskie - fabularyzowane słuchowisko
Ponury żniwiarz zabrał ze sobą z armii niemieckiej i rosyjskiej po jakieś dwa miliony męskich obywateli. Wśród nich było ze sto osiemdziesiąt tysięcy polskich młodzieńców, ale i dojrzałych mężczyzn. Ponad sto tysięcy odeszło w imię cara, ponad sześćdziesiąt w imię kajzera. Cesarz Austro-Węgier poświęcił na swoje niesnaski polityczne ponad milion swoich młodych obywateli. Wśród nich ponad dwieście tysięcy Polaków. Ale to takie czasy były, że nieporozumienia rodzinne (w tym przypadku niedogadywanie się kuzynów Wilusia i Mikołaja), rozwiązywano za pomocą obywateli, którzy nawet do końca nie wiedzieli, o co się biją.
Wśród nich był i pradziadek Hipolit. Jak pamiętacie (mam nadzieję) z poprzedniego odcinka, Hipolit nie był kimś, kto sam wpadłby na pomysł, aby bić się kimś innym. Zwłaszcza z kimś obcym. Zresztą nie wiedząc tak naprawdę o co. I to przez cztery lata w brudzie, w ziemistych okopach, w zimnie, w smrodzie, wśród szczurów. A jednak nikt go o zdanie nie zapytał. Pewnego dnia kazjer wezwał go za pomocą niemieckiej biurokracji i kazał założyć na siebie za duży mundur oraz niewygodnie i kiepsko zszyte buty, które podziurawiły się przy pierwszych marszach, i wysłał na front, aby pradziadek Hipolit strzelał do ludzi, których nie zna i którzy mu nigdy niczego nie zrobili.
Na swoje jednak szczęście nie zasilił statystyk poległych. W dzień zakończenia wojny figurował wśród blisko ośmiuset tysięcy rannych i kalek. I znowuż dla niego szczęśliwie należał do grupy rannych. Inaczej niż jego przyjaciel Rudolf. Ale oddam może głos dziadkowi. Wpis datowany na 13 grudnia 1918 roku.
Sat, 25 Dec 2021 - 31min - 34 - Piękny Władzio Mazurkiewicz - zbrodnie PRL Kronika Kryminalna Podcast
Władek był człowiekiem, który podczas okupacji w podejrzanych i nielegalnych kasynach robił interesy z Niemcami, podczas likwidacji żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej handlował wszystkim, co głodni Żydzi sprzedawali, zwłaszcza rzeczami rzadkimi i drogocennymi, aż wreszcie w 1943 roku, wchodząc w posiadanie soli potasowej kwasu cyjanowodorowego, postanowił ją wykorzystać w najbardziej popularny dla miłośników historii kryminalnych sposób, aby w wyniku tego pozbawić ofiarę wszelkich oszczędności.
Niemcy odeszli i nadchodzili radzieccy okupanci, więc Władek poczuł się zmuszony wrócić do tego procederu. Zmienił jednak narzędzie. Po pierwsze było mu trochę wstyd, że używa soli kwasu cyjanowodorowego, bo to podobno broń istot słabych, a po wtóre wraz z wycofywaniem się wojsk niemieckich, Władek wszedł w posiadanie Walter Modelu 9. Rozwiązywanie problemów miało być szybsze i bardziej efektywne, co przecież przez lata praktykowali niemieccy okupanci.
Los postawił na drodze Władka niejakiego Brylskiego; faceta, który handlował walutami i drogocennym kruszcem. Brylski chciał kupić dolary, więc Władek od razu zaoferował mu swoje usługi.
– A ile masz tych dolarów? – zapytał Brylski?
– A ile ci trzeba? – odparł Władek.
Brylski pokiwał głową, przyglądając się chwilę Władkowi, próbując odgadnąć jego intencje, ale ostatecznie się przyznał.
– No ja mam 160 tysięcy złotych – powiedział. Władek miał renomę w półświatku, handlował walutą i cennymi artefaktami od lat i ludzie mu ufali.
– 160 tysięcy nowych złotych? – zapytał Władek. – Czy 160 tysięcy młynerek.
– Nowych, oczywiście, że nowych.
Władek zagwizdał i zrobił duże oczy.
– Aż tylu dolarów, to ja akurat nie mam – powiedział. – Ale znam księdza, który szukał kupca. Jak chcesz, możemy się zaraz do niego zabrać.
Brylski zgodził się natychmiast.
Wsiedli do samochodu Władka i ruszyli ku bielańskiemu klasztorowi. Było lato, 26 lipca 1945 roku. Mimo wszechobecnego pobojowiska, w sercach tliła się nadzieja, świat wyglądał pięknie, Polska budowała się na nowo. Rozmowa panów kleiła się całkiem nieźle, opowiadali sobie o swoich planach, rysowali pogodną, pełną nadziei przyszłość.
W odruchu tego natchnienia, Władek pokazał gestem ręki południowe widoki.
– Spójrz w prawo – zwrócił się do Brylskiego. – Widzisz? Stąd przy tak ładnej pogodzie jak dziś, widać nawet szczyty naszych polskich Tatr.
Brylski odwrócił się i spojrzał na Tatry, których białe szczyty złociły się w lipcowym słońcu na tle błękitnego, czystego nieba.
– Piękne – powiedział Brylski, tyłem do Władka. I były to jego ostatnie słowa.
Mon, 29 Nov 2021 - 42min - 33 - Władysław Mazurkiewicz - elegancki morderca z Krakowa. Zbrodnie PRL Kronika Kryminalna Podcast
Pod wysokimi, szarymi murami aresztu śledczego przy Montelupich szedł za rękę z mamą 11-letni Karol Kot – tak, to ten sam, o którym pomyśleliście. Jeśli zaś go nie kojarzycie, podepnę tu link. Wtedy jeszcze Karol nie wiedział, co będzie robił za siedem lat, ale tego dnia, kiedy przechodził pod tymi szarymi, wysokimi aż po same chmury murami aresztu, ścisnął mamę trochę mocniej za rękę. Ona dobrze rozumiała syna. Wiedział on, kto siedzi za tym ogromnym kamiennym ogrodzeniem, bo przecież cały Kraków od kilku miesięcy tylko o tym mówił. O największym zbrodnicielu powojennej Polski, któremu przypisywano aż siedem dusz. Karol śledził tę historię codziennie popołudniu w „Expressie Wieczornym”, czytał też grubszy reportaż w tygodniku Świat pióra Lucjana Wolańskiego. Ale o dziwo, nie odczuwał strachu, ani lęku jak jego matka. Czuł jakiegoś rodzaju fascynację. Być może to tego dnia, kiedy ściskał mamę za rękę, przechodząc pod aresztem, zaczęła w nim kiełkować myśl, aby samemu kiedyś spróbować.
W tej samej, mniej więcej, chwili, ze złego snu obudził się przedmiot zainteresowania prasy oraz mieszkańców Krakowa, a może i nawet całej Rzeczpospolitej Ludowej, Władysław Mazurkiewicz. Było mu zimno i chyba to przerwało jego płytki, nieprzyjemny sen na twardych deskach więziennej pryczy. Skulił się pod szorstkim pledem, próbując zmieścić pod nim całe ciało, ale ziąb styczniowego poranka przedostawał się przez każdą, najmniejszą nawet szczelinę więziennych murów. Każdy oddech Władka zamieniał się w ulotną mgiełkę. Cały był skostniały i przemarznięty.
W jego głowie, na wciąż zamkniętych powiekach oczu, pozostawał obraz snu, z którym się obudził. Był w swoim domu rodzinnym, domu swojego ojca, choć przecież mieszkali w kamienicy, a ten dom, który mu się śnił, stał na wsi. Przez okno widział bezlistną, pochyloną przy samej ziemi wierzbę płaczącą, której witki ledwo kołysały się na wietrze. A jednak to był jego dom. Na kuchennym stole, przy którym siedział, zgasła nagle świeca i z jej knota ulatywała w górę wąska tasiemka szarego dymu. A on zaczął płakać. Miał dziewięć lat. Ojciec oznajmił mu właśnie, że jego matka, która porzuciła ich kilka lat temu, targnęła się właśnie na siebie.
Władek pamięta tamten dzień. Pamięta swoje łzy i to, że nie odezwał się do ojca ani słowem. Nie wiedział, co powiedzieć. Nienawidził matki za to, że ich zostawiła. A teraz, kiedy odeszła na zawsze, znienawidził ją chyba jeszcze bardziej. Ale zarazem pękło mu serce, które do tej pory wciąż żyło nadzieją, że matka się opamięta i do nich wróci.
We śnie siedział na krzesełku w kuchni, która była ich kuchnią, ale zarazem była jakąś kuchnią obcą, i patrzył na swoje nogi, które nie dosięgały gruntu i zwisały bezwiednie. Majtał nimi i przypatrywał się im uważnie. Widział je z góry, widział, że wiszą nad podłogą, że kołyszą się, próbując jej dotknąć. Tak jakby od tego dotknięcia, od postawienia nóg na podłodze, wszystko zależało. Wyciągał je do dołu, ale wciąż był za mały, aby postawić je na ziemi. I już, już miał dosięgnąć stopą podłogi, kiedy się obudził.
Czyżby ten sen był proroczym i oznaczał, że dziś jest ten dzień? Że wyrok się wykona? Nie do końca chciał w to wierzyć, bo za dwa dni będzie miał urodziny, skończy 46 lat. I choć wiedział, że władza ludowa nie jest sentymentalna, lecz na wskroś pragmatyczna, to ciężko mu było sobie wyobrazić, że zdecydują stracić kogoś dwa dni przed jego urodzinami. To byłaby jednak podłość.
Mon, 22 Nov 2021 - 42min - 32 - 11.11 Prawdziwy Marsz Niepodległości || Kronika Kryminalna Podcast
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze,
ci którzy słuchają mnie od dłuższego czasu wiedzą, że jedyną stałą na moim kanale, to ciągła zmiana. Nie inaczej będzie dzisiaj. Historia, którą Wam opowiem, pozwoliłem sobie zilustrować zabawną (mam nadzieję) animacja poklatkową. Choć przestrzegam, że pixar to to nie jest.
Więc zatem, jeśli słuchasz mnie na Spotify, proponuję tym razem zajrzeć na youtube. A jak już odwiedzisz mnie na youtube, to przy okazji zasubskrybuj tym tu przyciskiem w dole.
Mon, 08 Nov 2021 - 17min - 31 - Zaduszki Zakrzewskich z Rzepina
Śledczy zrekonstruowali wydarzenia, jakie miały miejsce w dzień zaduszny 1969 roku w Rzepinie. Była to niedziela, dzień do dniu Wszystkich Świętych. Rano wszyscy udali się do kościoła. Po mszy świętej Władysław wraz z żoną Krystyną pojechali do rodziców Krystyny, a reszta Lipów poszła na obiad. Po obiedzie Mieczysław musiał jeszcze pracować. To był ostatni dzień poboru podatków i spóźnialscy chłopi przychodzili jeszcze, aby uiścić opłatę. Zofia zajęła się zmywaniem naczyń, a seniorka Marianna usiadła opatulona kocem przy piecu w kuchni i wyglądała przez okno, drzemiąc i pogrążając się w swoich myślach.
Około godziny 17:00 Mieczysław poszedł do sąsiada, oby odebrać od niego zaległą opłatę. Zamarudził tam trochę, bo sąsiad, wtedy jako jedyny w Rzepinie, miał odbiornik telewizyjny, no i postawił wódkę. Mieczysław umówiony był ze swoją młodziutką żoną u teściów, więc za długo nie mógł siedzieć u sąsiada, choć szkoda mu było porzucać telewizora i kolegów. Kiedy poszedł więc do żony, zaczął przebąkiwać, że to długi i ciężki dzień i że jest chyba zmęczony. Żona przyjęła te słowa z ulgą, bo też była wyczerpana i położyły się z matką spać. Było po 21:00.
O tej porze Władysław w Krystyną już wrócili do domu. Babka spała, matka coś jeszcze cerowała. Ale wszyscy zbierali się już do snu. Tylko Mieczysław, pożegnawszy się z żoną, pobiegł na zad do sąsiada i kontynuował spożycie alkoholu wysokoprocentowego oraz oglądanie telewizji. Trwało to tak do 23:00. Zmęczony, lekko podchmielony wrócił do domu i rzucił się na łóżko, zdjąwszy z siebie tylko buty. Zasnął natychmiast.
Nagle w środku nocy coś go przebudziło. Nie był pewien, czy to sen, czy rzeczywiście, coś się działo. Chwilę nasłuchiwał w ciemności, ale szybko zasnął. Po jakimś czasie znowu go coś obudziło. Miał wrażenie, że pies szczeka. Odwrócił się na bok i zakrył głowę poduszką. Po chwili znowu się przebudził, będąc święcie przekonanym, że usłyszał krzyk Zofii. Usiadł nawet na łóżku i próbował nasłuchiwać. Ale Zofia już nie krzyczała. Kiedy postanowił się położyć, oślepiło go światło latarki, a po chwili poczuł silne uderzenia, padające na niego ze wszystkich stron.
– Dawaj forsę – usłyszał głos, co do którego nie był pewien, czy go zna.
Wydawało mu się nawet, że wtedy nagle wytrzeźwiał. Krzyknął, ze nie ma, że wypłacił na poczcie, a wtedy uderzenia się nasiliły. Aż nagle przestano go bić. Zapadła cisza, z której wydobywał się jakby szept w izbie obok. Władek, pomyślał Mieczysław. Nie zdążył nawet krzyknąć, kiedy jeden z napastników wyskoczył do pokoju obok. Mieczysław usłyszał tylko odgłos uderzenia i kobiecy krzyk, który urwał się jak hejnał mariacki.
Potem znowu zaczęli go bić i pytać o pieniądze. To chyba niekończący się ból sprawił, że Mieczysławowi wymsknęło się, że pieniądze są w sienniku matki. Któryś z napastników wybiegł, Mieczysław usłyszał uderzenie, jęk kobiety, a potem krzyk triumfu.
Ostatnie, co zapamiętał, to uderzenie motyką w głowę.
Napastnicy wtedy obłożyli dom suchą słomą, aby płomienie łatwiej to strawiły i podpalili dom.
Źródła:
Film dokumentalny "Zakrzewscy" z cyklu reportaży TVP2 §148 Kara śmierci
Bestie zbrodnie i kary, Janusz Maciej Jastrzębski
https://wiadomosci.onet.pl/na-tropie/z-zimna-krwia-rodzina-mordercow-z-polski/d8trg
Sat, 30 Oct 2021 - 52min - 30 - CAŁA PRAWDA o Ojcu Pawle – czyli jak PAWEŁ MACIEJA za nos wodził
Z komentarzy pod poprzednim filmem zrozumiałem, że niektórych bardzo oburza fakt, że opisywane zbrodnie popełnił zakonnik, osoba duchowna. Oburzeni sugerowali przy tym, jakobym rozpoczął swoistą krucjatę przeciwko wierze, religii, czy nawet przeciwko Bogu. Nie dostrzegli przy tym problemu, który ja chciałem podkreślić – a mianowicie, że dzięki władzy ludzie potrafią wpływać na innych i zmuszać ich do rzeczy, których tamci wcale robić nie chcą. Czasem nawet nie do końca są tego świadomi, że ktoś przekracza ich granice. Ufają swoim oprawcom, czują się moralnie zobligowani spełniać ich zachcianki, czasami są zależne od nich finansowo i nie mają innej alternatywy.
W związku z tym miałem pomysł, aby historię Pawła przenieść w inną osobowość, nadać Pawłowi inne tło, inny background, zrobić go nauczycielem akademickim albo reżyserem teatralnym (narażając się przy tym naturalnie na ataki ze strony bojówek ZNP czy ZASP). Liczyłem na to, że dzięki temu zabiegowi ci najbardziej oburzeni prawdą słuchacze zrozumieją, że nie atakuję Kościoła, ale pewne konkretne nadużycia, które doprowadziły do wielu nieszczęść.
Ale niestety dość szybko zrozumiałem, jak karkołomne to zadanie. Pozwolicie, że przetoczę Wam fragment, w którym ofiara opowiada, jakich argumentów używał ojciec Paweł, aby móc się do niej zbliżyć. I zastanówcie się, jak niepoważnie brzmiałoby to w ustach nauczyciela czy też reżysera:
– On powiedział, że tak musi być – mówi dziewczyna – że on jest Bożym wysłannikiem, i że on wie, że to może przerażać a nawet boleć, ale Bóg chce tego ode mnie, i że on musi to robić, i że jeśli ja się nie zgodzę, nie będę wykonywać jego poleceń, to sprzeciwię się woli Bożej. A jeśli po powrocie wyjdzie to na jaw, to dzieło Boże się rozpadnie, i to przeze mnie.
Mam nadzieję, że teraz nawet najwięksi obrońcy księży dostrzegą tę siłę argumentu, której nie może użyć nikt poza nimi. Jeśli ten tekst włożę w usta nauczyciela, reżysera nawet szefa w korporacji, to staje się on wręcz śmieszny, nieco żałosny, ale nikt poważnie by się tym nie przejął.
A więc pozostańmy przy tym, że ojciec Paweł jest zakonnikiem, a ojciec Maciej prowincjałem, który rozkładał nad nim parasol bezpieczeństwa.
Zwłaszcza że ojciec Paweł posiadał narzędzie, którego nie ma żadna inna grupa zawodowa – miał klucz do najbardziej skrywanych tajemnic, miał prawo wypytywać o szczegóły życia intymnego, mógł wyciągać z penitenta wszystko, czego zapragnął. Mógł spowiadać, podkreślając przy tym, że spowiedź musi być szczera, bo inaczej się nie liczy, a grzechu nie zostaną odpuszczone.
Thu, 28 Oct 2021 - 54min - 29 - Zbrodnie zakonne - Ojciec Paweł z Poznania – Zakonnik? Oprawca? Król? || Kronika Kryminalna Podcast
📷 Dołącz do mnie na Instagramie
✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/@gautama_de_mazan📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku
✔ https://www.facebook.com/GDMazan
✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398👨👩👧👦 Dołącz do grupy
✔ https://www.facebook.com/groups/444573436552346📚📖 Jeśli zaś lubisz czytać i – tak jak ja uważasz – że życie jest za krótkie, aby czytać kiepską literaturę, wbij na mój kanał poświęcony literaturze właśnie (póki co jest „rozwojowy”, żeby użyć nomenklatury prokuratorskiej)
✔ https://www.youtube.com/channel/UC005CkCUtUffYgKEqbWwXfg🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo
„ta historia wydarzyła się naprawdę”.Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
dziś kontynuujemy opowieść, którą rozpoczęliśmy w poprzednim odcinku, a której tematem było niezbyt chrześcijańskie zachowanie pewnego chrześcijańskiego prowincjała. Paweł – jak z pewnością wiecie – jest imieniem biblijnym. Paweł to ten, który najpierw ścigał i prześladował chrześcijan, a później, kiedy ukazał się mu sam Pan Jezus, stał się najbardziej gorliwym neofitą. Poza tym był swego rodzaju intelektualistą, może filozofem. Nawet ci, którzy nie są blisko z religią, znają jego list do Koryntian, zwłaszcza ten fragment, który mówi o miłości.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów – powiada święty Paweł – a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Nasz Paweł, bohater dzisiejszego odcinka, źle jednak zinterpretował ten list, a zwłaszcza źle zinterpretował pojęcie miłości. Bo że miał jej w sobie dużo, jest niepodważalnym faktem, i że dzielił się nią bardzo hojnie, zwłaszcza z młodymi kobietami, jest także prawdą. Problem leży w tym, że nie zawsze owe kobiety chciały być jego miłością obdarzane. Zwłaszcza tą fizyczną.
#podcast #gautamademazan #kronikakryminalna
Źródła:
Raport Komisji Eksperckiej dotyczącej działania Pawła M
https://info.dominikanie.pl/wp-content/uploads/2021/09/Raport-Komisji-ws.-o.-Pawla-M.-1.pdf
https://www.tygodnikpowszechny.pl/dominikanie-prawda-o-zakonnych-przestepstwach-169037
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wroclaw-naduzycia-u-dominikanow-ofiary-ojca-pawla-ujawniaja-szczegoly-wywiad/xbdjkyx
https://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/wroclaw-naduzycia-w-klasztorze-dominikanow-przemoc-seks-i-mechanizmy-sekty/ybmgtp8
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,26894550,kryzys-u-dominikanow-bombardowanie-miloscia-i-akceptacja-a.html
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,26885623,przeor-dominikanow-o-sprawie-wykorzystywanych-studentek-o.html?_ga=2.68189395.393462997.1633848027-820977500.1632070053
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,26858164,dominikanie-przyznaja-ze-dzialal-u-nich-mechanizm-religijnej.htmlFri, 15 Oct 2021 - 1h 10min - 28 - Zbrodnie zakonne - Ojciec Maciej, zwany tatą. Sprzedał duszę diabłu, aby służyć Bogu
Dzisiaj dotkniemy materii, która wprawdzie bulwersuje wszystkich, ale czyni to w sposób niezwykle polaryzujący. Jedni bulwersują się na fakty, inni na to, że mówi się o nich głośno.
Mowa będzie o wieloletnim tuszowaniu zbrodni, o zamiataniu spraw pod dywan, o okłamywaniu przełożonych i opinii publicznej. Ponad dwie dekady proceder ten miał miejsce i przez te wszystkie lata ogromna większość usilnie odwracała wzrok, aby tylko nie dostrzec zła, jakie działo się na ich oczach.
Głównym zbrodnicielem tej historii będzie niejaki Maciej, który rozkładał swój parasol ochronny na podłym gwał… YT nie pozwala mi używać takich słów, zatem powiem tak: nad zwyrolem, który lubił kochać się z paniami wbrew ich woli, wykorzystując przy tym swoją pozycję, swoją władzę.
I uprzedzając komentarze ludzi, którzy zbyt łatwo generalizują, chciałbym zastrzec, że moja historia nie celuje w żaden konkretny zakon, nie celuje nawet w kler ogólnie rozumiany. Ja, na przykładzie rzeczonego Macieje, opowiadać będę o ludziach, których zaślepiała władza i którzy najpewniej w każdej innej instytucji, mając podobną władzę, w podobny sposób by ją wykorzystywali.
Bo poniższa historia zdarzyć mogło się wszędzie, ba, ona się wszędzie zdarza na co dzień: w każdym dużym zgrupowaniu, gdzie są hierarchie, pod okiem innego prowincjała, biskupa, ale także dyrektora teatralnego, rektora uczelni albo polityka w jakiejś partii. Tam wszędzie, gdzie jest władza, są nadużycia. A jeśli zbrodniciel jest charyzmatyczny i w jakiś sposób cenny, zapomina się o słabych jednostkach, wrzuca się je w statystyki i odwraca się od nich głowę.
Bo to też historia o odwracaniu głowy. I choć w tej opowieści głowę odwraca konkretna osoba, warto zauważyć, że głowę odwracamy na co dzień my wszyscy. Ja ją odwracam i Ty ją odwracasz, a także Ty, który udajesz teraz, że nie słyszysz. Właśnie odwracasz głowę, zatykasz rękoma uszy.
Bo to nie zbrodnie, które działy się w ukryciu nocy, ale miały miejsce na widoku i przez dwadzieścia lat, poza ojciec Marcinem, wszyscy usilnie starali się tego problemu nie zauważać.
Zbrodnie popełniał ojciec Paweł, ale jego bliżej poznamy dopiero w następnym odcinku. Dzisiaj poznamy jego ojca chrzestnego, tego, który pozwalał mu na wszystko, który tuszował każde przestępstwo. Oto ojciec Maciej, zwany pieszczotliwie „tatą”, który sprzedał duszę diabłu, aby służyć Bogu.
Mon, 27 Sep 2021 - 37min - 27 - Adolf Hitler – droga do WŁADZY, czyli jak łatwo stracić WOLNOŚĆ
Dzisiaj, jak już wspomniałem, będzie poważnie. Bez heheszków i żartów. Będzie poważnie i refleksyjnie. I jak zauważyliście, przerywamy przemierzanie amerykańskich stepów (zresztą co najmniej na dwa tygodnie) i wpadniemy do naszego sąsiada zza Odry. Tam w latach 30. szalał zbrodniarz, z którym mało kto mógłby się równać. Może jego znajomy, Dżugaszwili z Rosiji Radzieckiej, który był równie okrutny i bezwzględny.
Chciałem mówić o jednym z największych zbrodniarzy wszechczasów, ale słowo „największy” w zestawieniu ze zbrodniarz, coś mną telepie i drżą mi ręce. Słowo wielki sugeruje jakieś pozytywne osiągnięcia. Może powinienem powiedzieć „jeden z najpodlejszych” zbrodniarzy, to chyba bardziej adekwatne słowo.
Już abstrahując od miniaturki, każdy z pewnością się domyśla, że chodzi o Adolfa Hitlera. I co ciekawe, mimo że nasz Adi jest jednym z najpodlejszych zbrodniarzy w historii, on sam chyba nawet nigdy nie podniósł na kogokolwiek ręki. On podnosił głos. Swój szczekliwy, agresywny głos, który oznaczał życie lub śmierć, dobrobyt albo zgubę.
Jako że o Adim wszyscy wszystko wiedzą, podejdę do tematu w sposób nieoczywisty. Zatrzymam się na wojnie, bo wojna jest terenem mi nieznanym, okrutnym w swoim jestestwie, rządzącym się swoimi, zdegenerowanymi prawami. Ja jestem człowiekiem pokoju i moje słuchowiska dzieją się w czasie pokoju. Postaci, które u mnie występują są tymi, którzy ten pokój niweczą, którzy wprowadzają chaos i sprawiają cierpienie. I z tej perspektywy będziemy oglądać Adiego.
Bo zanim Adi został wodzem, który trzymał Europę przez sześć lat w stanie wojny, był wodzem, który przez sześć lat trzymał za mordy Niemców. A jeszcze wcześniej był… niespełnionym artystą.
Tak, ja wiem, że nikogo to nie zaskakuje i każdy o tym wie, ale na krótką chwilkę chciałbym się nad tym tematem pochylić. Bo wydaje mi się, ze właśnie ten etap życia, ukształtował naszego przyszłego wodza.
📷 Dołącz do mnie na Instagramie
✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/
@gautama_de_mazan
📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku
✔ https://www.facebook.com/GDMazan
✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398
👨👩👧👦 Dołącz do grupy
✔ https://www.facebook.com/groups/444573436552346
📚📖 Jeśli zaś lubisz czytać i – tak jak ja uważasz – że życie jest za krótkie, aby czytać kiepską literaturę, wbij na mój kanał poświęcony literaturze właśnie (póki co jest „rozwojowy”, żeby użyć nomenklatury prokuratorskiej)
✔ https://www.youtube.com/channel/UC005CkCUtUffYgKEqbWwXfg
🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo
„ta historia wydarzyła się naprawdę”.
Sun, 29 Aug 2021 - 43min - 26 - IMBECYL czy GENIUSZ? Henry Lee Lucas
Drogie Słuchaczki i drodzy słuchacze,
dziś przeniesiemy się do Texasu, aby poznać jednego z największych domniemanych zbrodnicieli wszechczasów. Ale zanim to nastąpi, proponuję tym wszystkim, którzy nie słyszeli poprzedniego odcinka, a który podlinkowuję teraz gdzieś w górnym prawym rogu, aby go przesłuchać. Jest on swego rodzaju otwarciem do dzisiejszego słuchowiska i w moim mniemaniu warto się z nim zapoznać. Warto dowiedzieć się, kim był Ottis Toole, zanim zapoznamy się z Henry Lee Lucasem, bo ich drogi w pewnym momencie się złączą, a zapoczątkuje to jedną z najciekawszych odysei Stanów Zjednoczonych.
Kojarzycie z pewnością otwierającą scenę Ojca Chrzestnego, kiedy podczas wesela Connie Corleone, do jej ojca, samego Ojca Chrzestnego, przychodzą „petenci” po prośbie. Don Corleone siedzi w cieniu, za swoim ogromnym biurkiem, milczący, poważny i wysłuchuje, z pozycji władcy, proszących go ludzi. Później, głaszcząc swojego kota, łaskawie zgadza się pomóc, przypominając przy tym, że kiedyś i on zgłosi się po pomoc.
Scena, której jesteśmy teraz świadkami (gdzieś w jakimś biurze szeryfa, w Texasie w 1984 roku) wygląda nieco podobnie, chociaż nasz Don jest o wiele skromniejszy, mimo że jego mina nie ukrywa dumy, która go wręcz rozpiera.
Siedzi za biurkiem, odchylony do tyłu, spokojny i wyluzowany, popija truskawkowego shejka i pali papierosy. Spogląda na papiery, które przyniosło mu kilku policjantów. Stoją grzecznie i w milczeniu, nachylają się nad biurkiem i z namaszczeniem słuchają tego swoistego celebryty.
Jest cisza, on przygląda się zdjęciu, zaciąga się papierosem, kiwa głową i odkłada fotografię.
– Tak, to moja ofiara – przyznaje się – ja ją zabiłem.
Policjanci oddychają z ulgą. Czuć rozprężenie, napięcie mija. Udało się domknąć kolejną sprawę.
Potem, nasz celebryta, opisuje okoliczności zbrodni. Policjanci robią pospiesznie notatki, cieszą się, dziękują mu, potrząsają jego dłonią i kłaniają się jemu. On lekceważącym gestem dłoni ich odprawia. Policjanci zbierają papiery i wychodzą.
Drzwi nie zdążą się zamknąć, kiedy do gabinetu wejdą kolejni policjanci z teczkami pod pachą, ze zdjęciami ofiar, w nadziei, że Henry Lee Lucas jest także sprawcą ich zbrodni. Na korytarzu, w kolejce czeka jeszcze kilkudziesięciu policjantów, kilkanaście grup śledczych z każdego zakamarka Stanów Zjednoczonych, licząc na to, że może Henry Lee Lucas pomoże rozwiązać im zagadkę śmierci. Audiencja trwa zwyczajowo 20 minut, czasem pół godziny.
Henry, jak się okazuje, jest bardzo płodnym zbrodnicielem, a jego tułaczkę po Stanach znaczy długa, czerwona linia. W szczycie jego kariery przyznał się do 360 ofiar, niektóre źródła podają nawet 600.
Mon, 23 Aug 2021 - 54min - 25 - Nie był pewien, czy na swoim koncie miał 125 czy 1008 dusz
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
w poprzednim odcinku postawiliśmy stopę na nowym kontynencie. Poznaliśmy córkę, która podniosła rękę na matkę. Jeśli nie słyszeliście, to zachęcam. Podlinkuję też od razu.
Dziś pozostajemy w Ameryce i przyjrzymy się jednej z najdziwniejszych kreatur ludzkich, o jakich dane mi było słyszeć. Przepraszał, że odczłowieczam tego osobnika, ale poznając go, ciarki przechodziły mi po plecach i ogarniało mnie zdumienie.
Od czego zacząć? Może od jadłodajni dla bezdomnych, w której wspomniany jegomość pałaszował miskę zupy i rozmyślał o swoim marnym losie. To punkt zwrotny w jego życiu i, wybaczcie to nietrafione określenie, w jego karierze.
Gdyby tego chłodnego dnia 1976 nie znalazł się w tej jadłodajni, nie poznałby tego, kto zaraz miał się przysiąść do jego stolika, i nie rozpoczęłaby się ich kilkuletnia tułaczka. Gdyby nie ta tułaczka, nie powstałaby legenda. A ja nie miałbym tematu na dzisiejszy odcinek.
Kiedy czyta się o jego osiągnięciach [a słowo to mówię w wielkim cudzysłowie], można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z geniuszem zbrodni. Gdyby udowodniono mu wszystko, do czego się przyznał, byłby w pierwszej topce zbrodniarzy stulecia. Panowie w czarnych mundurach od Hugo Bossa czuliby się przy nim jak chłopcy w krótkich spodenkach.
A jednak, kiedy się mu przyjrzeć, ukazuje się naszym oczom nieporadny pan o fizjonomii neandertalczyka i miłym, może nieco infantylnym uosobieniu. Jeśli czytaliście Myszy i Ludzie Steinbecka albo widzieliście film o tym samym tytule, to Ottis przypomina Lenniego Small, którego zagrał John Malkovitch. Jak taki przygłup – myślicie sobie od razu, nie zważając na poprawność polityczną – byłby w stanie pozbawić ducha tak wiele osób?
I zaczyna od razu coś śmierdzieć. Tak, trochę on, bo nie przepada za higieną. Jest prawie bezdomny. Jak to prawie? No bo gdzieś tam pomieszkuje, choć nigdzie na stałe, nie ma bieżącej wody, nie ma mydła. Zresztą, higiena zdaje się być dla niego niepotrzebnym zbytkiem. Jego grubo ciosana twarz zdaje się apelować, że Ottis Toole, bo o nim mowa, lubi naturalność. Że drwi sobie z tych wszystkich ekstrawagancji, jak praca, czysty ubiór, czy inne takie takie.
Zatem – kim jest Ottis Toole – geniuszem zbrodni, czy też cwanym rzezimieszkiem, który wykoncypował sobie dość ciekawy patent na życie?
Wed, 11 Aug 2021 - 21min - 24 - Matkę kochać należy i szanować
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
kończymy sezon nastoletnich zbrodnicieli (a przynajmniej zawieszamy go na jakiś czas, aby moje skołatane nerwy odpoczęły trochę od tych rodzimych, a przez to angażujących emocjonalnie o wiele bardziej, niż odległe zbrodnie). Jednakowoż, aby jakoś naturalnie przejść do nowego sezonu, pochylimy się dziś nad dziewczynką, która popełniając zbrodnię była przekonana, że wciąż jest nastolatką, choć metryka jej wskazywała na ukończone 24 lata.
Zarazem dzisiejszy odcinek będzie swojego rodzaju preludium do najnowszego sezonu, którego akcja będzie miała miejsce w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, w ojczyźnie profilowania, kojarzenia spraw i nazywania ich seryjnymi. Zatem w następnych odcinkach odświeżymy sobie takie nazwiska jak Henry Lee Lucas, Ed Kemper czy sam Charles Manson.
Ale póki co wróćmy do dzisiejszego odcinka. Niemiecki filozof Theodor Adorno, jeden z głównych przedstawicieli tzw. szkoły frankfurckiej, sformułował w jednym ze swoich esejów maksymę „Nie ma prawdziwego życia w fałszywym”. Nie będziemy się zagłębiać w to, jakie miały te słowa znaczenie dla młodzieży lat 60 oraz ich interpretację. Podejdziemy do nich bezpośrednio i potraktujemy jako motto do naszej historii, bo w rzeczy samej „nie ma prawdziwego życia w fałszywym”, a to udowodniły całym swoim jestestwem nasze dzisiejsze bohaterki.
Sam fakt, że dziewczynka (a będę ją tak nazywał mimo jej wieku, bo nigdy nie dane było jej dojrzeć) myślała, że ma lat dziewiętnaście, kiedy w rzeczywistości miała 24, a sąsiedzi i znajomi byli przekonani, że nie jest nawet pełnoletnia – sam ten fakt intryguje. A to przecież dopiero początek historii, której nie wymyśliłby żaden powieściopisarz. Dziewczynka ta spędziła całe swoje życie w fikcji, wykreowanej przez jej matkę, a ostatnie lata żyła w bajkowym świecie iluzji.
Wraz ze swoją matką mieszkały w pudrowo-różowym domku na przedmieściu Springfield w Missouri, od czasu do czasu latały do Disneylandu, aby córka mogła zatańczyć (mimo że na wózku inwalidzkim) z prawdziwymi książętami z bajki i zjeść najpyszniejsze purée ziemniaczane na zachód od Missisipi. Kiedy nie gościły akurat w zamku Kopciuszka, latały prywatnymi samolotami do lekarzy w Kansas City albo były goszczone przez samego Ronalda McDonalda w jego restauracjach.
Zapytacie więc zatem – po co dziewczynka miała burzyć tę sielankę? Co strzeliło jej do głowy?
Mam nadzieję, że tym słuchowiskiem choć trochę przybliżę Wam odpowiedź na to pytanie.
Mon, 09 Aug 2021 - 44min - 23 - Gdzie leży patologia? - zupełnie inna historia.
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej,
Vox populi, vox dei – demokracja zwyciężyła i za sprawą Waszych głosów wrzucam dziś kolejny odcinek, choć jak przestrzegałem – zupełnie inny, niż większość. To informacja zwłaszcza dla nowych słuchaczek i słuchaczy, którzy nie znajdą tego kanału – od czasu do czasu zapuszczamy się w inne regiony niż takie standardowe. Ale gdyby Wam się spodobało, pozostańcie z nami, subskrybując ten kanał.
Dziś zapuścimy się w rejony, w jakich jeszcze nigdy nie byliśmy, choć znajdziemy się w Lachnie. Może są wśród Was tacy, którzy nie znajdą Lachna – to miejscowość, w której osadzona jest większa część słuchowisk z pierwszego sezonu. To niewielkie miasteczko położone między kujawami a wielkopolską, gdzieś między Poznaniem a Toruniem. I tutaj znowu się udamy, choć nie będziemy towarzyszyć komisarzowi Bagiecie ani posterunkowemu Pawlakowi.
Poznajcie Rafała, to ten facet, który idzie w tym, nieco przydrogim jak na tę dzielnicę, garniturze, i ciągnie za sobą walizkę na kółkach, a w prawicy trzyma kurczowo skórzaną teczkę, jakby w niej były największe skarby całego świata. Idzie niepewnym krokiem, rozglądając się nerwowo, między dwoma rzędami zapuszczonych wolnostojących domków, które rzucają posępne spojrzenia na wąską ulicę. Przed domami siedzą starcy o szarych twarzach, ze zmarszczkami wypełnionymi warstwą kurzu, wygrzewają się leniwie na słońcu i piją tanie wino. Ich puste oczy obserwują każdy jego ruch.
Nagle skrzek wron wzbija się w suche powietrze, a za nim szum skrzydeł i ujadanie psów. Rafał przystanął i rozejrzał się nerwowo. Czuł, że jego serce zabiło mocniej. Lecz po krótkiej chwili ruszył dalej. Przeszły go ciarki, kiedy pod sklepem spożywczym zauważył kilku chudych, obszarpanych mężczyzn, opróżniających karton wina, którzy przyglądali mu się z wrogim zaciekawieniem, jak gdyby nigdy nie widzieli człowieka.
Żółtozębny pijak splunął smarkami na ziemię i wytarł usta rękawem, nie spuszczając Rafała z oczu. „Bezrobotny pasożyt, pomyślał Rafał, przestępca, na którego utrzymanie muszę płacić podatki.”
Już zaczął żałować, że postanowił tu przyjść. Może trzeba było się udać gdzie indziej? Wcześniej nie przyszło mu do głowy, że tu może być aż tak niebezpiecznie i dopiero teraz dostrzegł dwunastoletniego smarkacza ze śmierdzącym, tanim papierosem w ustach, który z zaciekawieniem zerkał na jego zegarek.
Jak podleci, a ja mu go nie oddam, zwoła kilku z jego kilkunastu braci i wywiozą mnie stąd w plastikowym worku.
📷 Dołącz do mnie na Instagramie
✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/
@gautama_de_mazan
📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku
✔ https://www.facebook.com/GDMazan
✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398
👨👩👧👦 Dołącz do grupy
✔ https://www.facebook.com/groups/444573436552346
📚📖 Jeśli zaś lubisz czytać i – tak jak ja uważasz – że życie jest za krótkie, aby czytać kiepską literaturę, wbij na mój kanał poświęcony literaturze właśnie (póki co jest „rozwojowy”, żeby użyć nomenklatury prokuratorskiej)
✔ https://www.youtube.com/channel/UC005CkCUtUffYgKEqbWwXfg
🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo
„ta historia wydarzyła się naprawdę”.
Sun, 25 Jul 2021 - 35min - 22 - Praskie wychowanie - zabójstwo dziennikarza radiowego Artura KorczakaSun, 11 Jul 2021 - 42min
- 21 - KAROL Kot - CZŁOWIEK, który został WAMPIREM
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej, aby odpocząć od spraw bardzo aktualnych czy wręcz bieżących, jak ostatnia, cofniemy się dzisiaj o ponad pół wieku. Przeniesiemy się do Krakowa do lat 60. I choć ta historia została już nieraz opowiedziana, to ja pozwolę sobie na mą własną adaptację. Odcinek ten dedykuje wszystkim, którzy żyją w przeświadczeniu, że dzisiejsze zbrodnie biorą się z filmów i z gier komputerowych. Że to telewizja i gry mieszają w młodych umysłach. 📷 Dołącz do mnie na Instagramie ✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/ @gautama_de_mazan 📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku ✔ https://www.facebook.com/GDMazan ✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398 👨👩👧👦 Dołącz do grupy ✔ https://www.facebook.com/groups/444573436552346 📚📖 Jeśli zaś lubisz czytać i – tak jak ja uważasz – że życie jest za krótkie, aby czytać kiepską literaturę, wbij na mój kanał poświęcony literaturze właśnie (póki co jest „rozwojowy”, żeby użyć nomenklatury prokuratorskiej) ✔ https://www.youtube.com/channel/UC005CkCUtUffYgKEqbWwXfg 🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo „ta historia wydarzyła się naprawdę”. Tym młodym, uśmiechniętym i zadowolonym z siebie mężczyzną jest niespełna 19-letni Karol Kot. Nie jest aktorem, ale oskarżonym o dwa morderstwa, 10 prób zabójstwa i 4 podpalenia podczas wizji lokalnej. Co mnie tu zdumiewa, jest to, że kamery go nie peszą. Wręcz przeciwnie, dodają mu pewności siebie. Chłopak puszy się jak pannica na wydaniu, cieszy się jak dziecko, chwalące się nowym zestawem klocków, które dostało w prezencie od dziadków. Psychologowie nie potrafili się zdecydować, czy był poczytalny, czy też nie. Dwie grupy biegłych wydały różniące się opinie. Psychologowie z Grodziska Mazowieckiego nie stwierdzili u Karola Kota „istnienia choroby psychicznej, niedorozwoju umysłowego lub innych zakłóceń czynności psychicznych.” Uznali go za osobnika „o nieprawidłowych cechach osobowości”. Biegli z Krakowa natomiast orzekli, że jest on osobą niepoczytalną, a przynajmniej ma tę poczytalność ograniczoną. Dawało to Sądowi możliwość skorzystania z nadzwyczajnego złagodzenia kary, jednak Sąd z tej możliwości nie skorzystał i na podstawie art. 225 § 1 kk, art. 47 § 1 kk i art. 52 § 2 kk skazał 14 lipca 1967 KK na najwyższy, powiedzmy sobie wprost: ostateczny wymiar kary. Obrońcy Karola Kota odwołali się od tego wyroku i to na tyle skutecznie, że sąd II instancji zmienił 22 grudnia 1967 roku wyrok na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Obrońcy odetchnęli z ulgą.
Sun, 04 Jul 2021 - 52min - 20 - Zwyrol zostanie zwyrolem – nastolatek wyrósł na pełnoprawnego bandytę
📷 Dołącz do mnie na Instagramie
✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/
@gautama_de_mazan
📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku
✔ https://www.facebook.com/GDMazan
✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398
👨👩👧👦 Dołącz do grupy
✔ https://www.facebook.com/groups/444573436552346
📚📖 Jeśli zaś lubisz czytać i – tak jak ja uważasz – że życie jest za krótkie, aby czytać kiepską literaturę, wbij na mój kanał poświęcony literaturze właśnie (póki co jest „rozwojowy”, żeby użyć nomenklatury prokuratorskiej)
✔ https://www.youtube.com/channel/UC005CkCUtUffYgKEqbWwXfg
🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo
„ta historia wydarzyła się naprawdę”.
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze Kroniki Kryminalnej
20 listopada 2012 roku na łamach jednej ze szczecińskich gazet pojawił się artykuł, że na wolność wypuszczony został przestępca osadzony na podstawie 2 paragrafu 148 artykułu Kodeksu karnego, który głosi, że „…kto zabija człowieka, ze szczególnym okrucieństwem, w związku ze zgwałceniem, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.”.
Sulikowo, z której ten zbrodniarz pochodził i do którego powrócił, zamarł z przerażenia. Domyślaćsię zatem możemy, że sąd nie skazał wspomnianego przestępcy na dożywocie. Nie skazał go jednak także na 25 lat pozbawienia wolności, ani teżna lat dwanaście. Wspomniany kryminalista wyszedł na wolność po 6 latach. To już samo w sobie jest oburzające, ale jeśli dodamy do tego, że i tak nie przesiedział całej kary, bo zasądzono mu 7 lat pozbawienia wolności, sprzeciw na taką jawnąniesprawiedliwość ażwydziera się z gardła.
Jeśli nie słuchaliście poprzedniego słuchowiska, zastanawiacie się z pewnością, jak to jest w ogóle możliwe? W środku Europy! W cywilizowanym państwie prawa brakuje sprawiedliwości? Już spieszęz krótkim streszczeniem, jeśli jednak chcecie posłuchaćo tym w dłuższej wersji, dołączam link do poprzedniego odcinka w opisie oraz gdzieś w górnym prawym rogu ekranu (jeśli słuchasz tego na YT). Słuchacze Spotify czy innych kanałów, zajrzyjcie po prostu do ostatniego odcinka, powinien być opublikowany pod tytułem Najmłodszy w Europie.
Ten podcast powstał na podstawie materiałów prasowych, reportaży oraz wywiadów takich mediów jak Fakt, Onet, Super Express, TVN, Wyborcza.
Sun, 27 Jun 2021 - 31min - 19 - Najmłodszy w Europie, czyli bestia z Sulikowa
📷 Dołącz do mnie na Instagramie
✔ https://www.instagram.com/gautama_de_mazan/
@gautama_de_mazan
📘 Możesz odwiedzić mnie także na facebooku
✔ https://www.facebook.com/GDMazan
✔ https://www.facebook.com/Kronika-Kryminalna-110995347496398
👨👩👧👦 Dołącz do grupy
✔ https://www.facebook.com/groups/444573436552346
📚📖 Jeśli zaś lubisz czytać i – tak jak ja uważasz – że życie jest za krótkie, aby czytać kiepską literaturę, wbij na mój kanał poświęcony literaturze właśnie (póki co jest „rozwojowy”, żeby użyć nomenklatury prokuratorskiej)
✔ https://www.youtube.com/channel/UC005CkCUtUffYgKEqbWwXfg
🎧🎤📻 Jeśli masz ochotę na dreszczyk z rodzaju true crime story, posłuchaj podcastu Kronika Kryminalna, bo
„ta historia wydarzyła się naprawdę”.
Sylwia nie dotarła tego dnia do domu. Ani tego, ani żadnego innego. Jej rodzice zaczęli się już martwić, kiedy gimbus przyjechał na przystanek, ale z niego Sylwia nie wysiadła.
Tłamsząc rodzicielskie przeczucia, liczyli na to, że spóźniła się na autobus. Zamarudziła gdzieś, zagapiła, musiała iść do toalety. Z jakichkolwiek powodów, których mogły być setki, nie zdążyła na czas. Czekali więc cierpliwie następne minuty, kwadranse, a później i godziny. Ale kiedy zaczęło się ściemniać, uznali, że musiało wydarzyć się coś złego. Może jakiś wypadek? Może ktoś potrącił Sylwię na ulicy i zbiegł z miejsca zdarzenia? Może leży gdzieś przy drodze albo w szpitalu.
Nie zadzwonili jednak do niej. Ani nie próbowali namierzać telefonu komórkowego. Nie żeby nie chcieli, ale – młodsi słuchacze nie uwierzą (choć tak młodych chyba nie mam) – Sylwia nie miała komórki. W tamtych czasach, w 2006 roku, jeszcze mało kto miał telefon komórkowy. Mieli je z pewnością biznesmani, większość studentów, ale licealiści czy gimnazjaliści skrajnie rzadko. Sylwia nie miała komórki. Jej rodzice zresztą też takowej nie posiadali. Żadne z jej piątki rodzeństwa też nie.
Matka Sylwii, pani Wioletta, oraz jej ojciec, Marek zaczęli szukać Sylwii po całym Sulikowie. Dzwonili do sąsiadów i pytali, czy ci jej nie widzieli. Już po jakimś czasie także i sąsiedzi szukali trzynastolatki. Dość szybko zaczęli ich wspierać strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gostynie oraz policja. Ci ostatni, w wyniku działań operacyjnych, polegających na wywiadzie środowiskowym – czyli przepytaniu ludzi – dotarli do Dawida.
To koleżanki Sylwii powiedziały policji, że ona po lekcjach oświadczyła, że wraca do domu z Dawidem i żeby na nią nie czekały.
Ponad wszelką wątpliwość uznano, że Dawid był ostatnią osobą, która widziała tego dnia Sylwię. Chłopak zresztą natychmiast to potwierdził.
Wracali razem ze szkoły. Jednak przed samym Sulikowem zatrzymał się przy nich czarny samochód, którym kierował jakiś facet w białej bejsbolówce. Dawid nie pamiętał dokładnie, jak on wyglądał, daszek czapeczki zachodził nisko na oczy, trudno było rozpoznać jego rysy. Był jednak dość duży, na szyi miał złoty łańcuszek. Co na pewno utkwiło w pamięci Dawida, była marka samochodu i żółte tablice rejestracyjne samochodu. Więc auto albo zabytkowe, albo z Holandii.
Dawid spokojnie, bez żadnych większych emocji opowiadał, że nie znał tego mężczyzny, widział go pierwszy raz na oczy. Możliwe jednak, że znała go Sylwia, bo po krótkiej wymianie zdań, wsiadła do tego. Nawet się dobrze z nim nie pożegnała się, żalił się Dawid z pretensją w głosie. No bo przecież zabrał ją na spacer, miał nadzieję, że spędzą miło czas, a ona nagle, w połowie spaceru wsiada do samochodu obcego faceta i odjeżdża.
Sun, 20 Jun 2021 - 37min - 18 - Dziewczyna gangstera
Drogie Słuchaczki i drodzy Słuchacze, dziś wybierzemy się do Konstancina-Jeziorny, niewielkiego miasteczka w powiecie Piaseczyńskim, położonym na południe od Warszawy. Ludzie interesujący się aktorstwem, kojarzą pewnie to miejsce, z Domem Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, dziś jednej z dzielnic miasta. Interesujący się zbrodnią słyszeli pewnie o bandzie Góralskich, którzy dokonali tutaj rozbojów w latach 20 ubiegłego stulecia (tak na marginesie historia ta opowiedziana została niedawno w Zbrodniach Prowincjonalnych – polecam), ale także i innych wydarzeniach kryminalnych, które miały miejsce w tym pozornie spokojnym miasteczku. A ci, których interesują historie o duchach, słyszeli być może o nawiedzonym komisariacie w Konstancinie-Jeziornie. Jako że to miasto od lat służy Warszawiakom jako miejsce relaksu i odpoczynku, opisywali je już tacy wybitni literaci jak Miron Białoszewski czy Stefan Żeromski, a w jego pięknych okolicznościach przyrody kręcono wiele filmów i seriali. My zajmiemy się dziś wydarzeniami, które miały miejsce trochę ponad rok temu i, z tego, co zdążyłem się zorientować, nie znalazły jeszcze swego finału. 29 kwietnia 2020, około godziny 21:00 przed garaże na osiedlu w Konstancinie-Jeziorna podjechało kilka samochodów. Zmrok już dawno zapadł, a rzadkie i słabe latarnie rzucały zaledwie poświatę na garaże z falowanej blachy z zardzewiałymi kłódkami, na wydeptaną ziemię przed nimi i na gęste zarośla, które znajdowały się na ich tyłach. Na osiedlu było już cicho i tylko z oddali dochodziło ciche szczekanie psa. Z zaparkowanych tu samochodów wysiadło kilku dobrze zbudowanych mężczyzn w kominiarkach. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że szykuje się tu jakaś ustawka, że warszawscy kibole przyjechali lać się z kibicami KS Konstancin. Lecz po chwili wysiadła także nieduża blondynka. Choć światło padało tylko symbolicznie, oświetlając zaledwie rysy dziewczyny, dało się zauważyć, że, na pierwszy rzut oka, jest ona ładną i miłą osobą. Przy każdym ruchu podskakiwał sprężyście kucyk, w który miała związane włosy. Pokazywała coś mężczyznom, wskazywała w jakimś kierunku, mówiła do nich. I dopiero wtedy, kiedy wyciągnęła swoje dłonie, można było spostrzec, że spięte są ze sobą kajdankami. Po jakimś czasie technicy wyciągnęli silne lampy, którymi oświetlili przygotowującą się już do snu okolicę i zaczęto wizję lokalną. Dziewczyna, siedemnastoletnia już od kilku tygodni Martyna pokazywała funkcjonariuszom Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji, gdzie odebrała życia swojej koleżance Kornelii i gdzie później, przy pomocy swojego amanta Patryka, je zakopała. Biegli stwierdzili potem, że podczas zakopywania Kornelia mogła jeszcze żyć.
Fri, 11 Jun 2021 - 33min
Podcast simili a <nome>
- Aneks Kryminalny Agnieszka
- Szkic Kryminalny Aleksandra Orłowska
- Gość Radia ZET Beata Lubecka
- Wojna według Wołoszańskiego Bogusław Wołoszański
- Historia Jakiej Nie Znacie Cezary Korycki
- Podcast Wojenne Historie Historia II wojny światowej
- Piąte: Nie zabijaj Justyna Mazur
- Express Biedrzyckiej - seria DOBRZE POSŁUCHAĆ Kamila Biedrzycka
- Opowiem Ci historię Kamil Barnowski
- KrymiKrąg - Podcast Kryminalny KrymiKrąg
- Kryminalne Historie Kryminalne Historie
- Historie na Faktach True Crime Krzysztof Michalski
- Kryminatorium Marcin Myszka
- Mroczne Wieki Michał Kuźniar
- Słowiańskie Demony Michał Kuźniar
- Mroczne Kroniki Mroczne Kroniki
- Olga Herring: True Crime Olga Herring
- Radio Naukowe Radio Naukowe - Karolina Głowacka
- Podejrzani politycy Radio ZET
- Zbrodnie Bez Cenzury Renata z Worka Kości
- Misja specjalna RMF FM
- Sceny zbrodni RMF FM
- Zbrodnia na poniedziałek Wojciech Chmielarz
- Zbrodnia Przy Kawie Zbrodnia Przy Kawie